Po kolejne ligowe punkty Lech musi się udać do Lubina. Miejscowe Zagłębie przed sezonem niemal tradycyjnie było typowane do roli "czarnego konia", ale podopieczni Pavla Hapala zupełnie sobie z nią nie poradzili i na razie plątają się w dolnych rejonach tabeli.
- Cała liga jest bardzo interesująca i nieprzewidywalna. Zagłębie to na pewno bardzo ciekawy zespół, który jednak zanotował falstart. Jestem przekonany, że po przerwie na mecze reprezentacji będą chcieli się odbudować. Mam jednak nadzieję, że w piątek to my zwyciężymy, a Zagłębie punkty będzie zdobywać w kolejnych spotkaniach - mówi napastnik Lecha Poznań Piotr Reiss.
Zagłębie w siedmiu meczach wywalczyło tylko pięć punktów, ale Miedziowych na pewno nie można lekceważyć. Przekonała się o tym warszawska Legia. Lider T-Mobile Ekstraklasy po ciężkim boju zremisował w Lubinie 2:2, choć gospodarze dwukrotnie prowadzili. - Nie ma mowy o jakimkolwiek lekceważeniu. Nie tylko w tym sezonie, ale również w poprzednich latach niejednokrotnie mogliśmy się przekonać, że każdy może wygrać z każdym. Musimy być bardzo skoncentrowani i zostawić na boisku tyle sił, co podczas treningów w trakcie tej przerwy - przekonuje pomocnik Lecha Poznań Łukasz Trałka.
Kolejorz w Lubinie po raz ostatni wygrał w sezonie mistrzowskim. Wówczas było 1:0 po golu Sławomira Peszki, który w 87 minucie za pamiętny faul w stylu karate został ukarany drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką. To spotkanie dobrze pamięta także Marcin Kamiński, który już w 27 minucie wszedł na boisko za kontuzjowanego Grzegorza Wojtkowiaka. - Już podczas wcześniejszego meczu z Ruchem Chorzów we Wronkach była możliwość, że zagram z powodu kontuzji jednego z kolegów. Dostałem swoją szansę, ale tylko na ostatnią minutę tamtego pojedynku. W Lubinie jednak zaliczyłem swój prawdziwy debiut i zagrałem w większym wymiarze czasu. Było to udane spotkanie, bo zakończone naszym zwycięstwem - wspomina obrońca Lecha Poznań Marcin Kamiński.
Next matches
Sunday
09.02 godz.17:30Friday
14.02 godz.20:30Recommended
Subscribe