Początek spotkania należał do poznaniaków. W pierwszy minutach to oni zdominowali grę i częściej utrzymywali się przy piłce. Szybko w niezłej okazji znalazł się Artjoms Rudnevs, który po podaniu Sergeia Krivetsa uderzeniem piętą próbował pokonać Alexandra Walke, ale ten nie dał się oszukać. Po dziesięciu minutach które należały do Kolejorza przebudzili się gospodarze. Kilka razy kotłowało się w polu karnym Lecha, ale Austriacy nie potrafili celnie uderzyć na bramkę. Po kilku chwilach mecz jednak znów się wyrównał, a w 30 minucie poznaniacy wyszli na prowadzenie. Dimitrije Injac kapitalnie rzucił piłkę na lewą stronę, Peszko ograł obrońcę podał piłkę na 12 metr do Semira Stilića, a ten pewnym strzałem pokonał Walke. Chwilę później gospodarze mogli doprowadzić do wyrównania. W 33 minucie po strzale Gonzalo Zarate piłkę pod nogi Joaquina Boghossiana wybił Krzysztof Kotorowski, ale zdaniem arbitra wybiegający zza pleców obrońców Lecha, napastnik Salzburga był na spalonym. Gospodarze dalej grali dość odważnie chcąc odrobić straty, ale nie potrafili poważniej zagrozić bramce Lecha. Większość ich akcji nasi obrońcy rozbijali jeszcze przed polem karnym. Do przerwy Kolejorz był zatem liderem grupy A, bo w Turynie Juventus prowadził 1:0 z Manchesterem City.
Początek drugiej połowy, podobnie jak większość pierwszej części gry. Choć oba zespoły nie stwarzały sobie zbyt wielu naprawdę groźnych sytuacji podbramkowych, to mecz mógł się podobać. Gra toczyła się bowiem w szybkim tempie, a zawodnicy obu zespołów mimo niełatwych warunków grali dość efektownie rozgrywali piłkę. Obrońcom Kolejorza najczęściej we znaki dawał się się Boghossian. W ekipie Kolejorza wyróżniał się Peszko, który raz po raz na lewym skrzydle ogrywał Franza Schiemera. Wspominany Boghossian najlepszą okazję miał w 74 minucie, gdy został zupełnie niepilnowany w polu karnym, uderzył mocno z 11 metrów, ale kapitalną interweniował łapiąc piłkę na linii bramkowej. Lechici przede wszystkim grali bardzo rozważnie. Nie ryzykowali szaleńczych ataków i starali się możliwie jak najdłużej utrzymywać przy piłce. Bliski sześć minut później był Peszko, który fantastycznie przedarł się w pole karne mijając trzech rywali, ale po jego uderzeniu piłka potoczyła się centymetry obok słupka.
Spokojna i dojrzała gra dała Lechom zasłużone zwycięstwo. Niestety nie dało ono poznaniakom zwycięstwa w grupie A, bowiem Manchester City zremisował w Turynie z Juventusem 1:1 i Anglicy lepszym stosunkiem bramkowym wyprzedzili w tabeli lechitów.
FC Salzburg - Lech Poznań 0:1
Bramki: 30. Stilić
Widzów: 2.500 (1.200 Lecha)
Sędzia: Maksim Lajuszkin (Rosja)
Żółte kartki: Alan, Cziommer - Luis Henriquez, Jakub Wilk
Salzburg: Alexander Walke - Franz Schiemer, Rabiu Afolabi, Ibrahim Sekagya, Martin Hinteregger - Daniel Offenbachem (58. Alan), David Mendes da Silva - Simon Cziommer, Jakob Jantscher (68. Stefan Hierlander), Gonzalo Zarate - Joaquim Boghossian
Lech: Krzysztof Kotorowski - Marcin Kikut, Bartosz Bosacki, Manuel Arboleda, Luis Henriquez (36.Jakub Wilk)- Dimitrije Injac, Ivan Djurdjević - Sergei Krivets, Semir Stilić (76. Tomasz Bandrowski), Sławomir Peszko - Artjoms Rudnevs
Zapisz się do newslettera