- Czy Grasshoppers to rywal którego Lech powinien się obawiać?
To na pewno doświadczona drużyna. Co prawda nie było o niej tak głośno na arenie międzynarodowej, jak choćby 5 czy 10 lat temu, ale na pewno ci zawodnicy wiedzą o co chodzi w walce na tym szczeblu. Grasshoppers to zdecydowanie najbardziej w tej chwili znanym w europie obok FC Basel szwajcarski klub. Na pewno Lech nie może zlekceważyć przeciwnika.
- Sporo dobrego słyszeliśmy o ich napastniku, Argentyńczyku Bobadilla, czy faktycznie jego najbardziej powinniśmy się obawiać?
M.in. jego, ale jeśli odetnie się go od podań pomocników, to nie będzie już tak groźny. To wciąż bardzo młody zawodnik, ma dopiero 21 lat. W ostatnim sezonie zdobył 15 bramek dla Grasshoppers. W tym sezonie w czterech meczach, aż trzy razy wpisywał się na listę strzelców. Trzeba na niego uważać, bo to mimo młodego wieku już napastnik kompletny. Potrafi celnie uderzyć na bramkę z każdej pozycji.
- Jak zatem powinien zagrać Lech, żeby pokonać Szwajcarów. Jakie są ich słabsze strony?
- Grasshoppers prezentuje raczej futbol techniczny, ale poparty dobrym przygotowaniem kondycyjnym. Ostatnio jednak wyraźnie lepiej spisują się na własnym stadionie niż na wyjazdach, zatem kluczem do awansu może być ten pierwszy mecz w Poznaniu. Nie do końca wiem jak w tej chwili prezentuje się Lech. Mam okazję oglądać mecze ligowe Kolejorza jedynie w telewizji, no i ostatnio oczywiście też pojedynki w Pucharze UEFA. Wyraźnie jednak Kolejorz ma silne skrzydła i jest dobrze przygotowany pod względem kondycyjnym. Jeśli będzie grał swoje to myślę, że będzie dobrze. Na pewno jednak prosiłbym zawodników Lecha, aby nie lekceważyli Szwajcarów, choć nie wyobrażam sobie, aby lechici sobie na to pozwolili.
- A jak Grasshopper prezentuje się pod względem kibicowskim?
Ostatnio już nie tak dobrze jak kiedyś. W związku z tym, że w ostatnich latach zespół należał tak naprawdę do ligowych średniaków, na trybunach pojawia się średnio od 6 do 8 tysięcy kibiców. Wcześniej, gdy Grasshoppers świętował tryumfy frekwencja znacznie przekraczała 10 tysięcy, a czasami na mecz potrafiło przyjść nawet 18 tysięcy kibiców. Jeśli chodzi o wyjazdy, to myślę, że w Poznaniu można się spodziewać około 200 osób z Zurychu.
Wybiera się Pan na mecz rewanżowy?
- Oczywiście, że tak. Co prawda do Sankt Gallen będę miał trochę dalej niż do Zurychu, ale nie mógłbym odpuścić sobie takiej okazji. Przecież będę mógł kibicować na żywo mojemu Lechowi, w którym przecież wyrosłem i z którym świętowałem największe sukcesy. 28 sierpnia na pewno będę w Sankt Gallen mocno ściskał kciuki za Kolejorza.
Już w piątek Dariusz Skrzypczak specjalnie dla kbiców Kolejorza skomentuje występ Lecha przeciwko Grasshoppers Zurych.
Zapisz się do newslettera