Wychowankowie wiedzą, że na nich liczymy

Sobotni trening lechitów miał nietypową formę, ponieważ oprócz zawodników pierwszej drużyny wzięli w nim udział także piłkarze na co dzień występujący w rezerwach Lecha Poznań. Kluczowym momentem sobotniej jednostki treningowej Kolejorza była gierka wewnętrzna w której zagrali przemieszani zawodnicy obu drużyn.

- Pomimo braku sparingu chcieliśmy, żeby piłkarze wybiegali swoje. Ostatnio mieliśmy mocny mikrocykl, a więc zdecydowaliśmy się na nierozgrywanie pełnego meczu. Chcieliśmy także, żeby po kontuzji pierwszy raz zagrał Dioni. Zdobył dwie bramki, a więc widać, że jest głodny gry i to jest dla nas dobry znak - kontynuuje Serb.

W spotkaniu wystąpiło kilku zawodników, którzy dopiero wchodzą do dorosłej piłki i dla nich w szczególności była to wyjątkowa okazja do zagrania z piłkarzami pierwszej drużyny. - Dobrze było też zobaczyć w takiej konfrontacji młodych zawodników. Filip Marchwiński jest z rocznika 2002, a dzisiaj miał przyjemność zagrać w wymieszanych składach z graczami z pierwszego zespołu. Po meczu sam przyznał, że kilka razy ostro został potraktowany, a więc to jest dla tego chłopaka fajne doświadczenie. W takich chwilach nasi wychowankowie wiedzą, że liczymy na nich i im się przyglądamy – twierdzi trener lechitów.

Szkoleniowiec Lecha Poznań nie ukrywa zadowolenia z zaangażowania zawodników podczas sobotniej gry wewnętrznej. - Był to bardzo dobry trening. Teraz czeka nas dzień przerwy, a od poniedziałku dalej przygotowujemy się do spotkania z Koroną Kielce – kończy Djurdjević.