Po zimowym okresie przygotowawczym do kadry pierwszej drużyny Lecha Poznań został włączony jego wychowanek, Sammy Dudek. Młody zawodnik zdążył zadebiutować już w Kolejorzu, a o cały proces przechodzenia po kolejnych szczeblach najstarszych młodzieżowych ekip Niebiesko-Białych z finalnym wejściem do "jedynki" zapytaliśmy dyrektora Akademii Lecha Poznań, Marcina Wróbla.
Czy da się wskazać jakiś określony etap, podczas którego nastoletni zawodnik pojawia się na poważnie na radarze pierwszej drużyny?
Marcin Wróbel: Moment, w którym zaczynamy brać pod uwagę zawodnika pod kątem pierwszego zespołu przypada z reguły na jego grę w juniorach starszych. Wynika to z dwóch kwestii: jego wieku oraz przygotowania fizycznego. Wcześniej szczególnie ze względu na ten drugi aspekt nie jest on jeszcze gotowy na to, by wziąć udział w treningu pierwszej drużyny, a okazji ku temu dla graczy z akademii nie brakuje. Takie przychodzą na przykład podczas przerw reprezentacyjnych, sparingów czy oczywiście okresów przygotowawczych.
Najważniejszym procesem wewnątrz akademii pozostaje jednak transition, czyli przesuwanie zawodników w odpowiedniej chwili do kolejnych drużyn młodzieżowych czy rezerw. Odpowiedniej, czyli takiej, w której są w stanie pracować na wyższej intensywności, równorzędnie rywalizować z przeciwnikami na boisku w lidze czy kolegami na co dzień na treningach.
Kto jest odpowiedzialny za wybranie właśnie tego optymalnego momentu?
- Na etapie przesunięć z juniorów młodszych do juniorów starszych czy dalej do drugiego zespołu decyzja jest po stronie akademii, należy ona do naszych dyrektorów oraz trenerów. Trenerzy znają zawodnika najlepiej, widzą i oceniają go na co dzień. Ocena odbywa się oczywiście w perspektywie tego, czy będzie on gotowy trafić do pierwszej drużyny.
Czy wskazałby pan jeden kluczowy aspekt, który wybija się na pierwszy plan w kontekście oceny potencjału zawodnika?
- To długotrwały proces planowania kolejnych etapów, żeby je pokonywać każdy gracz musi być gotowy zarówno fizycznie, jak i techniczno-taktycznie, mentalnie oraz prezentować odpowiednią postawę. Nie zdarza się sytuacja, w której mówimy: "o, ma tę jedną konkretną cechę, definitywnie kiedyś trafi na Bułgarską". Zdecydowanie bardziej mówimy o pełnym pakiecie predyspozycji i atutów.
Decyduje również tak prozaiczna sprawa, jak boiskowa pozycja danego gracza?
- W każdym przypadku bierze się pod uwagę to, co na konkretnej pozycji dzieje się w pierwszym zespole, jakim zasobem ludzkim sztab dysponuje obecnie bądź będzie dysponował w nieco dalszej perspektywie. Posiadamy pewną strukturę budowy kadry w pierwszej drużynie i wiemy, że na niektórych pozycjach możemy pozwolić sobie na wprowadzenie zawodnika nieco szybciej, bez większego ryzyka.
Za taką pozycję nie uważa się z reguły środek obrony, a to właśnie na niej w Lechu debiutował Michał Gurgul, który ten proces dojrzewania przeszedł w ostatnich latach w bodaj najbardziej błyskawiczny sposób.
- Michał przeszedł do rezerw w grudniu 2022 roku, a po niecałych trzech miesiącach zadebiutował w pierwszym zespole, więc faktycznie mówimy o bardzo unikatowej sytuacji. Długość trwania poszczególnych etapów rozwoju to bardzo indywidualna sprawa. Niektórzy potrzebują spędzić w rezerwach rok, inni dosłownie kilka tygodni i są gotowi na kolejny krok. Trzeba być gotowym w odpowiednim miejscu i czasie, a następnie wykorzystać okazję, co właśnie wydarzyło się z udziałem Gurgiego.
Jego historia to najlepszy dowód dla innych młodych zawodników, że przy dawaniu poważnych szans wychowankom zachowuje się w Lechu elastyczność i reaguje na ich faktyczną postawę na treningach czy w sparingach przy Bułgarskiej?
- Wejście do seniorskiej piłki ma ten najbardziej newralgiczny charakter, dlatego takie przypadki jak ten Michała nie zdarzają się zbyt często, musimy być tego świadomi. Z reguły dążymy do tego, by na tym etapie zawodnik spędził w rezerwach nieco czasu, przygotował się w pełni na kolejny ruch. Nie przeszkadza mu to uczestniczyć okazjonalnie w treningach pierwszej drużyny czy pojechać z nią na obóz, ale równolegle musi okrzepnąć w rywalizacji ligowej, a w tym kontekście kluczową rolę odgrywa czas. Reagujemy jednak na bieżąco, patrząc na każdego indywidualnie.
Mówiliśmy wcześniej o pewnej autonomii akademii w procesie transition, jak więc ma się rzecz przy przejściu zawodnika już do pierwszej drużyny?
- Tutaj kwestia decyzyjna przeniesiona zostaje już na szersze grono, bo jest podjęta przez cały dział sportu. W jego skład wchodzą trener pierwszego zespołu, dyrektor sportowy, dyrektor skautingu, dyrektora szkolenia akademii oraz ja jako dyrektor akademii. Z jednej strony chodzi o zmniejszenie ryzyka, z drugiej o świadomość na temat kształtu kadry pierwszej drużyny. Patrzymy na liczbę piłkarzy na poszczególnych pozycjach oraz to, czym sami dysponujemy jako akademia. Kluczowe pozostaje jednak oczywiście optymalne zarządzanie kadrą przy Bułgarskiej ze szczególnym uwzględnieniem gotowości i dobra indywidualnego zawodnika.
W jaki sposób dba się o to, by trafienie do pierwszego zespołu nie stało się dla młodego zawodnika celem samym w sobie?
- Zawodnicy funkcjonujący na pograniczu pierwszego i drugiego zespołu znajdują się pod szczególną obserwacją, procesy z ich udziałem pozostają pod kontrolą odnośnie takich spraw jak liczba rozegranych meczów czy minut spędzonych na boisku. Monitorujemy także ich obciążenia treningowe, bo często ma miejsce sytuacja, w której gracz trenujący w "jedynce" odbywa inny mikrocykl od drużyny rezerw, w której rozgrywa spotkanie w weekend. To powoduje, że ten najtrudniejszy moment jego wprowadzania wiąże się z wieloma zmiennymi. Chcemy unikać sytuacji, w których wychowankowie jeżdżą z pierwszym zespołem na mecze, w których grają po kilka minut i w rezultacie w ujęciu przykładowo miesięcznym zbierają ich stanowczo zbyt mało, bo koło sześćdziesięciu. Dlatego większą uwagę przywiązujemy do twardych danych, które czynią monitoring efektywnym.
Kto może oprócz członków sztabu pierwszej drużyny dostarczyć najpełniejszą recenzję postawy tych młodych zawodników, którzy udają się wraz z nią na obóz przygotowawczy?
- Od dłuższego czasu na każdym zgrupowaniu pierwszej drużyny przebywa co najmniej jeden trener z akademii, w Turcji mieliśmy nawet dwóch ludzi z niej, czyli Grzegorza Wojtkowiaka i Brandona Morana. Na co dzień siłą rzeczy uczestniczą oni mocno w procesach zachodzących z udziałem młodych zawodników, a dzięki pracy na obozie mają szansę przenieść założenia, intensywność czy model funkcjonowania na trening we Wronkach. W konsekwencji zachodzi jeszcze pełniejsza unifikacja pomiędzy Bułgarską i wroniecką częścią akademii. To nie dotyczy jednak tylko okresów przygotowawczych, chcemy korzystać z różnych okazji do tego, by nasi trenerzy jak najczęściej uczestniczyli w mikrocyklu pierwszej drużyny, być jego częścią. Tylko w ostatnich tygodniach byli to chociażby Damian Sobótka bądź Maciek Wilusz, a benefity z tego czerpią finalnie zawodnicy we Wronkach. Bardzo cieszy nas otwartość pierwszego trenera, który nie tylko uchyla przed nimi drzwi, ale zachęca do aktywnego uczestnictwa w codziennej pracy.
Rozmawiali Adrian Gałuszka i Adrian Garbiec
Next matches
Saturday
01.03 godz.17:30Recommended
Subscribe