W swoim drugim sezonie pracy w drużynie trampkarzy Lecha Poznań trener Damian Sobótka poprowadził zespół do lat 15 do drugiego finału mistrzostw Polski. W przyszłą środę w Ząbkach w starciu ze Śląskiem Wrocław szkoleniowiec postara się powtórzyć osiągnięcie z zeszłego roku, gdy wraz ze swoją ekipą sięgnął po złote medale.
Najmłodszą drużynę wronieckiej części Akademii Lecha Poznań szkoleniowiec objął przed startem ubiegłej kampanii. W obu fazach grupowych Centralnej Ligi Juniorów do lat 15 jego podopieczni ścigali się wtedy na dobrą sprawę sami ze sobą, wygrywając je z dużą przewagą. Przed znacznie poważniejszym wyzwaniem stanęli w półfinale rozgrywek, pokonując Legię Warszawa w dwumeczu 3:2 oraz w samym finale, gdy zwyciężyli z Górnikiem Zabrze 1:0 po złotym golu Igora Stankiewicza. Puchar za mistrzostwo Polski już w pierwszym sezonie w nowej roli oznaczał, że lepiej pod kątem sportowym w premierowych rozgrywkach dla trenera Sobótki być nie mogło.
W ubiegłych miesiącach zakrętów pojawiło się już nieco więcej, ponieważ jesienią niebiesko-biali musieli uznać wyższość w grupie B Pogoni Szczecin. Gdy jednak przyszło do wiosennej walki o medale, to ponownie gracze Kolejorza zameldowali się na "pole position" i po serii ośmiu wygranych z rzędu zapewnili sobie miejsce w fazie play-off. W jej ramach ograli dwukrotnie Escolę Varsovia 4:0 oraz 5:2 i po niemal dokładnie dwunastu miesiącach znowu staną przed szansą na tytuł w tej kategorii wiekowej.
- Pamiętam, że po poprzednim meczu finałowym myślałem, że bardzo fajnie byłoby tu wrócić. Emocje, które towarzyszą spotkaniom o medale są niezapomniane i bardzo chciałem o nie zawalczyć raz jeszcze. Nasza ciężka praca, konsekwencja i determinacja zaprowadziły nas ponownie do finału, ale przez cały czas czułem, że jesteśmy w stanie to osiągnąć. Nie chcieliśmy tego głośno mówić, bo wiedziałem, ile mamy do zrobienia, jednak nie traciliśmy celu z oczu - nie ukrywa opiekun trampkarzy Kolejorza.
Na najwyższe obroty jego ekipa wskoczyła w chwili, gdy najbardziej tego potrzebowała. Od początku kwietnia nie straciła nawet punktu, a passa kolejnych zwycięstw w starciach o stawkę została wyśrubowana do dziesięciu. Ciężko sobie wyobrazić, by do środowego finału ze Śląskiem Wrocław przystępowała w lepszym dla siebie momencie. - Celowaliśmy z formą na nieco wcześniejszy okres, żeby regularnie zbierać punkty, bo jesienią trochę nam tego brakowało. Od pewnej chwili nie mogliśmy już sobie pozwolić na żadną wpadkę i dobrą passę kontynuujemy aż do dziś - potwierdza szkoleniowiec.
W trwającej kampanii kształt jego zespołu uległ siłą rzeczy mocnej zmianie, ale w dalszym ciągu może on liczyć na niektóre postacie, które sięgały po tytuł przed rokiem. Mowa chociażby o stoperze Jakubie Falkiewiczu, pomocniku Sammym Dudku, skrzydłowym Alanie Majewskim czy napastniku Wojciechu Szymczaku. To sprawia, że o ciągłość pracy nie musiał się martwić i daje dodatkową pewność przed meczem o złote medale. - Nie jedziemy do Ząbek tylko na finał, ale jedziemy po to, by go wygrać. Z doświadczenia wiemy, że takie spotkanie mocno różni się od półfinałów. To jest jeden dzień, jeden mecz, dużo emocji i ważne będzie, jak je rozpoczniemy. Chcemy tak przygotować zespół, by jak najszybciej pokazać w tym starciu, jak gramy w piłkę i skupiać się na tym, a nie na presji mu towarzyszącej - zapowiada trener.
Next matches
Friday
31.01 godz.20:30Saturday
08.02 godz.00:00Recommended
Subscribe