Potem przyszedł czas na kolejny trening szybkościowy, który jak zawsze poprowadził Grzegorz Wilczyński. Tradycyjnie zatem piłkarze wykonywali serie ćwiczeń na tyczkach i drabinkach.
Zajęcia zakończyła gra wewnętrzna na zmniejszonym boisku, podczas której w pewnym momencie wszyscy zamarli. To dlatego, że po jednej z interwencji do bramki nie wrócił Krzysztof Kotorowski. Bramkarz Kolejorz po upadku na ziemie mocno rozbolał kciuk. Wystarczyło jednak trochę lodu, szybki zabieg masażysty i Kotor" szybko wrócił na boisko - Młynarz może ty stań, jak on jest kontuzjowany, będziesz pewniejszy - sugerował trener Smuda. - Jak pewniejszy? Trenerze nie ma takiej możliwości! - szybko odpowiedział Kotorowski, który aż pali się do gry.
- Wygląda na to, że to nic poważnego, raczej jakieś drobne wybicie. Zobaczymy jeszcze jak palec będzie wyglądał jutro rano, ale chyba wszystko będzie w porządku - mówi lekarze zespołu, dr Andrzej Pyda.
Zapisz się do newslettera