Sytuacja zdrowotna Mikaela Ishaka

30-latka po raz ostatni widzieliśmy na boisku 20 kwietnia, kiedy zastąpił na murawie Artura Sobiecha w rewanżowym meczu z Fiorentiną (3:2). Od tego spotkania kapitan Lecha Poznań nie pojawił się już na ławce rezerwowych, spowodowane jest to problemami zdrowotnymi.

- Około 2,5 miesiąca temu poczułem, że coś dzieje się niedobrego z moim zdrowiem. Czułem się źle, nie miałem energii. Kiedy budziłem się rano nie miałem sił, żeby pojechać na trening, nie czułem się szczęśliwy. Ogólnie wiedziałem, że coś jest nie tak. Po treningu wracałem do domu i szedłem spać. W tym samym czasie miałem kaszel, bolała mnie głowa. Na początku mówiłem sobie, że to zwykła choroba, więc normalnie trenowałem i grałem mecze - mówi Mikael Ishak.

- Ale trwało to długo i cały czas było tak samo, a nawet bywało coraz gorzej. Kaszel nie ustawał. Kiedy więc wytłumaczyłem objawy profesorowi Krzysztofowi Pawlaczykowi, znalazł rozwiązanie bardzo szybko, okazało się, że to infekcja bakteryjna. Bardzo dziękuję za jego pracę i szybką reakcję - dodaje.

Szwed opuścił ostatnie trzy kolejki ligowe i skupia się teraz na jak najszybszym powrocie do zdrowia. Napastnik przyjmuje aktualnie mocne leki, natomiast w środę ponownie przeszedł test, którego wyniki jeszcze nie pozwalają na wznowienie trenigów z zespołem. Kapitan Kolejorza cały czas stara się jednak być razem z drużyną i regularnie pojawia się na zajęciach ekipy trenera Johna van den Broma.

- Jestem w kontakcie z lekarzami, na razie nie mogę robić za dużo. Widzieliście jak byłem w domu, nudziłem się i moja żona mnie wtedy nagrała. Nie mogę się doczekać, kiedy wrócę na boisko. W tej chwili nie jest to jeszcze możliwe. Staram się być pozytywny, czekam na zielone światło na powrót. W przyszłym sezonie walczymy ponownie, bo w tym już pewnie ciężko mi będzie wrócić. Miałem zrobiony w środę test i wyniki nie były jeszcze idealne, więc czekamy - podsumowuje kapitan Lecha Poznań.