Przy Bułgarskiej bez zmian

- Nie wiem co się dzieje z Lechem. Zawsze był to zespół, który potrafił grać atakiem pozycyjnym, a od jakiegoś czasu ma z tym problem. W Chorzowie Lech szybko strzelił bramkę, mógł nastawić się na kontry i w ten sposób padały kolejne gole. Teraz role się odwróciły. To poznaniacy szybko stracili gola i w pierwszej połowie ich gra to była tragedia. W drugiej wyglądało to już lepiej, ale celowniki mieli lechici mocno rozkojarzone - ocenia spotkanie Lecha z Polonią dziennikarz Canal+ Cezary Olbrycht.

Porażka poznaniaków boli tym bardziej, że Polonia na Bułgarskiej nie pokazała nic szczególnego i w zasadzie Lech nie powinien mieć żadnych kłopotów z wywalczeniem kompletu punktów. - Mecze w Poznaniu nie układają nam się już od dłuższego czasu. Kiedy przegrywa się z Legią, która przyjeżdża i gra otwartą piłkę to jeszcze można to jakoś wytłumaczyć. Ale kiedy przegrywamy z Polonią, która w zasadzie tylko się broni, to tego zrozumieć już nie można. Znów tracimy bramkę i znów nie umiemy odwrócić losów meczu. Myślę, że w normalnych okolicznościach 9 na 10 takich spotkań się po prostu wygrywa - uważa napastnik Lecha Poznań Bartosz Ślusarski.

Najskuteczniejszy zawodnik Kolejorza tuż po przerwie sam miał doskonałą okazję do doprowadzenia do remisu, której nie potrafił wykorzystać. W piątkowy wieczór Ślusarski nie był jednak osamotniony w tej materii. Na potęgę pudłowali niemal wszyscy podopieczni Mariusza Rumaka. - Szczególnie boli to, że chyba każdy z nas miał jakąś sytuacje, a mimo to nie potrafiliśmy strzelić gola. Bardziej obawialiśmy się Ruchu na wyjeździe niż Polonii u siebie, a tymczasem okazało się, że to z tym drugim rywalem przegrywamy. Może z jednej strony dobrze, że tak się to wszystko potoczyło. Taki prysznic może nam się przyda, żeby po meczu z Ruchem nie spocząć na laurach - zastanawia się pomocnik Lecha Poznań Mateusz Możdżeń.

Polonia sytuacji bramkowych miała zdecydowanie mniej, ale za kilka tygodni nikt nie będzie o tym pamiętał. Natomiast kapitalne uderzenie Łukasza Piątka, które zapewniło zwycięstwo Czarnym Koszulom zapamiętane zostanie na dłużej, a także znajdzie odzwierciedlenie w ligowej tabeli na zakończenie sezonu. - Udało mi się przyjąć piłkę, pomyślałem, że uderzę i tak też zrobiłem. Cieszę się, że ta piłka wpadła do bramki i gol ten dał nam trzy punkty. Jak już strzelam to na ogół właśnie takie bramki z trudnych pozycji. Z łatwiejszych idzie mi gorzej - opisuje sytuację bramkową strzelec zwycięskiej bramki.