2008-11-14 00:00 Marcin Gościniak

Profesor - sylwetka Józefa Młynarczyka

W piłce nożnej osiągnął wszystko, co się dało. Był jednym z najznakomitszych zawodników w historii polskiego futbolu, zapisując się w niej złotymi zgłoskami. Przez lata bronił bramki reprezentacji. Dziś swoje doświadczenie wykorzystuje dla Lecha Poznań, szkoląc trójkę bramkarzy.

Józef Młynarczyk to brązowy medalista Mistrzostw Świata 1982, uczestnik Mistrzostw Świata 1986, mistrz Polski 1981 i 1982, mistrz Portugalii 1986 i 1988, zdobywca Pucharu Mistrzów 1987, Superpucharu Europy 1987, Pucharu Interkontynentalnego 1987 oraz Pucharu Portugalii 1988. To tylko te najważniejsze trofea w jego bogatej karierze. Karierze człowieka z niezamożnej rodziny PRL-owskiej prowincji.

Gdyby wcielić się na moment w Młynarczyka z lat 60. i 70., kiedy zaczynał grać w piłkę i za chwilę spojrzeć na pasmo sukcesów, wymienionych powyżej, jego przypadki wydają się nieprawdopodobne. On sam gdy ma trochę czasu na refleksję, dziwi się, jak to było możliwe i jest w stanie uwierzyć, że szary człowiek może osiągnąć samozaparciem, determinacją i dobrze wykorzystanym talentem - wszystko.
- Takie to były czasy, że nie mieliśmy tak wielu rozrywek, jak dzisiaj. W Nowej Soli zbudowali jedno kino, które nie dość że było drogie to jeszcze niewygodne i zatłoczone. Sport był furtką, by się po prostu nie nudzić.

Wychował się w robotniczej rodzinie w Nowej Soli. Matka i ojciec ciężko pracowali, by utrzymać rodzinę z trójką dzieci.
- Nie były to łatwe czasy - mówi. - Żyło się jednak o wiele spokojniej. Trapiło nas mniej problemów, mniej życiowych uciech , ale i, zawiści.

W młodości był człowiekiem wszechstronnym. Lubił grać zarówno w piłkę nożną, jak i ręczną, siatkówkę, czy ping-ponga. Co ciekawe, właściwie w każdej dyscyplinie sportu występował w reprezentacji szkoły. Po latach wspomina, że zdopingował go nauczyciel Wychowania Fizycznego.
- Mówił mi, że mam w sobie ducha sportowca. Dzięki niemu uwierzyłem w siebie. Zawdzięczam temu człowiekowi naprawdę bardzo wiele.
Futbol wydawał mu się najbardziej atrakcyjny. Wtedy jeszcze nie wiedział, że wiąże się z nim na całe życie.

Zaczynał w Polonii Nowa Sól. Później klub ten przekształcono w Dozamet Nowa Sól. Występował w lidze okręgowej. Warunki były jednak mało komfortowe. Obok treningów musiał pracować, by zarobić na życie i nie było możliwości skupienia się jedynie na piłce. Zdecydowanie posiadał predyspozycje, by zostać bramkarzem. Był odważny, a żeby zostać dobrym golkiperem, trzeba brać na siebie silne uderzenia nawet z metra lub kilkudziesięciu centymetrów, wstawiać głowę tam, gdzie inni boją się wsadzić nogę.
- Głównie odwaga decyduje o tym, że ktoś zostaje bramkarzem, powiedzmy sobie szczerze - nie każdego na to stać - potwierdza.

Jak każdy młody chłopak, nie chciał być od początku bramkarzem, a raczej pociągały go bardziej medialne boiskowe role. Strzały z dystansu, długie dokładne dośrodkowania - to elementy, na które zwracał największą uwagę.
- W końcu zostałem jednak golkiperem. Miałem pewne miejsce w składzie. Poza tym podobało mi się, że gdy wybroniłem kilka trudnych piłek, od razu zwracano na to uwagę, chwalono, pytano jak ja to zrobiłem i mówiono, że jestem odważny.

Z piłką zawodową zetknął się tak naprawdę dopiero w wieku 20 lat, kiedy z nowosolskiego Dozametu przeszedłem do drugoligowego BKS-u Stal Bielsko-Biała walczącego o awans. Drużynę prowadził wtedy niezbyt znany jeszcze szkoleniowiec Antoni Piechniczek.
- To był rok 1974, po raz pierwszy mogłem postawić wszystko na piłkę. Nie musiałem już pracować, jak w Dozamecie, ale zacząłem skupiać się tylko i wyłącznie na treningach oraz meczach. Wtedy zdałem sobie sprawę, że piłka będzie sensem mojego życia.

Młynarczyk został sprowadzony do Bielska-Białej przez późniejszego selekcjonera reprezentacji, za kadencji którego stał się pierwszym bramkarzem biało-czerwonych". Dzisiejszy wiceprezes PZPN był jednym z największych zwolenników jego talentu. W BKS-ie nie traktowano go jak zwykłego śmiertelnika. Niedługo musiał czekać, by okrzyknąć go wielkim talentem. Piechniczek ściągnął go na bogaty piłkarsko Śląsk z czarnej dziury futbolowej mapy Polski - województwa zielonogórskiego. Utwierdził swojego podopiecznego w przekonaniu, że posiada nieprzeciętny talent. Zaczęły się nim interesować kluby pierwszoligowe.

W tym samym czasie Piechniczek został szkoleniowcem Odry Opole. Po roku awansował z drużyną do pierwszej ligi i momentalnie znalazł w drużynie miejsce dla Młynarczyka. Gdy zadebiutował w ekstraklasie - dla niego, jego rodziny i przyjaciół z Nowej Soli było to wielkie wydarzenie.
- Pisano o mnie już nie tylko w Przeglądzie Sportowym, ale także mówiono w ogólnopolskiej telewizji.

Młynarczyk najpierw zadebiutował w reprezentacji Polski B, później trafił do reprezentacji olimpijskiej, by ostatecznie stać się bramkarzem pierwszego zespołu kadry narodowej naszego kraju. Po kilku latach występów w Opolu, w swoich szeregach zapragnął go mieć Widzew. Wówczas kariera zaczęła rozwijać się lawinowo. Już po pierwszym roku w Łodzi Młynarczyk mógł świętować mistrzostwo. Sukces powtórzył w kolejnym sezonie. Był to jednak dopiero początek. Od razu po tym, wyjechał wraz z kadra Antoniego Piechniczka na Mistrzostwa Świata do Hiszpanii, gdzie Polska zdobyła brązowy medal. W 1983 roku z Widzewem doszedł do półfinału Pucharu Mistrzów, kiedy łodzianie odpadli ze słynnym Juventusem Turyn. Z Polski nie mógł jednak w dalszym ciągu wyjechać, ze względu na trwający stan wojenny. W Widzewie został do 1984 roku, gdy przeniósł się do francuskiej Bastii. Na Korsyce wielu sukcesów - prócz kilkukrotnego wybrania do jedenastki France Football - nie zanotował, ponieważ drużyna broniła się przed spadkiem.

Dopiero w FC Porto osiągnął największe klubowe triumfy w karierze, mimo że trafił tam w wieku 33 lat. Zaczęło się od mistrzostwa Portugalii 1986. Rok później wywalczył ze swoim zespołem Puchar Mistrzów, Superpuchar Europy i Puchar Interkontynentalny 1987. Kolejny sezon przyniósł następny dublet - mistrzostwo oraz krajowy puchar.
- Trudno mi powiedzieć co jest moim największym sukcesem - mówi. - Marzeniem każdego piłkarza są występy w reprezentacji. Serce i trochę zdrowia w naszej kadrze pozostawiłem, więc jest to sukces. Tutaj nie chodzi o trofea. Zapewniliśmy naszym kibicom wiele emocjonujących meczów w eliminacjach w do Mundiali oraz na samych mistrzostwach. To był dla mnie zawsze wielki zaszczyt. Mimo że rozegrałem dla niej bardzo dużo meczów, żaden z nich nie był dla mnie rutyną.

W 1989 Młynarczyk mając 36 lat odniósł poważną kontuzję barku. Był zmuszony zakończyć swoją wielką karierę w klubie, z którym odniósł sukcesy, jakimi nie może pochwalić się żaden inny polski zawodnik.
- To było na rozruchu przed meczem z Vitorią Guimaraes - wspomina. - Chciałem wrócić do bramki, ale po rehabilitacji ręka nie była już tak sprawna i szybka, jak wcześniej. Uznałem, że to odpowiedni moment, by rozstać się z profesjonalnym futbolem. Kilka dolarów na utrzymanie udało mi się zaoszczędzić.

Wrócił do Polski i zajął się biznesem. Kupił maszyny i założył firmę produkującą dzianiny. Cztery lata później otrzymał kolejną ofertę z FC Porto. Nie wypadało odmówić. W 1993 roku został trenerem bramkarzy, wychowując między innymi słynnego Vitora Baię. W 1998 wrócił do Polski. Był asystentem selekcjonera reprezentacji Polski Jerzego Engela, a także selekcjonera reprezentacji Zjednoczonych Emiratów Arabskich - Antoniego Piechniczka. Ostatnio pracował w klubach polskiej ligi - Wiśle Płock i Widzewie Łódź.

Dziś jest trenerem bramkarzy Lecha. Pracuje nieustannie nad umiejętnościami i formą Krzysztofa Kotorowskiego, Ivana Turiny, a także Dawida Kręta. Jeżeli faktycznie jest magnesem dla nie tylko polskich, ale i europejskich trofeów to trafił po raz kolejny w dobre miejsce. Czy uda mu się przelać w piłkarzy Lecha choćby odrobinę ze swego bogatego doświadczenia i przekonania, że determinacją można osiągnąć wszystko?

Next matches

Friday

31.01 godz.20:30
Lech Poznań
vs |
Widzew Łódź

Sunday

09.02 godz.17:30
Lechia Gdańsk
vs |
Lech Poznań

Recommended

Newsletter

Subscribe

More

KKS LECH POZNAŃ S.A.
Enea Stadion
ul. Bułgarska 17
60-320 Poznań

Infolinia biletowa:
tel.  61 886 30 30   (10:00-17:00)

Infolinia klubowa: Tel: 61 886 30 00
mail: lech@lechpoznan.pl
Biuro Obsługi Kibica

We use cookie files

We use cookies that are necessary for visitors to our website to take advantage of the services and features available. We also use cookies from third parties, including analytics and advertising cookies. Detailed information is available in "Cookie Policy". In order to change your settings, please use the CHANGE SETTINGS option.

Accept optional cookies

Reject optional cookies

Privacy settings

Required

Necessary cookies enable the correct display of the site and the use of basic functions and services available on the site. Their use does not require the users' consent and they cannot be disabled within the privacy settings.

Advertising

Advertising cookies (including social media files) allow us to present information tailored to users' preferences (based on browsing history and actions taken,advertisements are displayed on the site and on third-party sites). They also allow us to measure the effectiveness of advertising campaigns of KKS Lech Poznań S.A. and our partners.

You can change or withdraw your consent at any time using the settings available in privacy settings.

Analitical

Advertising cookies (including social media files) allow us to present information tailored to users' preferences (based on browsing history and actions taken,advertisements are displayed on the site and on third-party sites). They also allow us to measure the effectiveness of advertising campaigns of KKS Lech Poznań S.A. and our partners.

You can change or withdraw your consent at any time using the settings available in privacy settings.

Save my choices