Być może standard hotelu choć trochę poprawił humor obrońcy poznańskiego Lecha, bowiem wcześniej nie miał on zbyt wielu powodów do zadowolenia. - Niemiła niespodzianka czekała na nas po wylądowaniu w Antalyi. Na lotnisku okazało się, że nasze torby zostały we Frankfurcie. Najwięcej szczęścia miał "Dyzio", bo on miał tylko bagaż podręczny. Ja natomiast dzisiaj musiałem trenować w butach pożyczonych właśnie od Wojtkowiaka - mówi Wołąkiewicz.
Next matches
Recommended
Subscribe