Przed Lechem Poznań ostatni krok w drodze po Puchar Polski. Lechici w finale zmierzą się z Rakowem Częstochowa. Czerwono-niebieskie barwy w przeszłości przez pół sezonu reprezentował Michał Skóraś, czyli podstawowy skrzydłowy Kolejorza w tych rozgrywkach.
W sezonie 2019/2020 przez pół roku grałeś w Rakowie Częstochowa. Jak oceniasz okres spędzony w tym klubie?
- Myślę, że to był bardzo dobry okres dla mnie i bardzo się rozwinąłem przez te pół roku. Początek w Rakowie był ciężki, przez pierwszy miesiąc miałem treningi indywidualne, trener zwracał uwagę na każdy aspekt na boisku. Bardzo dobrze czułem się na pozycji prawego wahadłowego, po tym miesiącu wiedziałem już czego szkoleniowiec ode mnie oczekuje, wiedziałem że jak będziemy szli do wysokiego pressingu to każdy z zawodników będzie robił swoją robotę. To pomagało mi w tym, że czułem taki luz na boisku, nie musiałem myśleć dodatkowo, tylko robiłem to, co uważałem za słuszne w danej sytuacji. Udało mi się strzelić jednego gola, pierwszego w Ekstraklasie, zanotowałem też trzy asysty, więc myślę, że to było bardzo dobre pół roku.
Masz jakiś kontakt z zawodnikami Rakowa, z którymi w tamtym okresie grałeś? Jak sprawdziłem, to do dzisiaj w tym zespole występują Sebastian Musiolik, Tomas Petrasek, Igor Sapała czy Patryk Kun.
- Mam bardzo dobry kontakt z Miłoszem Szczepańskim, który teraz gra w Warcie Poznań. Z Sebastianem Musiolikiem też mam dobry kontakt, po meczach pomiędzy Lechem a Rakowem zawsze sobie rozmawiamy. Znam się też z Vladislavsem Gutkovskisem, bo graliśmy razem w Termalice Nieciecza. Fajnie, że te relacje są utrzymywane, bo zespół dobrze mnie przyjął, szatnia była zżyta, więc bardzo miło wspominam ten czas.
Trenowałeś pod okiem Marka Papszuna, o którym mówi się, że rządzi twardą ręką. Jak wspominasz jego osobę?
- Wspominam go dobrze, bo dał mi szansę gry w Ekstraklasie. Dużo mnie nauczył, szczególnie w grze w defensywie. Pozwolił mi też uwolnić w sobie taką pewność siebie. Ale wiadomo, trenuje bardzo surową ręką, przez pierwszy miesiąc było bardzo ciężko. Trener potrafił zatrzymać zajęcia, zwracał uwagę przy wszystkich i nie mówił: "Michał przesuń w prawo", tylko używał ostrzejszych słów.
Znając trenera Papszuna i jego metody treningowe, jakiego spotkania spodziewasz się w poniedziałek?
- Myślę, że będą grali bardzo ofensywną piłkę, będą bardzo zdeterminowani do tego, żeby wygrać. Będą wychodzić wysokim pressingiem, ale na pewno są dobrze przygotowani fizycznie na to, żeby wybiegać 120 minut. Myślę, że w tych aspektach defensywy będą chcieli nam odciąć środek pola, skupią się też może na bocznych obrońcach przy pressingu.
To będzie spotkanie drużyn, które walczą o dublet w tym sezonie. Myślisz, że ten mecz może mieć realny wpływ na to, co może się jeszcze wydarzyć w lidze?
- Myślę, że tak. Każdy z tych zespołów może wygrać jak i przegrać, ale ważna jest reakcja. Jak drużyna zwycięży, to będzie to zespół nieść, ale też trzeba się skupić na kolejnych meczach w Ekstraklasie i trzeba je po prostu wygrać. A jeżeli zespół przegra, to będzie musiał się jak najszybciej po prostu podnieść.
Wierzysz w to, że trzy zwycięstwa w lidze dadzą Lechowi Poznań tytuł Mistrza Polski?
- Myślę, że tak. Jeśli wygramy Puchar i następne mecze w lidze, to ja mocno w to wierzę, że zdobędziemy tytuł. Wiadomo, że to nie jest zależne od nas, bo Raków jak wygra wszystkie spotkania to przeskoczy nas w tabeli. Myślę jednak, że jeśli pokonamy ich w poniedziałek, to może im się jeszcze gdzieś noga powinąć.
Rozmawiał Adrian Garbiec
Zapisz się do newslettera