2016-08-21 09:25 Jan Rędzioch

Niezastąpiony kapitan rodem z Ostrowa

Kiedyś mówiło się, że połowa mieszkańców Ostrowa Wielkopolskiego pracuje na kolei, a druga połowa... będzie kiedyś tam pracować. Nie inaczej było z urodzonym w tym mieście  21 marca 1937 roku Andrzejem Ryszardem Karbowiakiem (na fotografii pierwszy z lewej). 

Wychował się w rodzinie z kolejarskimi tradycjami. Jak każdy zdrowy chłopak, biegał całymi dniami za piłką i marzył o futbolowej karierze. W rodzinnym mieście najsilniejsza była Ostrovia, mająca kolejowy patronat, w której kierownikiem sekcji piłkarskiej był ojciec Andrzeja. W tym jednym z najstarszych wielkopolskich klubów nie było wówczas grup tramparskich, wiec 13-letni adept piłkarski wylądował w wiejskim klubiku LZS Wysocko... w drużynie seniorów i był jej wyróżniającym się zawodnikiem.

W 1952 grał już w Ostrovii, przez kilka miesięcy w juniorach, by jako szesnastolatek zadebiutować w pierwszej drużynie już w gronie trzecioligowców. W rodzinnym mieście grał tylko przez 4 sezony, bo w 1956 wylądował w poznańskim Lechu (wówczas jeszcze zwanym Kolejarzem) i został tam do końca swojej kariery na długie 13 sezonów. Za jego przejściem do Poznania stał ówczesny trener Ostrovii, a w przeszłości piłkarz Warty i Lecha – Henryk Czapczyk. Popularny „Ciapa” podrzucił swojemu byłemu klubowi prawdziwy piłkarski skarb.

Młody Karbowiak równolegle kontynuował naukę w Technikum Kolejowym przy ul. Fredry, bo to dla niego było równie ważne jak sport. Początkowo występował w rezerwach, a w pierwszym zespole Lecha zadebiutował w PP przeciwko warszawskiej Gwardii 17 marca 1957 na 4 dni przed ukończeniem 20 lat. Dwa miesiące później zagrał po raz pierwszy w ekstraklasie, a debiut przeciwko Legii (1:1) był wielce udany, co potwierdzały gwiazdy poznańskiego zespołu T. Anioła, Sobkowiak, Słoma i Gogolewski.

Z gry młodego obrońcy równie zadowolony był ówczesny trener Lecha rodem z Czechosłowacji – Vilem Lugr. Właśnie nieżyjącemu już Lugrowi, za ojcowskie podejście i mądre wprowadzanie do dorosłego futbolu, wdzięczni do dziś są m.in. Karbowiak, Wilczyński, H. Wróbel czy Jakubowski. Niestety, po tym sezonie Lech na 3 lata pożegnał się z pierwszoligowym towarzystwem. W tym czasie popularny „Karbus” stawał się w drużynie zawodnikiem nie do zastąpienia. Od meczu z Pomorzaninem Toruń (03.08.1958) do spotkania z Cracovią (14.11.1965) wystąpił we wszystkich grach swojego zespołu. No - prawie we wszystkich. Nie licząc absencji w Mielcu przeciw Stali w prima aprilis 1962 spowodowanej kontuzją, grał w kolejnych 201 ligowych spotkaniach (w tym 65 pierwszoligowych)! To niezwykłe osiągnięcie, dziś już trudne do wykonania.

W większości z tych gier Karbowiak był już kapitanem drużyny, zastępując kończącego karierę Janusza Gogolewskiego. Zastąpił go też w innym elemencie – w egzekwowaniu rzutów karnych. Był w tym prawdziwym mistrzem, na 54 wykonywanych „jedenastek” (wliczając też gry towarzyskie) tylko czterokrotnie się pomylił, trzykrotnie strzelając w słupek lub poprzeczkę, a tylko raz nie trafiając w bramkę. Znali go i podziwiali za nieustępliwą walkę nie tylko bywalcy dębickiego stadionu, ale i wszyscy kibice w kraju. Był graczem eleganckim, dużo widzącym na boisku, świetnie potrafiącym czytać grę, zwrotnym, dobrze wyszkolonym technicznie.

Do dziś pan Andrzej pozostaje niezwykle miłym i kulturalnym człowiekiem, ale na boisku zamieniał się w prawdziwego twardziela, jak sam dodaje – grającego zawsze w ramach określonych przepisów. Swoje boiskowe poświęcenie nieraz okupił bardziej bokserskimi urazami – złamanym dwukrotnie nosem czy rozbitym łukiem brwiowym.

Jego najlepszym okresem był sezon 1961, kiedy to Lech po powrocie na boiska ekstraklasy długo był „czarnym koniem” rozgrywek, a sam Karbowiak aż dziesięciokrotnie trafiał do „jedenastki kolejki” Przeglądu Sportowego jako lewy obrońca. Na 13 sezonów gry w Lechu, dość pechowo aż 9 przypadło na grę w II i III lidze. Być może właśnie ta wierność „Karbusa” kolejarskim barwom spowodowała, że nigdy nie zdołał zagrał w reprezentacji Polski. Na pocieszenie pozostało mu 35 występów w reprezentacji Poznania, co jest wynikiem godnym odnotowania, a być może i rekordem.

Z piłkarską murawą pożegnał się 25 sierpnia 1968 w Wałbrzychu w meczu przeciwko Górnikowi, choć wciąż utrzymywał niezłą formę. Jednak kontuzja kolana, której nabawił się rok wcześniej podczas tournee po NRD, co rusz się odnawiała i zmusiła go do zakończenia kariery. W swoim ukochanym Kolejorzu rozegrał 292 oficjalne spotkania (w tym 70 w ekstraklasie, 14 w PP, 141 w II lidze i 67 w III lidze) – co daje mu 10 miejsce w historii Lecha, i zdobył w nich 14 bramek. Drugie tyle występów zaliczył w grach towarzyskich, w sumie ok. 560 meczów. Jeszcze jako czynny piłkarz rozpoczął w Lechu pracę z najmłodszymi adeptami futbolu, potem pracował w protoplaście dzisiejszej Amiki – w Błękitnych Wronki.

Równolegle podjął pracę w Zachodniej DOKP jako kierownik działu mechanicznego, wciąż kontynuując swoją trenerską pasję – w poznańskim Przemysławie, Admirze-Teletrze (dwukrotnie), Noteci Czarnków, Lechii Kostrzyn i w swym ostatnim klubie Victorii Września. W międzyczasie ukończył zaocznie AWF, zostając 11 czerwca 1975 roku trenerem II klasy. Wówczas to skorzystał z oferty trenera Aleksandra Hradeckiego, zostając przez rok jego asystentem w Lechu. Z trenerską ławką żegnał się we wspomnianej Victorii w 1985 roku, ale futbolem interesuje się niezmiennie do dziś. Jako piłkarz i trener poświęcił połowę swojego życia.

Obie córki nie podtrzymały sportowych tradycji ojca, choć starsza z nich jest absolwentką poznańskiej AWF. Także trzej wnukowie najprawdopodobniej nie pójdą już w ślady dziadka, choć najmłodszy Mateusz ma za sobą treningi u Andrzeja Żurawskiego w poznańskiej Warcie, a średni Marcin zdołał wbić gola samemu Waldemarowi Piątkowi. Najstarszy Miłosz jest dziś najwierniejszym towarzyszem pana Andrzeja na meczach Lecha i to niezależnie od panującej pogody. Ilu z widzów zasiadających na stadionie przy Bułgarskiej zdaje sobie sprawę, że w osobie blisko siedemdziesięcioletniego Andrzeja Karbowiaka stykają się z historią swojego ukochanego klubu? Z wiernością, oddaniem i dżentelmeńską postawą?

Niech ludzie tworzący dzieje Kolejorza nie odchodzą w zapomnienie!
Jan Rędzioch

* tekst opublikowany w programie meczowym "Heeej Lech" w sezonie 2005/2006.

Next matches

Friday

31.01 godz.20:30
Lech Poznań
vs |
Widzew Łódź

Saturday

08.02 godz.00:00
Lechia Gdańsk
vs |
Lech Poznań

Recommended

Newsletter

Subscribe

More

KKS LECH POZNAŃ S.A.
Enea Stadion
ul. Bułgarska 17
60-320 Poznań

Infolinia biletowa:
tel.  61 886 30 30   (10:00-17:00)

Infolinia klubowa: Tel: 61 886 30 00
mail: lech@lechpoznan.pl
Biuro Obsługi Kibica

We use cookie files

We use cookies that are necessary for visitors to our website to take advantage of the services and features available. We also use cookies from third parties, including analytics and advertising cookies. Detailed information is available in "Cookie Policy". In order to change your settings, please use the CHANGE SETTINGS option.

Accept optional cookies

Reject optional cookies

Privacy settings

Required

Necessary cookies enable the correct display of the site and the use of basic functions and services available on the site. Their use does not require the users' consent and they cannot be disabled within the privacy settings.

Advertising

Advertising cookies (including social media files) allow us to present information tailored to users' preferences (based on browsing history and actions taken,advertisements are displayed on the site and on third-party sites). They also allow us to measure the effectiveness of advertising campaigns of KKS Lech Poznań S.A. and our partners.

You can change or withdraw your consent at any time using the settings available in privacy settings.

Analitical

Advertising cookies (including social media files) allow us to present information tailored to users' preferences (based on browsing history and actions taken,advertisements are displayed on the site and on third-party sites). They also allow us to measure the effectiveness of advertising campaigns of KKS Lech Poznań S.A. and our partners.

You can change or withdraw your consent at any time using the settings available in privacy settings.

Save my choices