Hit kolejki w Poznaniu
Pojedynek trenerów - Franciszka Smudy i Czesława Michniewicza będzie dodatkowym smaczkiem ciekawie zapowiadającego się meczu Lech Poznań - Zagłębie Lubin w 17. kolejce Orange Ekstraklasy. Przed rokiem Smuda pracował w Lubinie, a Michniewicz prowadził piłkarzy "Kolejorza". Michniewiczowi nie było dane trenować "nowego" Lecha, ale na początku rundy jesiennej znalazł zatrudnienie w Zagłębiu. W Poznaniu pałeczkę po Michniewiczu przejął Smuda.
Obecny szkoleniowiec lechitów dystansuje się od tej specyficznej rywalizacji. "Szanuję każdego trenera, to bardzo dobrze, że Czesiu Michniewicz wzbudza tutaj tyle sympatii. Jeśli kiedyś odejdę z Lecha, to wracając do Poznania też chciałbym mieć szacunek u kibiców. Ale dla mnie to normalny ligowy mecz, których za sobą mam już ponad 350" - powiedział Smuda.
"Mam też duży sentyment do Zagłębia, zresztą tak jak do każdego innego klubu, w którym pracowałem. Z wszystkimi zespołami żegnałem się w bardzo dobrej atmosferze, nawet z tym, który zwolnił mnie po jednym przegranym spotkaniu. Ale teraz sentymenty idą na bok, moje serce jest w tej chwili w Poznaniu" - dodał.
Na inaugurację rundy lechici zremisowali w Płocku z ostatnią w tabeli Wisłą. Ten rezultat w Poznaniu uznano za małe rozczarowanie. Smuda jednak nie zamierza zmieniać składu przed kolejnym meczem ligowym. "Na 99 procent zagramy w takim samym ustawieniu. Nie wykluczam, że od pierwszej minuty zagra Jacek Dembiński, który solidnie przepracował zimę. To świetny piłkarz o ogromnym doświadczeniu" - podkreślił trener Lecha.
Oczekiwania w Poznaniu na dobry wynik są ogromne. Lech chce walczyć o miejsce gwarantowane startem w europejskich pucharach. Spotkaniom poznańskich piłkarzy towarzyszy spore zainteresowanie kibiców. Sprzedano ponad 8 tys. karnetów na mecze w rundzie rewanżowej. Dostępna dla kibiców będzie tzw. druga trybuna, dzięki której pojemność stadionu wzrosła do ponad 24 tys. miejsc.
Czesław Michniewicz już po ostatnim meczu ligowym, z Odrą Wodzisław, wybiegał myślami do kolejnego spotkania. Stwierdził wtedy, że na ul. Bułgarskiej on będzie u siebie, a jego piłkarze zagrają na wyjeździe. Szkoleniowiec Zagłębia nie ukrywa, że gra przeciwko Lechowi ma dla niego wymiar sentymentalny.
"Mecz u siebie, tylko właściciel domu się zmienił. Inny właściciel klubu, tylko kilku piłkarzy pozostało z moich czasów. Przeżyłem tam wspaniałe chwile, zawsze miałem dobre stosunki z kibicami. Ważne jest też to, że kibice Zagłębia i Lecha żyją w przyjaźni" - powiedział Michniewicz.
Szkoleniowiec ma przed sobotnim spotkaniem kłopoty, bo na uraz narzeka Manuel Arboleda, Robert Kolendowicz dopiero co zdjął gips z ręki, a rekonwalescent Dariusz Jackiewicz gra na razie w rezerwach. Z kolei niedawno kontuzjowany Maciej Iwański w czwartek nie trenował z powodu gorączki.
"Jesteśmy przygotowani na różne warianty, także na grę bez Iwańskiego. Dziś na treningu były gierki rozgrywane właśnie pod tym kątem" - dodał trener.
Coraz lepiej z zespołem dogaduje się nowa twarz w Lubinie, portugalski pomocnik Rui Miguel. Nie mówi po polsku, ale tłumaczeniem pomagają mu Arboleda i Felix Felipe. Według Michniewicza piłkarz z Portugalii coraz lepiej rozumie też taktykę zespołu. W poprzednich spotkaniach było bowiem widać, że Miguel niechętnie wraca do obrony.
Lubinianie w piątek będą rano trenować na swoich obiektach, a później udają się na zgrupowanie do podpoznańskich Skrzynek, gdzie Michniewicz jeździł z Lechem.