- W codziennej pracy jako organizacja opieramy się na liczbach, a danych pozwalających nam na pełniejszy obiektywizm dotyczący określenia potencjału zawodników jest coraz więcej - podkreśla trener juniorów starszych Kolejorza, Bartosz Bochiński. Szkoleniowiec drużyny do lat 19 porozmawiał z nami nie tylko o ubiegłych miesiącach w wykonaniu swojej ekipy, ale także między innymi wskazał kluczowe dla rozwoju zawodników obszary, w jakich Akademia Lecha Poznań poczyniła postępy na przestrzeni ostatnich lat.
Proces odmładzania zespołu juniorów starszych obserwowaliśmy praktycznie od samego początku tej części sezonu. Zakończyła się ona tym, że w meczu z Arką Gdynia od pierwszej minuty oglądaliśmy trzech zawodników z rocznika 2009 - to zapowiedź pewnego kierunku, w jakim ta drużyna pójdzie również wiosną?
- Od początku meczu zagrało trzech zawodników z rocznika 2009, bo każdy z nich na to zasługiwał, a nie ze względu na swój wiek. To chcę podkreślić z całą mocą. Z jednej strony cechuje nas cierpliwość, jeśli chodzi o wydajność poszczególnych graczy, z drugiej potrzebujemy trochę czasu, żeby jeszcze pełniej określić ich potencjał, który musi być przez nich konsekwentnie potwierdzany. Dla niektórych z nich mecze w Centralnej Lidze Juniorów mogą stanowić pewne zderzenie z jej wymaganiami, ale niezmiennie uważam ją za bardzo wartościowe środowisku dla ich rozwoju. Musimy jednak respektować to, że mogą w nim w dalszym ciągu popełniać błędy i nawet czynić to wielokrotnie. Ich siłą będzie to, jak szybko będą wyciągać z tego wnioski i wprowadzać je w życie.
Młodość to jedno, ale jedenastka z ostatniego spotkania zwraca uwagę jeszcze z innego powodu: mieliśmy w niej reprezentantów z każdego rocznika w przedziale 2006-2009. To najlepszy przykład tego, jak zróżnicowanym środowiskiem potrafi być ten szczebel rozgrywkowy?
- To są takie liczby, fakty i sytuacje, które są z rundy na rundę i sezonu na sezon do siebie zbliżone. Owszem, to niemała mozaika, ale charakteryzuje ona pracę w Akademii Lecha Poznań i dla żadnego z nas nie jest niczym nowym. Dostrzegam w tego typu funkcjonowaniu wiele zalet.
Podczas tej rundy w kadrach meczowych pana drużyny znalazło się dokładnie 39 zawodników. Zarządzanie taką grupą to wciąż nie lada wyzwanie czy prowadząc ten konkretnie zespół przez czwarty sezon z rzędu posiada trener wypracowane skuteczne metody działania?
- Po wielu latach pracy z juniorskimi drużynami jestem bardziej czuły i wrażliwy na aspekty, które pozwoliły w przeszłości wejść naszym wychowankom na najwyższy poziom. Nie chodzi mi tylko o umiejętności piłkarskie, bo te zakładamy, że w Lechu Poznań wszyscy mają. Bardziej rzecz w takich cechach jak "mental" czy motoryka i w tym kontekście ta wiedza oraz możliwość odniesienia są naturalnie dużą zaletą przy prowadzeniu kolejnych roczników. Jednocześne zestawienie tych doświadczeń z coraz większą bazą liczb i danych daje nam duży handicap przy ocenie tego, czy dany zawodnik da radę grać w piłkę na poziomie europejskim.
Wierzę jednak, że zawodnik szesnastoletni wchodzący obecnie do pana drużyny w Centralnej Lidze Juniorów odbiega w swojej charakterystyce od szesnastoletnich Kuby Kamińskiego, Filipa Marchwińskiego czy Filipa Szymczaka, którzy czynili to w roku 2018. Jaka jest największa różnica pomiędzy tymi punktami na osi czasu?
- W codziennej pracy jako organizacja opieramy się na liczbach, a danych pozwalających nam na pełniejszy obiektywizm dotyczący określenia potencjału zawodników jest więcej. Dawniej dane, które zbieraliśmy i świadczyły o efektywności szkolenia oparte były na prostszych statystykach. Zestawiając więc czasy, o których mówisz bądź jeszcze wcześniejsze z tymi aktualnymi różnią się one mocno w kontekście dostępu do narzędzi, które umożliwiają bardziej kompleksową analizę. Równolegle jednak nie zapominamy o oku trenerskim i ocenie zawodnika na boisku, nią również się posługujemy.
Zmieniło się również sporo w kontekście infrastruktury we Wronkach czy Popowie. Dziś zawodnicy trenują w jeszcze większym komforcie, a przecież Akademia Lecha Poznań już kilka lat temu stanowiła krajową czołówkę na tym polu. Nie przeszkodziło to nam wykonać paru wielkich kroków naprzód oraz bardzo wyraźnie podgonić albo i często przegonić to, co widzimy na zachodzie.
W przypadku zespołu juniorów starszych wraz z początkiem sezonu doszło natomiast do poszerzenia struktury sztabu, po raz pierwszy przyszło bowiem panu pracować z dwoma asystentami, Tomaszem Cywką i Adamem Piątkiem. Jak bardzo znaczącym krokiem okazało się to dla codziennego funkcjonowania?
- Większa liczba kompetentnych osób w sztabie odpowiedzialnych za rozwój zawodnika to kolejna ze spraw, którą mógłbym wymienić przy poprzednim pytaniu. Tego typu zmiany jak ta czy wspominane większy dostęp do wartościowych narzędzi czy rozwój infrastruktury pozwalają jeszcze efektywniej wyselekcjonować tych graczy, którzy poradzą sobie na najwyższym poziomie. Już w poprzednich latach dysponowałem kompletnym sztabem, teraz został on poszerzony o kolejnego trenera. Dbamy o to, żeby każdy w naszej grupie miał przestrzeń i chęć do tego, by stawać się lepszym, a dotyczy to także nas, trenerów. Ta dodatkowa rola, by czasem również wyciągać ze strefy komfortu swoich współpracowników, rozwija mnie jako człowieka i trenera.
Taka zmiana wymagała też od pana rozwinięcia pewnych nowych cech w zakresie chociażby zarządzania własnym sztabem?
- Trzeba łączyć wiele kropek ze sobą, bo pamiętamy o strategii klubu, metodologii czy procesach, które odgrywają w akademii ważną rolę w kontekście szkoleniowym. Dodać do tego trzeba fakt, jak dużą wiedzę i warsztat mają poszczególni członkowie sztabu. To wszystko wymieszane razem musi dobrze smakować, a jednocześnie trzeba dbać o wzajemny rozwój i to, by nikt nie czuł się pominięty. Nieocenione okazuje się w tej materii również doświadczenie wyniesione z poprzednich lat pracy. Pozwala ono spojrzeć z innej perspektywy nie tylko na proces szkoleniowy czy zawodnika, ale i ludzi, z którymi współpracuję, bo za nich także czuję się odpowiedzialny.
Pod względem sportowym zakończona jesień różni się od ubiegłorocznej, po której byliście zdecydowanym liderem tabeli. Po pierwszej części tego sezonu znajdujecie się na szóstej pozycji w tabeli, jak odbierany w zespole jest ten wynik?
- Nie możemy powiedzieć, że jesteśmy zadowoleni z tego miejsca i wyniku sportowego. Wiemy jednak, że wiele procesów szkoleniowych w ostatnich miesiącach przeprowadziliśmy dobrze, jednak nie przełożyły się one na satysfakcjonujące nas rezultaty. Mimo że to waga ciężka w juniorskiej piłce, to wciąż jest to futbol na poziomie młodzieżowym. W dalszym ciągu jest to sport, który daje nam okazję do tego, by wiosną podtrzymać pewne rzeczy wewnątrz akademii w sposób wydajny i dołożyć w maratonie, jaki stanowi ten sezon lepsze wyniki.
Rozmawiał Adrian Gałuszka
Next matches
Friday
31.01 godz.20:30Saturday
08.02 godz.00:00Recommended
Subscribe