Co króluje na świątecznym stole u Joela Pereiry? Jakie są jego domowe obowiązki w tym okresie? Jakie są główne tradycje, które pielęgnuje się w jego rodzinie? Portugalczyk opowiedział nam o tym, w jaki sposób spędza się Święta Bożego Narodzenia w jego kraju oraz przybliżył, co sam robi w tym szczególnym czasie.
Wigilia jako główne świąteczne wydarzenie, ubieranie choinki i przystrajanie domu, wręczanie sobie prezentów także przy udziale Świętego Mikołaja, przygotowywanie specjalnych potraw, a także wspólne spędzanie czasu w rodzinnym gronie - punktów wspólnych pomiędzy polskimi świętami, a tymi portugalskimi nie brakuje. Ze słów obrońcy Lecha Poznań, Joela Pereiry wynika, że w jego kraju podchodzi się do tego okresu w bardzo zbliżony sposób, co nad Wisłą. - Najważniejszym punktem jest oczywiście wieczór 24 grudnia, kiedy to cała rodzina siada do kolacji, je tradycyjne potrawy, dzieli się ze sobą opowieściami, a po północy następuje obdarowywanie bliskich prezentami. To taki stały rozkład jazdy na ten dzień - uśmiecha się lechita.
Jak to wygląda w przypadku samego piłkarza? Plany na drugą połowę grudnia miał dosyć konkretne i oczywiście ściśle związane z najbliższymi. - Byliśmy przez kilka dni w Portugalii, następnie polecieliśmy do Paryża, żeby zabrać córkę do Disneylandu, aby wrócić do kraju i spędzić resztę świąt w Porto. Moja rodzina jest bardzo liczna, ale i nieco rozproszona, więc to świetna okazja do tego, by wszyscy spotkali się w jednym miejscu. Na co dzień utrzymujemy stały kontakt z najbliższymi, tutaj zbieramy się w większym gronie. Ubieramy Árvores de Natal, czyli choinkę, towarzyszy jej też szopka bożonarodzeniowa, presepio - wylicza piłkarz.
- Tych wszelakich ozdób jest sporo, podobnie jak rozmaitych potraw. Królem na stole jest dorsz, którego się je przez cały rok, ale moi rodacy nigdy nie mają go dosyć, więc i tego dnia stanowi największy przysmak. Oprócz tego spożywa się trochę słodkości, ale najważniejsze dla mnie jest to, że robimy to wszyscy razem. Jeśli nie ma takiej potrzeby, praktycznie nie ruszamy się w tym czasie z domu, cały czas rozmawiając, żartując i opowiadając sobie różne historie z życia - opisuje 28-letni obrońca.
Pereira chętnie asystuje w kuchni czy przy wszelakich przygotowaniach, ale jak podkreśla, głównymi organizatorami z reguły są jednak rodzice jego oraz jego żony. - Taka jest kolej rzeczy i wiem, że w przyszłości to będzie nasza rola, widzę się w niej. Moja żona potrafi zrobić wiele rzeczy, cały czas szuka nowości. Kto wie, czy w tym roku nie będę przebierał się za Świętego Mikołaja, podczas ostatnich świąt był nim mój kuzyn i wśród dzieci wzbudziło to duże poruszenie. Boję się tylko, że moja córka mnie pozna, a nie chcemy psuć jej wyobrażeń i pokazywać, że to tata wręcza prezenty, będziemy musieli to dobrze wymyślić - śmieje się Portugalczyk.
Z czasów dzieciństwa najmilej wspomina prezenty piłkarskie i jak sam zaznacza, na wyobraźnię młodego chłopaka działały one bardzo mocno. - Dla mnie to było prawdziwe spełnienie marzeń, żeby móc pograć piłką, którą widywałem tylko w telewizji na mistrzostwach świata czy w Lidze Mistrzów, czułem się wtedy jak prawdziwy piłkarz. Na co dzień nie otrzymywałem takich rzeczy, więc na święta czekało się z niecierpliwością. Wtedy takie prezenty były dla mnie naprawdę wyjątkowe, podobnie jak wtedy, kiedy znajdowałem pod choinką korki. Futbol jest obecny podczas świątecznego okresu i dziś, w tle często lecą mecze Premier League. Moja żona też nic nie ma przeciwko temu, żeby w telewizji włączyć piłkę, sama ze mną ogląda jej sporo na co dzień. Skupiamy się jednak głównie na rodzinie, bo w końcu w ciągu roku nie mamy zbyt wielu okazji, żeby razem poprzebywać – kończy zawodnik, który oprócz zdrowia dla siebie i swojej rodziny życzy sobie najmocniej mistrzostwa Polski z Kolejorzem na koniec tego sezonu.
Zapisz się do newslettera