W spotkaniu 19. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Lech Poznań przegrał w Chorzowie z Ruchem. Bramki dla gospodarzy strzelali Marek Zieńczuk, Maciej Jankowski oraz Hubert Wołąkiewicz, który zaliczył trafienie samobójcze.
Od początku spotkania, które rozpoczęło się przy rzęsiście padającym deszczu, groźniejszym zespołem byli gospodarze. Pierwszą dobrą sytuację chorzowianie stworzyli w 10 minucie. Janoszka na lewej stronie poradził sobie z Wojtkowiakiem i płasko dośrodkował w pole karne. Tam był Piech, ale w ostatniej chwili uprzedzili go obrońcy Kolejorza. To ostrzeżenie nie poskutkowało i cztery minuty później Ruch objął prowadzenie. Niepotrzebny faul przed polem karnym popełnił Arboleda. Do piłki podszedł Zieńczuk i dośrodkował wprost na głowę Piecha. Jego strzał z bliska obronił Kotorowski, ale po interwencji golkipera Lecha piłka nieszczęśliwie trafiła w Wołąkiewicza i po odbiciu się od niego wpadła do bramki. Lech długo nie mógł się otrząsnąć po stracie gola. Dopiero w 23 minucie na strzał z powietrza zza pola karnego zdecydował się Rudnev i gospodarzy uratował słupek. To było jednak wszystko na co było stać poznaniaków w pierwszych 45 minutach. W końcówce pierwszej połowy do głosu znów doszli chorzowianie. Płaskie uderzenia Piecha i Jankowskiego Kotorowski obronił, ale w 41 minucie wobec uderzenia Zieńczuka był już bezradny. Na 35 metrze kolejny niepotrzebny faul popełnił Arboleda. Do piłki podszedł pomocnik Ruchu i uderzył fantastycznie. Piłka odbiła się od poprzeczki i spadła za linię bramkową. W końcówce ruszyli jeszcze lechici, którzy zamknęli chorzowian na własnej połowie, ale gospodarze przetrwali tą nawałnicę i do przerwy schodzili z dwubramkowym prowadzeniem.
W drugiej odsłonie nic się nie zmieniło i nadal groźniejszym zespołem byli gospodarze. W 48 minucie w odstępie kilkunastu sekund gospodarze wykonywali dwa rzuty roźne. Dwukrotnie wykonywał je Zieńczuk. Najpierw główkował Jankowski, a piłkę z linii bramkowej wybił Krivets, a następnie strzał głową Grodzickiego obronił Kotorowski. Trzy minuty później Ruch zdobył trzecią bramkę. Zieńczuk miękko wrzucił piłkę w pole karne, tam głową zgrał ją Janoszka, a Jankowski z bliska nie miał problemów z wpakowaniem piłki do siatki. Jakby tego było mało, chwilę potem boisko z powodu kontuzji musiał opuścić Wojtkowiak. Jego miejsca zajął Kikut, dla którego był to pierwszy występ od czasu kontuzji odniesionej w kwietniu ubiegłego roku w pucharowym meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Lech po tym nokaucie długo nie mógł dojść do siebie. Ożywienie w poczynania Kolejorza wniósł wprowadzony w 66 minucie Ubiparip. W 74 minucie po rzucie rożnym i zamieszaniu w polu karnym serbski napastnik trafił w boczną siatkę. Minutę później Ubiparip idealnym podaniem obsłużył Rudneva, który w sytuacji sam na sam po raz kolejny trafił w słupek. W 76 minucie z kolei za sprawą Ubiparipa Lech oddał pierwszy celny strzał w tym meczu. Uderzenie było jednak zdecydowanie za słabe by zaskoczyć Peskovica. W końcówce kolejny celny strzał oddał Kamiński. Uderzył mocniej niż Ubiparip, ale bramkarz Ruchu był na posterunku i mecz zakończył się wynikiem 3:0 dla gospodarzy. Dla Lecha była to najwyższa porażka od 30 marca 2007, gdy w poznaniacy w identycznym stosunku przegrali w Krakowie z Cracovią.
Ruch Chorzów - Lech Poznań 3:0 (2:0)
Bramki: 1:0 Wołąkiewicz (14-samobójcza), 2:0 Zieńczuk (41-wolny), 3:0 Jankowski (51)
Widzów: 5000
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz)
Żółte kartki: Abbott - Henriquez, Arboleda, Wołąkiewicz, Injac
Czerwona kartka: Straka (za niesportowe zachowanie po meczu)
Ruch: Michal Pesković - Zeljko Dokić, Rafał Grodzicki, Piotr Stawarczyk, Marek Szyndrowski - Marek Zieńczuk, Paweł Lisowski, Gabor Straka, Łukasz Janoszka (88. Wojciech Grzyb) - Maciej Jankowski (69. Paweł Abbott), Arkadiusz Piech (90. Filip Starzyński)
Lech: Krzysztof Kotorowski - Grzegorz Wojtkowiak (52. Marcin Kikut), Hubert Wołąkiewicz, Manuel Arboleda, Luis Henriquez - Sergei Krivets, Marcin Kamiński, Dimitrije Injac - Aleksandar Tonev (59. Semir Stilić), Artiom Rudnev, Bartosz Ślusarski (66. Vojo Ubiparip)
Next matches
Friday
29.11 godz.20:30Recommended
Subscribe