- Nigdy nie płakałem ze względu na futbol. Kto wie jak będzie teraz. Pewnie w niedzielę pojawi się wiele emocji, wrócą wspomnienia z gry w Lechu. Z jednej strony może pojawić się łza wzruszenia, z drugiej smutek, że kończy się wspaniały okres - mówi obrońca Lecha Paulus Arajuuri.
W niedzielę będzie miał on okazję do pożegnania z poznańskimi kibicami. Jeśli wystąpi przeciwko Koronie, to będzie to ostatni mecz Arajuuriego przy Bułgarskiej. - Najważniejsze, żebyśmy wygrali ostatnie dwa mecze. Chcemy, żeby kibice byli zadowoleni z naszej gry. Chciałbym żegnać się z nimi w radosnej atmosferze - przyznaje stoper. - Mam nadzieję, że uda mi się strzelić jeszcze jedną bramkę w barwach tego klubu. Ostatnio zdobyłem dwie bramki w meczach z Zagłębiem i Jagiellonią. Najważniejsze, żeby wygrać. Muszę też pamiętać o tym, że jestem obrońcą i moją pracą jest też zatrzymanie rywali i utrudnienie im zdobycia bramki - dodaje.
Do Poznania Arajuuri trafił trzy lata temu. Piłkarzem Kolejorza został w styczniu 2013 roku. - Czuję, że podczas pobytu w Lechu wiele się nauczyłem. Zacząłem grać w reprezentacji narodowej. Miałem możliwość rywalizowania w zaciętych spotkaniach ligowych, a ponadto grałem w europejskich pucharach. To też było dla mnie ważne doświadczenie. Bycie piłkarzem tego klubu było dla mnie wspaniałym czasem. Mam z tego okresu świetne wspomnienia, związane chociażby z mistrzostwem. Poznałem tutaj wspaniałych ludzi. Mam nadzieję, że po moim odejściu nadal będziemy utrzymywać kontakt - przyznaje Fin.
Obrońca w styczniu zostanie piłkarzem Brondby Kopenhaga. - Nie ma jednego powodu, dla którego odchodzę z Lecha. W moim przypadku nie decydowały sprawy sportowe. Chciałem spędzać więcej czasu z rodziną i przyjaciółmi. Poczułem, że sprawy poza piłką też mają duże znaczenie. Część mojej natury dążyła do zmiany. W Polsce czułem się dobrze, dlatego inna część mnie myślała, żeby zostać w Lechu. Byłem rozdarty. Względy poza sportowe zdecydowały. A jeśli chodzi o futbol. To człowiek zawsze szuka nowych wyzwań - kończy zawodnik poznańskiego klubu.
Zapisz się do newslettera