W najciekawszym spotkaniu 10. kolejki T-Mobile Ekstraklasy piłkarze Lecha Poznań podejmowali Koronę Kielce. Lepsi okazali się podopieczni Jose Mari Bakero, którym zwycięstwo zapewnił gol Grzegorza Wojtkowiaka.
Dla Korony Kielce była to z kolei pierwsza porażka w tym sezonie. Zespół prowadzony przez Leszka Ojrzyńskiego był najdłużej niepokonaną drużyną w T-Mobile Ekstraklasie. - Lech zrobił coś, czego nie dokonał żaden inny zespół grający z Koroną w tym sezonie. Wygrał jej własną bronią. Kielczanie niczym Lecha nie zaskoczyli, a już Lech Koronę tak. Poznaniacy potrafili połączyć wodę z ogniem, czyli technikę z właściwą agresywnością. To był mecz na europejskim poziomie, jeśli chodzi o dobrze rozumianą agresję i pressing, ale akcji ofensywnych było tyle, co kot napłakał - zauważa dziennikarz Canal+ Tomasz Smokowski.
Nie sposób nie zgodzić się z komentatorem Canal+. Wszystkie sytuacje bramkowe stworzone w tym meczu i to zarówno przez Lecha jak i Koronę były po stałych fragmentach gry. To właśnie rzut rożny zadecydował o zwycięstwie poznaniaków i powrocie na fotel lidera. - Ten mecz tylko mnie utwierdził w przekonaniu, że Lech jest głównym faworytem do mistrzowskiego tytułu. Nie zmieni tego jedna czy druga wpadka, jak miało to miejsce we Wrocławiu. Lech zawsze gra przyjemnie dla, zwłaszcza gdy prowadzi, ale w meczu z Koroną pokazał coś nowego, zupełnie nową jakość - twierdzi Smokowski.
Najgroźniejsza sytuacja z gry w tym meczu stworzona została przez Koronę tuż po stracie bramki. W pole karne Lecha wpadł Aleksandar Vuković, ale miast strzelać szukał kontaktu z Sergeiem Krivetsem i przewrócił się w polu karnym. Sędzia Robert Małek nie dał się jednak nabrać i ukarał pomocnika kielczan żółtą kartką. - Sędzia podjął słuszną decyzję, co było chyba widać w telewizji. On biegł, uderzył w moją rękę i upadł, ale to na pewno nie jest rzut karny - uważa pomocnik Lecha Poznań Sergei Krivets.
Mecz z Koroną Kielce był pierwszym ligowym w tym sezonie, w którym dostępu do bramki Lecha Poznań bronił Jasmin Burić. Bośniak do tej pory wystąpił tylko w pucharowym meczu z Chrobrym Głogów. - Jego występ to dla mnie bomba. Przez ponad 40 minut nie miał nic do roboty, a w końcu stanął oko w oko z Korzymem i wykazał się doskonałym refleksem. Podoba mi się także to, że jak nie grał to nie narzekał tylko ciężko pracował. Po meczu sam przyznał, że na ten występ zapracował na treningach, ale doskonale wie, że dalej musi walczyć z Kotorowskim - zachwala Burica, dziennikarz Super Expressu Piotr Chołdrych.
Next matches
Saturday
02.11 godz.20:15Recommended
Subscribe