Od półtora roku piłkarze Lecha Poznań nie popełniają błędu, gdy stawiają piłkę w punkcie oddalonym jedenaście metrów od bramki rywala. Rzuty karne od marca 2015 roku są dla kibiców Kolejorza gwarancją zdobytej bramki.
Jeszcze nie tak dawno temu nie było to wcale takie oczywiście. Tylko w sezonie 2014/2015 aż czterokrotnie poznaniacy nie wykorzystywali jedenastek. Zaczął w sierpniu 2014 roku Marcin Kamińskiego, którego strzał obronił bramkarz Ruchu Chorzów. Później rzutu karnego na bramki nie zamieniali też Darko Jevtić w spotkaniu z Wisłą Kraków, Kasper Hamalainen w rywalizacji z Lecjią Gdańsk i jeszcze raz Marcin Kamiński - podobnie jak w pierwszym przypadku - w starciu z Ruchem.
Po czterech z rzędu zmarnowanych jedenastkach przyszła dla lechitów dobra passa. Zaczął ją na początku marca 2015 roku Tomasz Kędziora, który wykorzystał rzut karny w spotkaniu z Jagiellonią po faulu na Szymonie Pawłowskim. - Jestem gotowy podchodzić do kolejnych prób, jeśli takie będą - deklarował po tamtym spotkaniu obrońca poznańskiego zespołu.
Tak się jednak nie stało, bo do kolejnych jedenastek podchodził Dawid Kownacki. W poprzednim sezonie sędziowie dwukrotnie dyktowali rzuty karne dla lechitów. I oba udało się im wykorzystał. Młody snajper Kolejorza pokonał pewnym uderzeniem bramkarzy Wisły Kraków i Bruk-Bet Termaliki Nieciecza. Kownacki w całej swojej karierze pięciokrotnie podchodził do jedenastek i ani razu się nie pomylił. Także w tym sezonie, gdy podszedł do rzutu karnego w meczu trzecioligowych rezerw.
W pierwszej drużynie Lecha pewnym egzekutorem rzutów karnych jest jednak Marcin Robak, który już trzy razy pokonywał bramkarzy z jedenastu metrów. Stało się tak w meczu z Pogonią Szczecin, a także dwóch ostatnich spotkaniach ligowych, czyli Legią i Wisłą Płock. Doświadczony piłkarz Lecha w całej swojej piłkarskiej karierze wykorzystał 24 rzuty karne. Czterokrotnie nie udało mu się zamienić jedenastki na bramkę. Po raz ostatni w marcu 2013 roku w meczu Piasta z Jagiellonią.
Next matches
Friday
31.01 godz.20:30Saturday
08.02 godz.00:00Recommended
Subscribe