Stadion im. Floriana Krygera w Szczecinie to bardzo trudny teren dla piłkarzy Lecha Poznań. W przeszłości Kolejorzowi zdarzały się długie serie bez zwycięstwa z Pogonią na wyjeździe. Dziś w ramach cyklu Jeden Klub Tysiąc Historii przypominamy mecz, który przerwał jedną z takich negatywnych pass.
Zawodnicy prowadzeni przez trenera Adama Topolskiego całkiem udanie rozpoczęli sezon 1998/1999. W siedmiu spotkaniach zdobyli 15 punktów, dwukrotnie przegrywając na wyjazdach - z Amicą i Wisłą Kraków - po bramkach, straconych w ostatnich minutach. Kolejnym meczem było niezwykle trudne starcie z Pogonią Szczecin, z którą lechici wygrali poprzednio w 1985 roku. Mimo to przed wyjazdem na Pomorze więcej miejsca w prasie poświęcano sprawom okołolechowym. "Gazeta Poznańska" pisała o poważnym zainteresowaniu Maciejem Żurawskim wykazywanym przez Legię i... brazylijski Palmeiras. Sporo tekstów dotyczyło też Andrzeja Grajewskiego, który w międzyczasie został prezesem Lecha. Tylko wzmianka dotyczyła sparingu pierwszej drużyny z rezerwami, zakończonej wynikiem 3:1. Gole strzelali wspomniany Żurawski, Krzysztof Piskuła i Jarosław Araszkiewicz, a dla zespołu z zaplecza Maciej Malinowski.
Spotkanie w Szczecinie toczyło się w szybkim tempie i już w 3. minucie padła pierwsza bramka dla Kolejorza. Jej autorem był Robert Wilk. "Zdecydował się na strzał z 25. metrów. Uderzył niezwykle precyzyjnie - piłka po drodze do siatki odbiła się jeszcze od słupka" - pisał w relacji dla Przeglądu Sportowego Jacek Taczalski. Kilka chwil później niemniej efektownym strzałem popisał się Olgierd Moskalewicz i było już 1:1. Pierwsza połowa i tak zakończyła się jednak prowadzeniem Lecha dzięki golowi w doliczonym czasie. "Araszkiewicz w sprinterskim stylu wyprowadził akcję, pomimo asysty rywala i 'zachęcających' okrzyków z ławki Pogoni: 'Tnij go, tnij Arasia'. Piłkę przejął Scherfchen, idealnie podał w pole karne do Piskuły, ten ograł Majdana i Lech prowadził 2:1" - czytamy w relacji Ekspresu Poznańskiego autorstwa Mariusza Wróblewskiego.
Jak mocno lechici skończyli pierwszą połowę, tak samo mocno rozpoczęli drugą. "Portowcy nie otrząsnęli się dobrze po golu 'do szatni', a zaraz po wyjściu z niej znów musieli wznawiać grę ze środka boiska. Niezdecydowanie Kaczmarka wykorzystał Reiss i głową podał do Araszkiewicza, który bez kłopotów zdobył swą kolejną bramkę w lidze" - czytamy w Przeglądzie Sportowym. Radości 500 kibiców z Poznania nie zmąciła nawet wyjątkowa bramka dla Pogoni. W 64. minucie bezpośrednim strzałem z rzutu rożnego Piotr Mandrysz zaskoczył Andrzeja Woźniaka. Mimo to "Książę Paryża" - wraz z Robertem Wilkiem - został przez Przegląd Sportowy oceniony najwyżej. Innego zdania była Gazeta Poznańska, wyróżniająca najbardziej "przeżywającego drugą młodość" Araszkiewicza.
Lech - według Przeglądu - "potwierdził w Szczecinie, że jest najskuteczniejszą drużyną w ekstraklasie w tym sezonie". Jak się potem okazało, było to czwarte z dziewięciu zwycięstw, które piłkarze Adama Topolskiego zanotowali w tej serii z rzędu. Trener Kolejorza do końca drżał o zwycięstwo, jednak mimo to w tym trudnym momencie pozwolił zadebiutować 19-letniemu Justinowi Nnoromowi. Debiut Nigeryjczyka, który zagrał kwadrans, odnotowała Gazeta Poznańska. - Chce grać, robi postępy. Zaimponował mi tym, że jest osobą myślącą - powiedział na łamach tego dziennika trener Topolski.
19 września 1998 roku
Pogoń Szczecin - Lech Poznań 2:3 (1:2)
Bramki: Moskalewicz (9'), Mandrysz (64') - Wilk (3'), Piskuła (45'), Araszkiewicz (49')
Pogoń: Radosław Majdan - Dariusz Lewandowski, Marcin Kaczmarek, Maciej Stolarczyk - Rafał Piotrowski (46. Leszek Pokładowski), Jarosław Chwastek, Paweł Drumlak, Piotr Mandrysz, Andrzej Rycak (75. Robert Sikorski) - Piotr Burlikowski (46. Robert Dymkowski), Olgierd Moskalewicz
Lech: Andrzej Woźniak - Arkadiusz Głowacki, Przemysław Urbaniak, Tomasz Augustyniak - Krzysztof Piskuła, Adam Majewski (46. Leszek Zawadzki), Jarosław Araszkiewicz (76. Justin Nnorom), Maciej Scherfchen, Robert Wilk - Piotr Reiss, Maciej Żurawski (81. Benedykt Nocoń)
Zapisz się do newslettera