Piątkowe spotkanie Lecha z Widzewem miało dwa oblicza. Pierwsze 45 minut w atmosferze absolutnego pikniku. Brak dopingu na trybunach przełożył się na postawę obu drużyn na boisku. I na szczęście zupełnie inna druga połowa. Ożywili się kibice, a zmiany dokonane w przerwie przez trenera Rumaka rozruszały poznaniaków.
Na placu gry pojawili się Kasper Hamalainen i Bartosz Ślusarski, którzy zmienili Karola Linettego oraz Łukasza Teodorczyka. Ten drugi w pierwszej odsłonie miał najlepszą okazję do zdobycia bramki, ale w sytuacji sam na sam zdecydował się lobować Macieja Mielcarza i delikatnie mówiąc, nie zrobił tego najlepiej. To jednak nie Ślusarski i Hamalainen byli bohaterami początku drugiej połowy.
Znakomite zawody rozgrywał Mateusz Możdżeń, który w podstawowej jedenastce zagrał po raz pierwszy od jesiennego spotkania z Podbeskidziem Bielsko-Biała. W meczu z Widzewem zastąpił kontuzjowanego Aleksandara Tonewa i swoją dobrą dyspozycję udokumentował strzeleniem pięknej bramki. - Phibel wybił piłkę, ja ją przyjąłem i bez namysłu uderzyłem. Trudno się komentuje taką bramkę, bo przyjmuje się i uderza bez zastanowienia. Fajnie naszła, fajnie wpadła i tylko się z tego cieszyć - opisuje trafienie Możdżeń.
22-letni pomocnik miał również udział przy drugiej bramce poznaniaków. To on prostopadłym podaniem uruchomił Hamalainena, który nieco szczęśliwie, ale ostatecznie skutecznie, na raty pokonał Mielcarza. - Możdżu posłał do mnie długie podanie. Uprzedziłem obrońcę i znalazłem się przed nim. Doszedłem do piłki, ale miałem ją bardzo blisko stopy, dlatego nie mogłem jej uderzyć z dużą siłą. Na szczęście wróciła do mnie, dzięki czemu mogłem już umieścić ją w bramce. To był szczęśliwy gol, ale czasem musisz mieć szczęście - dodaje Hamalainen.
Lech nie zamierzał zadowolić się dwubramkowym prowadzeniem. Z kolei gości byli już totalnie rozbici po utracie drugiej bramki i w końcówce niespecjalnie przeszkadzali poznaniakom. Ogromną ochotę do gry wykazywał Ślusarski i za swoją postawę został nagrodzony. Najskuteczniejszy zawodnik Kolejorza wykorzystał świetne podanie Wołąkiewicza i strzelił swoją 11. bramkę w tym sezonie. Tym samym pobił swój własny rekord. Do tej pory w jednym sezonie strzelił najwyżej 10 goli. - W tym spotkaniu byłem bardzo naładowany. Do przerwy nie zdobyliśmy bramki, dlatego bardzo chciałem, by w drugiej połowie udało się strzelić gola i mnie i kolegom. Jest rekord, ale chcę powiedzieć, że to jeszcze nie koniec - zapowiada Ślusarski.
Najlepszy snajper Kolejorza w ten sposób uczcił także swój 200. występ w Ekstraklasie. Zresztą identyczny jubileusz podczas meczu z Widzewem obchodził Krzysztof Kotorowski. - Na początku sezonu śmialiśmy się z Kotorem, że może jakoś dobijemy do tej liczby. I tak się rzeczywiście stało. Pamiętałem więc o tym wcześniej. 100. mecz w Ekstraklasie rozgrywałem w barwach Groclinu przeciwko Cracovii. Strzeliłem wtedy 2 bramki. Teraz też byłem blisko powtórzenia tego wyniku - mówi Ślusarski.
Next matches
Sunday
09.02 godz.17:30Friday
14.02 godz.20:30Recommended
Subscribe