W spotkaniu 23. kolejki Lotto Ekstraklasy Lech Poznań odniósł pierwsze ligowe zwycięstwo w tym roku, sięgając po trzy punkty w starciu z Legią Warszawa (2:0). Oprócz wyniku jedną z najlepszych wieści dla kibiców Kolejorza był powrót do gry Roberta Gumnego. Dla wychowanka niebiesko-białych spotkania ze stołeczną ekipą są wyjątkowe od… debiutu w ekstraklasie.
Ostatnia minuta regulaminowego czasu starcia 28. kolejki sezonu 2016/17. Lechici przegrywają z warszawską drużyną 0:2, a trener Kolejorza, Jan Urban, decyduje się na ostatnią zmianę. Dość nieoczekiwanie na boisko wpuszcza debiutującego w rozgrywkach ekstraklasy Gumnego, który zmienia innego wychowanka, Tomasza Kędziorę. - Jezu, ale przestraszony - śmieje się 20-latek, gdy pokazujemy mu jego zdjęcie z tego spotkania. Fotografię z debiutu poznał po butach, w których tego dnia występował. Do dziś trzyma je w domu, natomiast meczowa koszulka z tego meczu powędrowała do taty, który oprawił ją w antyramę i umieścił na honorowym miejscu w mieszkaniu. - Emocje były ogromne, chociaż wynik dla nas niekorzystny. Ten debiut szczególnie odebrał także mój tata, który ucałował mnie w czółko po powrocie do domu. Czas pokazał, że na debiucie się nie skończyło, a historia trwa do dziś - opowiada "Guma".
Jak wspomina lechita, swojego pierwszego meczu w barwach Kolejorza akurat wtedy się nie spodziewał. - Była już sama końcówka spotkania, sędzia doliczył siedem minut, a wynik był niekorzystny, bo przegrywaliśmy 0:2. Myślałem, że trener wpuści jeszcze kogoś do napadu, a zdecydował się na mnie. Trochę nerwów było, mało co pamiętam z tego debiutu, co najwyżej jedno podanie wzdłuż linii, które nie doszło do kolegi - mówi z uśmiechem Gumny.
Można powiedzieć, że debiutancki występ przeciwko Legii był mu pisany. Jako wychowany na Łazarzu poznaniak przechodził kolejne szczeble na drodze piłkarskiego rozwoju w Akademii Lecha Poznań, a spotkania Kolejorza oglądał regularnie z trybun przy Bułgarskiej. Co ciekawe, zadebiutować mógł już tydzień wcześniej, przeciwko Ruchowi Chorzów, ale szansa na Śląsku przepadła mu z powodu choroby. - W Chorzowie byłem na ławce chory, jeszcze w późniejszych dniach miałem gorączkę. Wydaje się, że los chciał, żebym zadebiutował właśnie z Legią. To było jeszcze o tyle niesamowite, że jeszcze rok wcześniej świętowałem mistrzostwo Polski Lecha jako kibic na Starym Rynku. Właściwie podwójny tytuł, bo wraz z kolegami z juniorów młodszych też byliśmy najlepsi w kraju - podkreśla boczny obrońca.
Samo wejście do seniorskiej piłki stanowiło dla niego nie lada przeżycie. - Na szczęście w szatni Lecha nie jest tak, że młodzi są tyrani przez starszyznę, więc nie było tak ciężko. Razem z Kamilem Jóźwiakiem mieliśmy o tyle łatwiej, że spotkaliśmy w niej sporo młodych zawodników. Był Karolek Linetty, "Kownaś" czy "Kendi", oni nam bardzo pomagali - nie ukrywa wychowanek.
Po blisko czterech miesiącach niebiesko-biali pojechali do Warszawy, aby zmierzyć się z "Wojskowymi" o Superpuchar Polski. Tym razem już z Gumnym w podstawowym składzie, który także dołożył swoją cegiełkę do okazałej wygranej w rozmiarach 4:1. Występował ponownie na nietypowej dla siebie pozycji lewego obrońcy. - Wydaje mi się, że nawet nieźle zagrałem w tym meczu - mówi żartobliwie poznaniak. - W pierwszej połowie oddałem groźny strzał, można prawie powiedzieć, że to była "życiówka". Piłka skozłowała mi na prawą stopę, ale Malarz odbił futolówkę do boku. W ogóle ten mecz był fajny, może trochę brakowało w nim otoczki, ale dla mnie wtedy taka wysoka wygrana była czymś kapitalnym - twierdzi z przekonaniem 20-letni zawodnik.
Latem 2016 roku starcie o Superpuchar było pierwszym w tamtej kampanii o stawkę dla zespołu prowadzonego przez trenera Jana Urbana. Mimo to szkoleniowiec bez wahania postawił właśnie na młodego defensora. - Dostałem wtedy szansę od trenera, ale zagrałem później jeszcze od razu kilka meczów w pierwszym składzie. To był dla mnie bezcenny okres, kto wie czy właśnie wtedy nie zbudowałem sobie swojej pozycji na tyle, że pojawiło się zainteresowanie moją osobą na wypożyczenie ze strony klubów pierwszej ligi? Na pewno dużo zawdzięczam trenerowi Urbanowi, dobrze współpracował z młodymi. Zostawał z nami po treningach na ćwiczenie wrzutek czy innych elementów, można się było od niego sporo nauczyć. W roli wprowadzającego zawodników do seniorskiej piłki sprawdził się bez dwóch zdań. W piłce sporo zależy od przypadku, a w tym ważnym momencie wszystko toczyło się po mojej myśli - wspomina ten okres obrońca.
Dotychczas najbardziej okazała wygrana w pojedynkach z Legią przy Bułgarskiej przypadła na początek października 2017 roku. Kolejorz zwyciężył 3:0, a bohater tego tekstu popisał się asystą przy bramce Macieja Gajosa na 1:0. Gumny udanie rozpoczął sezon po powrocie z wypożyczenia z Podbeskidzia Bielsko-Biała, występując u szkoleniowca Nenada Bjelicy w aż ośmiu z dziesięciu ligowych meczów w pełnym wymiarze czasowym.
- To, że będę dostawał tyle minut od trenera, nie było wcale takie pewne od samego początku. W pierwszym sparingu, w Poznaniu z Hapoelem Beer Sheva, wypadł jeden z naszych środkowych obrońców, a w jego miejsce wskoczył szykowany do gry na prawej stronie Emir Dilaver. To otworzyło mi szansę występu, a że strzeliłem gola i zaliczyłem asystę, wykorzystałem ją odpowiednio. Tak zaczęły się regularne występy w pierwszym zespole, chociaż fizycznie i piłkarsko czuć było przeskok między ekstraklasą a pierwszą ligą - dzieli się swoimi wrażeniami z początku sezonu 2017/18 lechita.
W opinii wychowanka Lecha to właśnie zwycięstwo 3:0 nad odwiecznym rywalem jest jednym z najmilszych wspomnień w jego historii starć z Legią. - To był fajny moment, po tym spotkaniu wskoczyliśmy na fotel lidera. My dominowaliśmy, zdobywaliśmy bramki, a rywale mieli mało sytuacji i nam praktycznie w ogóle nie zagrażali. Ja też generalnie miałem wtedy dobry okres, nabywałem wtedy coraz więcej pewności z meczu na mecz. Najlepsze jest w takiej sytuacji to, gdy czujesz, że grasz w porządku, że to nie jest nic strasznego - zaznacza "Guma".
Najświeższa historia to już pierwsze wiosenne trzy punkty niebiesko-białych, które wywalczyli w minioną sobotę u siebie przeciwko właśnie stołecznej drużynie. Dla samego wychowanka było to spotkanie o tyle ważne, że wrócił w nim do gry po blisko trzech miesiącach. - Przełamanie całego zespołu po nie najlepszym początku wiosny, nasza konsekwentna postawa, mój powrót na boisko - wszystko ułożyło się dla mnie idealnie. Mam nadzieję, że to zdrowie będzie dopisywać i dogram ten sezon w całości. Chociaż mam już trzy kartki, więc jak złapię jeszcze jedną, będę musiał pauzować. Pozostało jeszcze tych spotkań w lidze dużo, a głód gry jest spory - mówi Gumny.
Jego zdaniem pojedynek z Legią przyszedł dla jego zespołu w najlepszym możliwym momencie. - Po takim meczu jak z Piastem musieliśmy zmazać plamę. Wszyscy wiedzieli, jak ważny jest mecz z Legią, że potrzebujemy się w nim odkuć. To było nam potrzebne właśnie w tej chwili - opisuje wychowanek, dla którego był to szósty występ w bieżącym ligowym sezonie. - Oby te kłopoty zdrowotne były już za mną, o skład chcę walczyć na każdym treningu. Przekonałem się już, że w piłce potrzebna jest i ciężka praca, i odrobina szczęścia. Oby i ono mi dopisywało w najbliższych miesiącach - podsumowuje prawy obrońca Kolejorza.
Next matches
Friday
31.01 godz.20:30Sunday
09.02 godz.17:30Recommended
Subscribe