W dziesiątą rocznicę

Mecz Lecha z Legią odbędzie się 1 czerwca. Większości ludzi ta data kojarzy się głównie z Dniem Dziecka. Jednak kibice Kolejorza mają zupełnie inne skojarzenia. 1 czerwca 2004 roku Lech przegrał 0:1 w Warszawie z Legią w rewanżowym meczu finału Pucharu Polski. U siebie Kolejorz wygrał jednak 2:0 i to poznaniacy wznosili w górę trofeum.

- Wówczas byłem rezerwowym bramkarzem. Dopiero, co przyszedłem do Lecha, ale tamte spotkania pamiętam bardzo dobrze. Nie byliśmy faworytem w starciu z Legią, a mimo to udało nam się wygrać. Pamiętam ceremonię wręczania medali i pamiętam też, jak z medalami w ręku, musieliśmy uciekać z trybuny honorowej przed kibicami Legii - wspomina Krzysztof Kotorowski.

Bramkarz Kolejorza jest obecnie jedynym zawodnikiem Lecha, który pamięta tamte spotkania. W niebiesko-białych barwach występuje już od ponad 10 lat. W Poznaniu wygrał wszystkie możliwe trofea na krajowym podwórku, ale w 2 ostatnich sezonach musiał zadowolić się jedynie wicemistrzostwami. - Walczyliśmy o coś więcej. Ten tytuł oczywiście przyjmujemy, jednak lepiej by smakowało, gdybyśmy w obecnym sezonie zagrali też w fazie grupowej Ligi Europy bądź sięgnęli po Puchar Polski - uważa bramkarz Lecha.

W niedzielę w bezpośrednim starciu poznaniacy będą mieli szanse pokazać Legii, że wcale nie są od niej gorsi, a w przekroju całego sezonu okazali się po prostu mniej regularni. - To jest bardzo prestiżowe i elektryzujące kibiców spotkanie. Dla nas jest też ważne pod względem mentalnym. Chcemy utrzeć im nosa na ich terenie. To byłby taki fajny smaczek na zakończenie sezonu - dodaje Kotorowski.