Już w sobotę Lech Poznań rozegra ostatni mecz wyjazdowy w 2019 roku. Jeżeli przyjrzymy się historii takich starć od czasu powrotu Kolejorza do ekstraklasy, to zobaczymy, że większość z nich zakończyła się zwycięstwami, a część na pewno zapadła w pamięci kibicom niebiesko-białych.
Przez te siedemnaście sezonów w większości przypadków tym ostatnim meczem poza Bułgarską było spotkanie ligowe, jednak zdarzały się ciekawe wyjątki. Równocześnie aż osiem razy Kolejorz schodził z boiska zwycięski, sześć razy padł remis, a tylko trzy razy lechici opuszczali plac gry bez punktów.
Ciekawe jest to, że aż czterokrotnie tym ostatnim meczem wyjazdowym było starcie z Wisłą w Krakowie. I tutaj możemy znaleźć już dwie porażki w latach 2002-2003, kiedy najpierw niebiesko-biali ulegli Wiśle 2:3 (gole dla Lecha: Bartosz Ślusarski i Sylwester Czereszewski), a rok później 2:4 (gole dla Lecha: Damian Nawrocik i Arkadiusz Kaliszan). Jednak już nowsze czasy przyniosły o wiele lepsze wyniki na tym stadionie. W sezonie mistrzowskim drużyna trenera Macieja Skorży wygrała tam 2:1 (gole Tomasza Kędziory i Zaura Sadajewa), a najświeższym wspomnieniem jest zeszłoroczne zwycięstwo 1:0, po golu Pedro Tiby.
Obecność w rozgrywkach grupowych Pucharu UEFA lub Ligi Europy również wiązała się z tym, że ostatnie spotkanie rozgrywane było bardzo późno i jak najbliżej Świąt Bożego Narodzenia. Jednak z dwóch takich starć również można mieć bardzo dobre wspomnienia. Najpierw w 2008 roku drużyna trenera Franciszka Smudy pojechała do Holandii na bardzo ważne starcie z Feyenoordem Rotterdam. Słynny stadion De Kuip nie okazał się aż tak straszny i lechici wygrali 1:0, a jedynego gola strzelił Ivan Djurdjević. Było to wyjątkowe zwycięstwo, ponieważ nie tylko pozwoliło w dobrych humorach zakończyć wyjazdy w 2008 roku, ale przede wszystkim dało pierwszy, historyczny awans do wiosennej części europejskich pucharów.
Podobnie było dwa lata później, kiedy po słynnych bojach z Juventusem i Manchesterem City Kolejorz wybrał się na zamknięcie rozgrywek grupowych do Salzburga. Drużyna, który robiła furorę w trwającym sezonie Ligi Mistrzów (ale ostatecznie na wiosnę zagra jedynie w Lidze Europy) musiała w tamtym sezonie dwukrotnie zaakceptować porażkę z niebiesko-białymi. Do Austrii piłkarze trenera Jose Mari Bakero jechali już z pewnym awansem do dalszej części rozgrywek, ale nie zatrzymało ich to i pokonali salzburczyków 1:0, a jedyną bramkę zdobył Semir Stilić.
Trzymamy kciuki za to, żeby sobotnie starcie ze Śląskiem Wrocław również zakończyło się zwycięstwem, ponieważ, oprócz wyżej wspomnianych przykładów, kilkukrotnie zdarzało się zakończyć wyjazdowy rok zwycięstwem. Pierwszy raz od powrotu do ekstraklasy było tak w sezonie 2005/2006, kiedy lechici pokonali Arkę Gdynia 2:0, po golach Damiana Nawrocika i Piotra Reissa. Rok później lechowe granie w 2006 roku zamykał mecz Pucharu Ekstraklasy w Szczecinie. Kolejorz pewnie wygrał 3:0, a bramki zdobywali Arkadiusz Bąk, Przemysław Pitry i w swoim debiucie oraz jedyny raz w niebiesko-białych barwach Argentyńczyk Fernando Bonjour. Należy tutaj jeszcze wspomnieć wygraną z Zagłębiem Lubin na koniec wyjazdów w 2009 roku (gol Sławomira Peszki) i z Koroną Kielce na koniec 2012 roku (gol Bartosza Ślusarskiego).
Z gorszych informacji można powiedzieć, że aż czterokrotnie ostatnie wyjazdowe spotkanie w roku kończyło się wynikiem bezbramkowym. Było tak w 2004 (starcie w Pucharze Polski z Arką), 2007 (mecz z Zagłębiem Sosnowiec), 2011 (remis s Podbeskidziem Bielsko-Biała) i 2017 (ligowe starcie z Zagłębiem Lubin). Jak będzie w sobotę? Przekonamy się około godziny 19:30, ale ostatnie spotkania pokazują, że w tym meczu nie zabraknie goli dla Lecha.
Next matches
Friday
29.11 godz.20:30Friday
06.12 godz.20:30Recommended
Subscribe