W sobotnim meczu 25. kolejki Centralnej Ligi Juniorów Lech Poznań zremisował we Wronkach z Pogonią Szczecin 1:1. Do siatki gości ze stolicy Zachodniopomorskiego trafił Damian Sokołowski, ale Portowcy wyrównali w doliczonym czasie gry. Po końcowym gwizdku Niebiesko-Biali zajmują drugą pozycję w tabeli.
Do pojedynku z dziesiątą w stawce Pogonią zawodnicy trenera Bartosza Bochińskiego przystępowali podrażnieni porażką poniesioną z rąk Legii Warszawa. Mieli przy tym świadomość, że ich przewaga nad stołeczną ekipą stopniała do zaledwie dwóch punktów, ale i poczucie, że wszystko w dalszym ciągu zależy tylko i wyłącznie od nich. Pierwszym z ostatnich sześciu kroków tego sezonu była konfrontacja z Portowcami, do której podeszli z celem w postaci powrotu na zwycięski szlak.
Już do przerwy gospodarze zrobili wiele, by wyjść na prowadzenie, ale w tej części piłka nie znalazła drogi do bramki szczecinian. Na początku zagrożenie pod nią przychodziło lechitom głównie po stałych fragmentach bitych przez Karola Kalatę. Najpierw po właśnie jego centrze do futbolówki dopadł Bartosz Tomaszewski, ale wracający do zdrowia stoper uderzył z powietrza nad poprzeczką. Chwilę później, a konkretnie w 12. minucie nieźle przygotowany rzut wolny starał się finalizować pomocnik Artur Ławrynicz, nie trafił jednak czysto w piłkę i dla gości skończyło się na strachu.
Niebiesko-Biali chcieli podkręcić tempo, i przed upływem pół godziny stworzyli sobie kolejne okazje do objęcia prowadzenia. Akcję w trójkącie Igor Stankiewicz - Jakub Kendzia - Jakub Skowroński kończył dośrodkowaniem wzdłuż bramki ostatni z wymienionych, a Pogoń uratowała interwencja jednego z jej obrońców. Po chwili do pozycji strzeleckiej doszedł sam Kendzia, jego próba lewą nogą poszybowała jednak nad bramką. Wiele pracy w tym fragmencie nie miał za to inny rekonwalescent, Mateusz Pruchniewski, ale kiedy przyszło do wykazania się refleksem, młody golkiper był na posterunku. W taki oto sposób sam uchronił swój zespół przed stratą gola w 28. minucie.
O ile przed zmianą mogliśmy jeszcze powiedzieć, że juniorom starszym Kolejorza nieco brakowało stuprocentowych okazji do strzelenia gola, o tyle tuż po niej nie było to już aktualne. 180 sekund po wznowieniu skuteczny pressing Kamila Jakóbczyka przerodził się w sytuację sam na sam dla Kendzi, ten jednak posłał piłkę nad poprzeczką. Nie minęła minuta, a Tymoteusz Gmur oddał zbyt lekki strzał z bliska po podaniu Kalaty. Gracze Pogoni jeszcze nie zdążyli na dobre wejść w drugie 45 minut i ponownie musieli ratować się wybiciem futbolówki zmierzającej do pustej bramki po uderzeniu Jakóbczyka.
W 51. minucie to oni byli jednak bardzo blisko dopięcia swego, kiedy to po rzucie rożnym to lechici oddalili niebezpieczeństwo we własnym polu bramkowym w ostatnim momencie. Spotkanie nabrało wyraźnych rumieńców, a z każdą upływającą minutą wydawało się, że Niebiesko-Biali są już dosłownie o krok od otwarcia wyniku. Za każdym razem brakowało im jednak zimnej krwi w "szesnastce" gości, tak jak chociażby w przypadku strzałów Draszczyka czy Stankiewicza na nieco ponad kwadrans przed końcem.
Upragnione prowadzenie gospodarzom dał bezbłędnie wykonany rzut wolny wprowadzonego z ławki Damiana Sokołowskiego z 84. minuty. To nie oznaczało jednak końca emocji, bo już kilkaset sekund później kapitalną paradą po próbie ze stojącej piłki musiał popisać się Mateusz Pruchniewski. Swojej drużyny 17-letni golkiper nie zdołał już uratować w doliczonym czasie, gdy po rzucie rożnym żaden z lechitów nie wybił piłki poza pole karne. Na to czekał tylko jeden z zawodników Pogoni, który mocnym strzałem dał swojej drużynie punkt.
Bramki: Sokołowski (84.) - (90.)
Lech Poznań: Mateusz Pruchniewski - Jakub Skowroński, Kacper Wołowiec, Bartosz Tomaszewski (46. Matsvei Bakhno), Karol Kalata (58. Damian Sokołowski) - Igor Brzyski, Artur Ławrynowicz (83. Szymon Maza), Tymoteusz Gmur - Jakub Kendzia (58. Igor Draszczyk), Kamil Jakóbczyk, Igor Stankiewicz
Next matches
Friday
29.11 godz.20:30Recommended
Subscribe