Pomiędzy spotkaniem z Górnikiem Zabrze, czyli ostatnim rozegranym przy ulicy Bułgarskiej z udziałem kibiców przed pandemią, a starciem z Pogonią Szczecin minęły blisko cztery miesiące. Nie powinna zatem dziwić radość zawodników Lecha Poznań z powodu ponownego otwarcia trybun. - Można powiedzieć, że teraz wróciliśmy do gry w stu procentach i pozostaje należycie odwdzięczyć się kibicom za doping - mówi obrońca niebiesko-białych, Djordje Crnomarković.
Serce kibica raduje się, gdy może wspierać ukochany zespół z trybun, a zawodnicy, słysząc gorący doping, dostają "wiatru w żagle", który napędza do zwiększonego wysiłku. Stadiony - te zapełnione - są nierozłącznym elementem futbolu, bowiem wsparcie fanów to coś, co wyróżnia nas na tle wielu innych, czasem mocniejszych lig. W marcu przygotowując się do wielkiego święta - spotkania zwaśnionych rywali, którzy znajdowali się w optymalnej dyspozycji, czyli meczu Lech - Legia - cios nadszedł dość niespodziewanie, choć powaga panującej na świecie sytuacji znana była od dawna. Obiekt przy ulicy Bułgarskiej oraz wiele innych w całym kraju zostało zamkniętych, a wkrótce rozgrywki zostały zawieszone. Koniec? Czy na następny piłkarski pojedynek przyjdzie nam poczekać do sezonu 2020/21? Ku uciesze wielu, tak się nie stało.
Gdy zmagania powoli budziły się ze złego snu, niewiadomą nadal pozostawała obecność kibiców na trybunach. Zagrożenie bowiem nie zniknęło, a - w rzeczywistości pełnej obostrzeń - nie ma mowy o zbagatelizowaniu sytuacji. Smutne to były okoliczności pierwszych meczów po restarcie rozgrywek. I to właśnie wtedy zamigotało światełko nadziei w postaci daty, którą wielu kibiców zaznaczyło w kalendarzu: 19 czerwca. Ze względu na układ terminarza, poznaniakom dopiero tydzień po wskazanym dniu udało się rozegrać spotkania przy wsparciu własnych kibiców. - Od momentu rozgrzewki czuliśmy, że będzie to zupełnie inny mecz od poprzednich. Cieszy nas, że kibice napędzali nas, kiedy tego potrzebowaliśmy. Liczymy, że będzie ich tylko przybywać podczas kolejnych starć - mówi Lubomir Šatka.
Ostatnie spotkanie z udziałem kibiców niebiesko-biali rozegrali 8 marca, a na własnym obiekcie zaprezentowali się zaledwie pięć dni wcześniej. Atmosfera na Stadionie Poznań ma niepowtarzalny charakter, dlatego nie powinna dziwić radość z powrotu fanów na trybuny, odczuwalna wśród zawodników Kolejorza. W środę, 24 czerwca podczas starcia z Pogonią Szczecin (0:0) na obiekcie zagościło ponad pięć tysięcy osób.
- Pięć tysięcy przyszło? Byłem przekonany, że z dwa razy tyle! Szacunek dla kibiców, z nimi gra się o wiele lepiej. Niosą, kiedy nie idzie. Liczę, że następnym razem będzie jeszcze głośniej, bo w Poznaniu mamy najlepszych kibiców nie tylko w kraju, ale i Europie - przyznaje Tymoteusz Puchacz. - Odniosłem wrażenie, że przyszło bardzo dużo kibiców, ponieważ tak głośno było na stadionie. Cieszymy się z ich obecności oraz dopingu. Szkoda, że nie udało się odnieść zwycięstwa i sprawić im prezentu po przerwie, ale jeszcze nie raz dla nich tutaj wygramy. To z nimi dopiero poczuliśmy, że naprawdę wróciliśmy do gry - dodaje Jakub Kamiński.
Zdanie: "poczuliśmy, że wróciliśmy do gry" - zostało wielokrotnie powtórzone przez niemal każdego zawodnika, którego zapytaliśmy o powrót kibiców na trybuny. Pomimo że poznaniacy przed starciem z Pogonią rozegrali sześć spotkań - w ramach rozgrywek PKO Ekstraklasy oraz Totolotek Pucharu Polski - dopiero przed kilkoma dniami mogli poczuć namiastkę normalności. Teraz otrzymali wsparcie własnej publiczności. - Tęskniliśmy za kibicami, a oni dali nam naprawdę duże wsparcie. To na pewno nasz dwunasty zawodnikiem. Można powiedzieć, że wróciliśmy do gry w stu procentach i pozostaje nam się im odwdzięczyć zwycięstwem w kolejnym meczu u siebie - kwituje Djordje Crnomarković.
Następne spotkanie na Stadionie Poznań zaplanowane zostało na sobotę, 4 lipca na godzinę 17:30. Rywalem Lecha Poznań będzie Legia Warszawa.
Next matches
Friday
29.11 godz.20:30Recommended
Subscribe