Współpraca, która przynosi gole i zwycięstwa

Już w pierwszej połowie meczu z Wartą Poznań Norweg miał dwie niezłe okazje, by dać swojej ekipie prowadzenie, ale na otwarcie wyniku tego spotkania przyszło nam poczekać do drugiej części gry. Niedługo po zmianie stron akcję napędził Filip Marchwiński, podał w tempo do wybiegającego na wolne pole Kristoffera Velde, a ten nie miał problemów z pokonaniem Jędrzeja Grobelnego. Ta sama dwójka piłkarzy dała Kolejorzowi gola na 1:0 przy okazji jego poprzedniej wygranej, na Podlasiu z Jagiellonią Białystok, natomiast ich współpraca przyniosła Lechowi w tej kampanii łącznie sześć trafień.

Obaj lechici solidarnie obsługiwali się przy swoich trafieniach po trzy razy, a w każdym z takich przypadków Niebiesko-Biali sięgali po zwycięstwo. Biorąc pod uwagę cały ich okres wspólnej gry w stolicy Wielkopolski, młody wychowanek oraz 24-letni skrzydłowy wypracowali dla swojego zespołu dziewięć bramek. I tu ponownie zachodzi powyższa prawidłowość znana z ostatnich miesięcy, bo wszystkie te mecze Lech wygrał.

- Udało nam się znaleźć takie wzajemne zrozumienie już pod koniec zeszłego sezonu. "Marchewa" to piłkarz obdarzony dużymi umiejętnościami, wiele rzeczy na boisku wykonujemy więc automatycznie. Tworzymy zgrany duet, który potrafi ze sobą współpracować i czasem trudno takie rzeczy wytłumaczyć, ale myślę, że w tym wypadku chodzi o jakość, którą posiadamy - opowiada starszy z zawodników.

Jego słowa potwierdzają zresztą akcje bramkowe, przy których obaj gracze uczestniczą. Idealny timing i precyzja - to często cechuje zarówno podającego, jak i strzelca. Zdaniem Velde ciężko się tego nauczyć, ale wraz z Polakiem pracują na to chociażby przy okazji codziennych treningów. - Rozmawiamy odnośnie tego, w którym momencie chcemy otrzymać piłkę czy wykonać pewne ruchy. Wiem przy tym, że ta współpraca już stoi na niezłym poziomie, ale stać nas na znacznie więcej - nie ukrywa autor dubletu w derbach z Wartą.

Obaj piłkarze znajdują się w trwających rozgrywkach na czele klasyfikacji kanadyjskiej Kolejorza. Tę otwiera Norweg z dwunastoma golami i pięcioma asystami, a za jego plecami plasuje się mający o trzy trafienia mniej Marchwiński. Łatwo więc o wniosek, że siła ofensywna drużyny trenera Mariusza Rumaka opiera się aktualnie w dużym stopniu właśnie na tej dwójce.

- Wszyscy bardzo mocno potrzebowaliśmy tych bramek w ostatni piątek, seria bez strzelenia gola trwała zdecydowanie zbyt długo. Na pierwszym miejscu pozostaje drużyna, to dla niej gramy i cieszy, że udało się wygrać. Jasne, moja pewność siebie również rośnie dzięki takim występom, ale najważniejsze, żeby zespół czerpał jak najwięcej z naszej dobrej postawy - kończy skrzydłowy, który w 88 spotkaniach w Kolejorzu ma na koncie 28 bramek i 13 ostatnich podań.