Lech Poznań znacząco przybliżył się do awansu do półfinału Pucharu Polski pokonując w Pruszkowie tamtejszy Znicz 5:1. Znakomity mecz rozegrał Zaur Sadajew, który w kilka minut po wejściu na boisku zdobył dwa gole i zaliczył asystę.
Lech Poznań znacząco przybliżył się do awansu do półfinału Pucharu Polski pokonując w Pruszkowie tamtejszy Znicz 5:1. Znakomity mecz rozegrał Zaur Sadajew, który w kilka minut po wejściu na boisku zdobył dwa gole i zaliczył asystę.
W roli zdecydowanego faworyta przystępował Kolejorz do rywalizacji ze Zniczem Pruszków. Choć nikt nie wyobrażał sobie innego scenariusza niż zwycięstwo poznaniaków, przestrzegano, by nie traktować rywalizacji z drugoligowcem jako formalności. Przewidywania się sprawdziły, a gospodarze dali się lechitom we znaki.
Pierwszą groźną sytuację zespół Macieja Skorży stworzył po stałym fragmencie gry. W 8. minucie na strzał z rzutu wolnego zdecydował się Muhamed Keita. Norweg uderzył nad murem, ale piłka leciała w środek bramki i Bigajski przeniósł ją nad poprzeczką. Dwie minuty później sprzed pola karnego potężnie huknął Formella, a futbolówka po rykoszecie nieznacznie minęła słupek bramki gospodarzy. Skrzydłowy Kolejorza ponownie błysnął w następnej akcji. Znakomicie przedryblował trzech przeciwników i dograł do Ubipariba, czego Serb jednak nie wykorzystał.
Po pierwszych nieudanych próbach, w 16. minucie wszystko zagrało już należycie. Z lewej strony Henriquez próbował dograć do Ubiparipa. Dośrodkowanie przecięli obrońcy, ale piłkę wybili zbyt krótko. Wbiegający w pole karne Linetty z prezentu skorzystał, uderzył z prostego podbicia precyzyjnie obok słupka i dał Kolejorzowi prowadzenie.
Gospodarze próbowali przedostać się pod bramkę lechitów kilka razy, ale brakowało im precyzji. W końcu w 20. minucie do strzału doszedł Rackiewicz, lecz Bośniaka wyręczył Kadar blokując uderzenie. Golkiper Lecha musiał za to wykazać się znakomitymi umiejętnościami przy uderzeniu Górskiego. Napastnik świetnie przyjął piłkę na klatkę piersiową, by uderzyć z półobrotu. Przy odrobinie szczęścia mógł doprowadzić do wyrównania, tym razem było ono jednak po stronie Buricia.
Kolejorz kontrolował boiskowe wydarzenia grając konsekwentnie. Wystarczył jednak jeden błąd, by gospodarze stworzyli sytuację, która powinna zakończyć się wyrównaniem. Była 38. minuta, gdy w środku boiska piłkę stracił Ubiparip. Górski ruszył do przodu i dograł na lewą stronę do Grudniewskiego. Gracz Znicza znalazł się w sytuacji sam na sam z Buriciem, lecz uderzył ponad bramką. Brak komunikacji w grającej po raz pierwszy w takim zestawieniu linii defensywnej Lecha w tym okresie się uwidocznił. Gospodarze śmiało atakowali, ale wyniku odwrócić nie potrafili.
Początek drugiej części także należał do Znicza i tym razem miejscowi wykorzystali szansę. W 49. minucie obrona Kolejorza zagapiła się przy rzucie wolnym. Piłka trafiła do kompletnie niepilnowanego kapitana gospodarzy Arkadiusza Jędrycha. Defensor na 15 metrze miał dużo czasu, by złożyć się do strzału i w efektowny sposób doprowadził do wyrównania. Minęły trzy minuty i pruszkowianie praktycznie skopiowali akcję bramkową – rzut wolny na środku boiska, głębokie dośrodkowanie, zgranie przed bramkę i uderzenie Jędrycha. Gdyby nie słupek, radość na stadionie w Pruszkowie nie miałaby końca.
Lechici nie potrafili otrząsnąć się z marazmu, póki… nie pomogli w tym rywale. Gospodarze mieli rzut wolny, po którym Kolejorz wyprowadził kontratak. Z piłką zabrał się na lewym skrzydle Dawid Kownacki, wbiegł w pole karne, gdzie szukał podaniem Vojo Ubiparipa. Serb był nieźle ustawiony, lecz dał się uprzedzić obrońcy. Chwilę potem opuścił boisko zmieniony przez Zaura Sadajewa. Czeczen potrzebował zaś tylko jednego kontaktu z piłką, by niebiesko-biali ponownie wyszli na prowadzenie. Napastnik urwał się z lewej strony, dograł przed bramkę, gdzie Dawid Kownacki piłkę przepuścił, a akcję skutecznie wykończył Dariusz Formella.
Swoją wysoką dyspozycję Sadajew błyskawicznie potwierdził jeszcze dwa razy. W 65. minucie wykończył z bliska rajd Łukasza Trałki korzystając z pechowego zagrania rywala, a po kolejnych dwóch minutach trafił do bramki kończąc zabawę w polu karnym czterech lechitów. Miejscowi kibice przez kwadrans mieli prawo wierzyć, że ich ulubieńcy są w stanie pokonać Lecha. Wejście Zaura Sadajewa brutalnie przypomniało jednak różnicę klas między zespołami i pokazało jak wiele zmienić może jeden zawodnik.
Podopieczni Macieja Skorży w pięć minut rozstrzygnęli losy awansu, a końcówe fragmenty spotkania grali z przewagą jednego zawodnika. W środku pola Łukasz Trałka sfaulował Macieja Górskiego. Młody napastnik nie utrzymał emocji i wziął rewanż na pomocniku, co nie umknęło uwadze arbitra Tomasza Wajdy. Kapitan Kolejorza za przewinienie obejrzał żółtą kartkę, najlepszy strzelec Znicza wyleciał natomiast z boiska. Grając w osłabieniu pruszkowianie mogli jeszcze zmniejszyć rozmiary porażki, bo ponownie w dobrze znany sposób znakomicie rozegrali stały fragment gry. Zamiast zdobyć, stracili jednak kolejnego gola. Spokojem w doliczonym czasie wykazał się Keita. Norweg sfinalizował akcję Pawłowskiego i ustalił rezultat meczu. Kolejorz pokonał Znicz 5:1 i myślami może już być przy walce o finał rozgrywek.
Znicz Pruszków – Lech Poznań 1:5 (0:1)Bramki: Jędrych (49’) - Linetty (16’), Formella (63’), Sadajew (65’, 67’), Keita (90+3')
Żółte kartki: Niewulis – Trałka
Czerwona kartka: Górski (80. minuta, za niesportowe zachowanie)
Znicz: Bigajski – Niewulis, Jędrych, Gurzęda, Kucharski - Rackiewicz, Biedrzycki, Tomczyk (79. Chrzanowski), Nawrocki (68. Banaszewski), Grudniewski (68. Żurek) - Górski.
Lech: Burić – Ceesay, Kadar, Kamiński, Henriquez – Formella (72. Pawłowski), Trałka, Linetty (46. Djoum), Kownacki, Keita – Ubiparip (60. Sadajew).
Next matches
Friday
29.11 godz.20:30Recommended
Subscribe