Kolejnym przystankiem w piłkarskiej karierze Pachelskiego była drugoligowa wtedy warszawska Gwardia. Tam napastnik rodem z Płocka zwrócił na siebie uwagę czołowych polskich klubów, jako że w sezonie 1984/85 został zdecydowanym królem strzelców drugiej klasy rozgrywkowej z 17 zdobytymi golami. Ostatecznie Pachelski zdecydował się związać z Lechem Poznań i właśnie od 1985 występował w Kolejorzu.
Nie ma żadnych wątpliwości, że to właśnie w Lechu Bogusław Pachelski przeżył najlepsze lata swojej kariery. Nie dość, że zdobył aż trzy trofea (Puchar Polski w 1988 oraz Mistrzostwo i Superpuchar w 1990), to miał dodatkowo kilka okazji zaprezentowania się na europejskiej arenie. Prawdopodobnie najbardziej emocjonującym przeżyciem związanym z europucharami był dla niego dwumecz z wielką FC Barceloną w ramach rozgrywek o Puchar Zdobywców Pucharów w 1988 roku. Skazany na pożarcie Lech zaskoczył wszystkich w stolicy Katalonii remisując w pierwszym spotkaniu 1:1. Najpierw po rzucie karnym Roberto na prowadzenie wyszła Barca, ale w drugiej połowie Kolejorz niespodziewanie wyrównał po uderzeniu właśnie Bogusława Pachelskiego. Snajper Lecha wręcz ośmieszył reprezentanta Hiszpanii, Andoniego Zubizarettę, posyłając piłkę lekkim i precyzyjnym strzełem między jego nogami. Bramka ta idealnie obrazowała cały strzelecki zmysł i spryt Pachelskiego. Po pierwszym spotkaniu z Barceloną hiszpańskie media ochrzciły lechitę mianem un satan blanco" (biały szatan").
Rewanż w Poznaniu był dla Lecha już mniej udany, mimo również stosunkowo korzystnego wyniku 1:1. Jednak Kolejorz odpadł po dramatycznej serii rzutów karnych. Po stronie Lecha do siatki nie trafili Jarosław Araszkiewicz, Damian Łukasik i właśnie Bogusław Pachelski. Strzelec bramki na Camp Nou miał okazję rozstrzygnąć spotkanie i wyeliminować Barcę, wystarczyło tylko trafić z jedenastu metrów. Niestety, ku uciesze bardzo zdenerwowanego wtedy trenera katalończyków, Johanna Cruyffa, Pachelski nie wykorzystał swojej szansy i lepszy okazał się Zubizaretta. - Przepraszam wszystkich za tego karnego - powiedział po blisko dwudziestu latach gracz Kolejorza po wspólnym oglądaniu z kibicami godzinnego skrótu z tego spotkania w Multikinie. Na pewno jednak Bogusław Pachelski nie ma się czego wstydzić jeśli chodzi o swój pobyt w Lechu. Oprócz bramki z Barceloną, wpisywał się też na listę strzelców w spotkaniach z Olympique Marsylią i Panathinaikosem. Łącznie w koszulce Lecha wystąpił 177 razy, strzelając 41 goli.
Dalsza kariera Pachelskiego nie rozkwitła już tak, jak wtedy gdy grał dla Kolejorza. Z Poznania przeniósł się na krótko do tureckiego Adanasporu, gdzie w sezonie 1990/91 zaliczył zaledwie 6 meczów, nie strzelając żadnego gola. Kolejny rok urodzony w Płocku piłkarz spędził we francuskim zespole Perpignan FC, by w 1992 powrócić do Poznania, jednak tym razem do Olimpii. W Polsce Pachelski odbudował formę i dla nowego klubu strzelił 4 bramki w 18 meczach, jednak już wtedy było wiadomo, że nie zrobi międzynarodowej kariery na miarę swojego wielkiego talentu snajperskiego. Po krótkim epizodzie w niemieckim SV Lurup 23 Hamburg powrócił do rodzinnego miasta i zaliczył ostatnie występy w pierwszej lidze w barwach Petrochemii Płock. Po spadku nafciarzy" z najwyższej klasy rozgrywkowej Bogusław Pachelski zakończył profesjonalną karierę. Do niedawna grał półamatorsko w drużynie oldbojów Lecha Poznań. Jego syn, Łukasz, również był bardzo obiecująco zapowiadającym się piłkarzem (został Mistrzem Europy U-18 w 2001 roku), jednak musiał zakończyć karierę wskutek wielokrotnych i przewlekłych kontuzji.
Next matches
Sunday
23.02 godz.17:30Recommended
Subscribe