Chcemy, by nasza współpraca z Lechem trwała nadal. W kadrach wojewódzkich gra największa liczba zawodników właśnie z Lecha. Związek ma jednak też nieco inne cele. My zajmujemy się rozrywkami od B-klasy do czwartej ligi, a także piłką młodzieżową - mówi Paweł Wojtala, który jest prezesem Wielkopolskiego Związki Piłki Nożnej.
Minęły blisko cztery miesiące od objęcia przez pana stanowiska prezesa Wielkopolskiego Związku Piłki Nożnej. Jakie są pierwsze wnioski z pracy w związku? Co udało się w tym czasie zrobić?
- Jesteśmy w trakcie procesu, który zapoczątkowaliśmy w sierpniu. To proces zmian, udoskonaleń i poprawek, dzięki którym chcemy wprowadzić pewne standardy. To wszystko wymaga czasu i nie da się tego zmienić od razu. Musimy edukować działaczy i kluby, by móc lepiej dla nich pracować. Wpływu nie mieliśmy na regulaminy rozgrywek, bo zostały wprowadzone wcześniej. Ponadto okres tych czterech miesięcy to czas zmian personalnych i organizacyjnych wewnątrz biura. A poza tym dalsza działalność związkowa, która musi się toczyć.
Coś w tej pracy prezesa zaskoczyło?
- To, że trzeba na nią poświęcić tak dużo czasu. Mamy naprawdę bardzo dużo spraw. To zajęcie niezwykle czasochłonne, ale cieszę się z tego. Piłka to moje życie, choć teraz w nieco innym wydaniu niż jeszcze kilka lat temu. Prowadzimy działania, dzięki którym chcemy udoskonalić pracę związku.
Kiedy można się spodziewać efektów tej pracy?
- Zależy co uznajemy za efekt. Jeśli rozgrywki będą sprawnie prowadzone, a kluby nauczą się korzystać z systemu extranet będziemy mogli mówić o postępie. Mam plan wyborczy, który chcę zrealizować. Mam na to cztery lata. Pamiętajmy, że związek jest od organizacji rozgrywek, pilnowania ich porządku oraz propagowania piłki nożnej. Tym się będziemy zajmować.
Nad czym musicie skupić się w najbliższych miesiącach?
- Będziemy chcieli wprowadzić poprawki do regulaminów rozgrywek. W sierpniu ruszyły ligi i nie mieliśmy możliwości, by to zrobić. Na każdą pracę potrzebujemy czasu. Chcemy dać klubom więcej możliwości do komunikacji ze związkiem. Chcemy, żeby nauczyły się korzystać z extranetu wówczas wiele spraw będzie można załatwić elektronicznie. Chcemy też zająć się szkoleniem trenerów, poszukać nowych sędziów. Mamy sporo pracy.
Udało się zaprosić panu kilku byłych lechitów do współpracy w WZPN-ie.
- To naturalna zmiana. Oni są moimi kolegami z boiska. Andrzej Juskowiak jest członkiem zarządu. W przeszłości pracował w piłce młodzieżowej, pracuje też z kadrą młodzieżową. Ma sporo pomysłów, część z nich zrealizował już podczas pracy w Trójmieście. Działa też przy Narodowym Modelu Gry. Z kolei Bartek Bosacki od wielu lat pracuje przy promocji, marketingu i Social Mediach. Tutaj mamy duże pole do popisu.
Jest jeszcze Marcin Drajer.
- Od stycznia będzie trenerem koordynatorem kadr wojewódzkich. Przejmuje po wielu latach tę funkcję po trenerze Dorożale. Liczę na jego świeże spojrzenie na reprezentacje.
Gdzie w rozwoju Wielkopolskiego Związku Piłki Nożnej można dostrzec rolę Lecha?
- Lech jest członkiem WZPN-u, ale też profesjonalnym klubem. Z prezesem Lecha mamy dobre relacje, wspólne projekty, takie jak zbliżający się Lech Conference. Certyfikujemy tę konferencję jako związek. W kadrach wojewódzkich gra największa liczba zawodników właśnie z Lecha. Związek ma jednak też nieco inne cele. My zajmujemy się rozrywkami od B-klasy do czwartej ligi. Także piłką młodzieżową i właśnie na tym polu musimy współpracować, bo on w naszym regionie jest zdecydowanym liderem. Chcemy też, by stadion, na którym gra Lech był obiektem, na którym odbędą się mecze kadry.
Na centralnym szczebluje nie brakuje wielkopolskich klubów?
- Oczywiście, że brakuje. Poza Lechem jest Warta. Tylko my jako związek nie mamy na to wpływu. Naszą rolą jest propagowanie futbolu, ale nie możemy inwestować w piłkę. Taka nasza rola. Za budżety klubów nie odpowiadamy.
Wspomniał prezes o meczu kadry. Możemy się spodziewać jego w najbliższym czasie?
- Pamiętajmy o tym, że mamy kilka stadionów. Na Narodowym odbywają się mecze eliminacyjne. Do tego mamy Gdańsk, Wrocław, jest też Kraków. Mamy z kim rywalizować. Mam jednak nadzieję, że kadra zagra w Poznaniu w 2017 roku.
Wcześniej rozmawialiśmy o realizowanych przez związek zadaniach. Jednym z nich jest projekt boiska ze sztuczną nawierzchnią, na który można głosować w ramach budżetu obywatelskiego.
- Chodzi o Centrum Szkolenia Młodzieży. Po dyskusjach w mieście i naszym gronie doszliśmy do wniosku, że jest za mało boisk, które są ogólnodostępne. Mamy orliki, ale mecze odbywają się na pełnowymiarowych boiskach. Kluby mogą grać przy ul. Gdańskiej i na ul. Armii Poznań. Do Budżetu Obywatelskiego zgłosiliśmy projekt budowy boiska na terenie, gdzie dziś gra Polonia Poznań. Gorąco zachęcam do wsparcia naszego projektu – nr 36 – i głosowania całymi rodzinami. Skorzystają na tym wszystkie kluby, bo boisko byłoby dostępne na mecze bezpłatnie. Dziś natomiast zwłaszcza dla tych najmniejszych klubów koszt wynajmu obiektów pochłania sporą część budżetów. Podkreślić należy jednak, że nawet jeśli uda się wygrać głosowanie, cały czas tych boisk będzie zdecydowanie za mało.
Polonia Poznań gra na boisku z naturalną nawierzchnią.
Gdyby boisko powstało to tracimy naturalne.
- Sztuczna nawierzchnia jest dużo praktyczniejsza. O naturalne boisko trzeba dbać, jego utrzymanie jest trudne i też bardzo kosztowne. Z perspektywy piłkarza lepiej grać na naturalnym. Na nim jednak można to robić przez dziewięć miesięcy, przy dobrych warunkach. Poza tym musi mieć czas na odpoczynek. Boisko ze sztuczną nawierzchnią jest całoroczne, a to jego zdecydowana zaleta.
rozmawiał Mateusz Szymandera
Next matches
Friday
29.11 godz.20:30Friday
06.12 godz.20:30Recommended
Subscribe