Lepszy smak zwycięstwa

Ostatnie dwa sezony T-Mobile Ekstraklasy to dominacja Legii i Lecha. W ostatnich dwóch latach warszawiacy dwukrotnie zostawali mistrzem kraju, a poznaniacy odbierali srebrne medale. Z tego powodu w pojedynkach pomiędzy tymi klubami gra idzie nie tylko o kolejne ligowe punkty, ale też o prestiż i lepsze morale.

- Te spotkania zawsze rządzą się swoimi prawami. Nawet jakbyśmy mieli tylko jeden dzień przerwy przed starciem z Legią, to każdy z nas byłby w 100% gotowy do gry, bo zwycięstwo w Warszawie zawsze smakuje dobrze - przyznaje obrońca Lecha Marcin Kamiński.

Legia do jutrzejszego spotkania przystąpi opromieniona czterema zwycięstwami z rzędu, w tym jednym w fazie grupowej Ligi Europy nad belgijskim Lokeren. Lech w ostatnich meczach także prezentuje formę rosnącą. Po efektownej wygranej ligowej nad bydgoskim Zawiszą, Kolejorz pewnie pokonał Wisłę Kraków w Pucharze Polski.

- Po dwóch wygranych z rzędu na pewno poprawiła się atmosfera w zespole. Zwycięstwa zawsze podbudowują i nakręcają zespół, ale nadal towarzyszy nam presja. Ta w Poznaniu jest elementem nieodłącznym i wszyscy wiedzą już jak sobie z nią radzić - zapewnia Marcin Kamiński.

Tak szlagierowe spotkanie, jak sobotnie przy Łazienkowskiej, zawsze budzi emocje i przyciąga większą uwagę. To zjawisko dotyczy nie tylko kibiców obu drużyn, ale również samych piłkarzy, których nie trzeba już specjalnie motywować.

- Trener cały czas stara się tonować emocje. Nie chcę dopuścić do zagrzania naszych głów. Mamy od początku do końca realizować zadania taktyczne i tak staramy się podejść do tego spotkania. Mamy swój plan na ten mecz i jedziemy tam po trzy punkty - podkreśla pomocnik Lecha Szymon Pawłowski.