Mateusz Możdżeń, Łukasz Teodorczyk oraz Paweł Buzała po meczu Lech Poznań - Lechia Gdańsk, który zakończył się zwycięstwem Kolejorza 4:2.
Mateusz Możdżeń
Można powiedzieć, że wiosna wreszcie przyszła na Bułgarską. Myślę, że kibice zobaczyli dziś niezły spektakl z dużą ilością goli. Mamy powody do zadowolenia, ale jest też się nad czym zastanowić, zwłaszcza nad tymi straconymi bramkami. Pierwszą połowę zakończyliśmy z wynikiem 3:0, co się przecież rzadko zdarza. Pozwoliło nam to uspokoić to spotkanie. Później jednak zrobiło się trochę gorąco, gdy przy stanie 3:1 Lechia miała sytuację sam na sam. W końcówce bramki jeszcze padały, ale najważniejsze, że obroniliśmy to zwycięstwo.
Łukasz Teodorczyk
Na pewno po szybko strzelonej bramce spadł nam kamień z serca. Szybko poprawiliśmy tego gola drugim trafiniem i a później trzecim. Pierwsza połowa toczyła się więc pod nasze dyktando. W drugiej części pojawiły się jednak momenty przestoju i rozluźnienia. To jest dla nas materiał do zastanowienia i poprawy. Najważniejsze jest jednak zwycięstwo i 3 punkty.
Paweł Buzała
Ciężko się gra, gdy tak szybko traci się bramkę. Do tego Lech w krótkim czasie dołożył jeszcze dwa gole i na to spotkanie musieliśmy już patrzeć inaczej niż założyliśmy sobie w przedmeczowym planie. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że trzeba o tych pierwszych 45 minutach zapomnieć i w drugiej części postarać się pokazać dobrą piłkę. Myślę, że częściowo to się udało. Dwa gole strzelone na wyjeździe to nie ujma, szkoda tylko, że tak dużo bramek straciliśmy.
Zapisz się do newslettera