Zbigniew Pleśnierowicz, Jarosław Araszkiewicz, Ivan Djurdjević oraz Krzysztof Kotorowski - wszyscy wymienieni rozegrali w niebiesko-białych barwach setki spotkań, a obecnie pracują przy szkoleniu młodych lechitów. W Akademii Lecha Poznań pracuje kilkanaście osób, które w przeszłości grały w Kolejorzu. Dziś przekazują swoją wiedzę na temat futbolu najbardziej utalentowanym kandydatom na piłkarzy.
Wspomniani zawodnicy niejednokrotnie zapisali się w historii Kolejorza. Ich największym atutem w szkoleniu młodzieży poza umiejętnościami trenerskimi jest doświadczenie, które zdobyli rozgrywając tysiące minut na najwyższym poziomie. – Praca w innym miejscu smakowałaby zdecydowanie inaczej. Było mi bardzo miło, gdy klub wyraził zainteresowanie moją osobą kiedy zbliżałem się do swoich ostatnich meczów. To sprawiło, że decyzja o zakończeniu kariery przyszła mi nieco łatwiej. Liczyła się dla mnie świadomość, że w dalszym ciągu będę mógł funkcjonować w Lechu, że żadne drzwi nie są dla mnie zamknięte – wspomina obecny trener bramkarzy rocznika 2006 w poznańskiej części akademii, Krzysztof Kotorowski.
Kotorowski przy Bułgarskiej spędził 14 lat, pochodzi ze stolicy Wielkopolski i w jego przypadku praca w tym miejscu wydaje się naturalną koleją rzeczy. Nieco ponad dziesięć lat temu nikt by jednak nie przypuszczał, że tak mocno z Poznaniem zwiąże się Ivan Djurdjević, który trafił tu wtedy z portugalskiego Belenenses. Podobnie jak "Kotor", na krajowym podwórku w koszulce z kolejowym herbem wygrał wszystkie możliwe trofea. Zainteresowanie szkoleniem pojawiło się u niego już za czasów gry w Portugalii, gdzie ukończył kursy UEFA B oraz UEFA C. – Od zawsze lubiłem pracować z ludźmi, a piłka nożna była dla mnie wielką pasją. Lech zaproponował mi drogę, która bardzo mi się spodobała – opowiada 41-latek.
W 2010 roku skończył on kurs UEFA A. Jako jeszcze jako czynny zawodnik zaczął działać w sztabie szkoleniowym drużyny prowadzonej przez trenera Karola Brodowskiego, która występowała w Młodej Ekstraklasie. Na początku na zajęciach pojawiał się raz w tygodniu, zajmując się indywidualnym treningiem z obrońcami. – Ostatnio natrafiłem na zdjęcia z tego okresu, to były ciężkie początki. Z pewnością to przejście z czynnego grania do szkolenia nie należy do łatwych – uśmiecha się Djurdjević. Jak czas pokazał, były to trudne miłego początki. W roli asystenta Wojciecha Tomaszewskiego cieszył się z tytułu mistrza Polski juniorów młodszych, następnie został pierwszym trenerem trampkarzy, a od lipca 2015 roku jest szkoleniowcem ekipy rezerw Kolejorza.
Na co dzień członkami jego sztabu szkoleniowego są wspomniany Pleśnierowicz oraz Marek Bajor. Pierwszy z nich był związany z Lechem zarówno jako piłkarz w latach 80-tych, jak i trener bramkarzy w pierwszym zespole Kolejorza na początku tego wieku. Co ciekawe, w każdej z tych ról święcił z niebiesko-białymi sukcesy. Drugi trener rezerw zawitał z kolei do Poznania w roku 2006 wraz z Franciszkiem Smudą. Od tego momentu, pomijając krótki okres pracy w Zagłębiu Lubin, kontynuuje swoją trenerską karierę właśnie w stolicy Wielkopolski, od 2012 pozostając asystentem opiekunów drugiej drużyny.
Wraz z juniorskimi ekipami Lecha indywidualne zajęcia wyszkolenia technicznego odbywa pięciokrotny mistrz Polski z Kolejorzem, Jarosław Araszkiewicz. – Dostrzegliśmy potrzebę oraz możliwość zwiększenia treningów indywidualnych w tym aspekcie. Pomyśleliśmy, że nikt nie zrobi tego lepiej, niż nasz "Araś". Na pewno sprzyjał tej decyzji fakt, że od tylu lat funkcjonuje on wokół naszego klubu. Odpowiada nam jego osobowość i styl bycia, jest fajnym wzorem dla naszych zawodników – nie ukrywa dyrektor szkolenia akademii, Rafał Ulatowski. Wraz z młodymi graczami Araszkiewicz skupia się nad jakością techniczną takich elementów gry jak przyjęcie piłki, podanie, dośrodkowanie czy strzał.
Zatrzymując się przy juniorskich zespołach niebiesko-białych, w ich sztabach szkoleniowych nie brakuje ludzi z czynną przeszłością w grupach młodzieżowych Lecha. W zespołach trenujących na co dzień przy Bułgarskiej można w tym miejscu wymienić chociażby drugiego trenera drużyny rocznika 2008, Daniela Ledzionia, czy też Karola Bartkowiaka, który zajmuje się piłkarzami urodzonymi w latach 2003-2004. Jako junior Bartkowiak reprezentował barwy Kolejorza przez 10 lat, kończąc z nim przygodę na etapie drużyny rezerw. Następnie poszedł w ślady ojca, który także pracował w Poznaniu jako opiekun młodych graczy. Jak sam się śmieje, wychowywał się w zupełnie innych okolicznościach, niż jego obecni podopieczni.
- Kiedy trenowałem w tych najmłodszych latach, graliśmy na boisku nazywanym "Saharą". Słyszeliśmy, że jeśli sprawdzimy się w takich warunkach, to i na trawie z upływem lat sobie poradzimy. Podobnie było z piłkami, kto przyszedł na trening nieco za późno, mógł liczyć na rozgrzewce na łaskawość kolegi, że się z nim nią podzieli – wspomina z uśmiechem szkoleniowiec. – Od momentu, kiedy samodzielnie prowadzę zespoły, poznałem wiele wspaniałych osób, a gracze, którym podcierało się nosy za dzieciaka, dziś kończą 18-19 lat. Miałem dużo szczęścia, że trafiłem na takich kandydatów na piłkarzy i za taką szansę jestem klubowi wdzięczny – opowiada trener, który zajmuje się szkoleniem młodych lechitów od ponad dziesięciu lat.
W tym kontekście we Wronkach mowa choćby o zajmującym się przygotowaniem motorycznym Jakubie Marynowiczu, asystencie szkoleniowca juniorów młodszych, Jędrzeju Łągiewce, czy też trenerze bramkarzy tamtejszych dwóch młodszych ekip, Grzegorza Kuźniaka. – W moim odczuciu sporą wartością klubu piłkarskiego jest sytuacja, w której pracują w nim ludzie związani z nim od lat. Fakt, że w akademii Lecha funkcjonuje tylu ludzi, którzy mieli okazję w nim występować nawet w swoich młodych latach, jest w naszym kraju ewenementem – zaznacza Kuźniak, który w latach 1999-2007 pokonywał w niebiesko-białych barwach kolejne szczeble swojego piłkarskiego rozwoju. Dotarł w nim aż do pierwszej drużyny, w której wystąpił w kilku sparingach.
- Z klubem jestem związany od 13 lat, dotarłem w nim do drużyny grającej w Młodej Ekstraklasie, później już przekształconej w rezerwy. Za czasów występów w tej pierwszej poszedłem na studia, a po w ich trakcie trzeba było podjąć decyzję, w którym kierunku dalej chcę zmierzać. Dzięki pomocy Marka Śledzia oraz trenera Krzysztofa Chrobaka udało się znaleźć dla mnie miejsce w akademii – wspomina Łągiewka, który miał okazję występować m.in. z Marcinem Kamińskim, Mateuszem Możdżeniem czy Tomaszem Kędziorą. – Fakt, że kiedyś sam grałem w piłkę, z pewnością się przydaje w codziennej pracy. Nie musi to być nie wiadomo jaki poziom, aczkolwiek akurat w moim przypadku jest to pomocne. W pracy trenerskiej nie stanowi to chyba jednak reguły – twierdzi młody trener, który pełni swoją obecną funkcję od 2015 roku.
Akademii nie tworzą jednak tylko sztaby szkoleniowe poszczególnych drużyn, ale także ludzie odpowiedzialni za wszelkie kwestie organizacyjne czy też tzw. pion talent management. Najważniejszą osobą w kontekście tych pierwszych jest rodowity poznaniak, Michał Kokotek. W latach 1998-2006 występował w juniorskich ekipach Kolejorza i jak sam wspomina, to doświadczenie okazuje się nieocenione w jego dzisiejszej pracy. – To, że w teorii siedzę za biurkiem i oglądam cyferki dotyczące budżetu oraz przyszłych inwestycji nie oznacza, że nie rozumiem potrzeb trenerów i piłkarzy akademii. Mając wybór między lepszym hotelem czy przewoźnikiem, z którego korzystają, nie myślę sobie: "Ja nie miałem, więc i wy nie będziecie mieli" – zaznacza z uśmiechem kierownik ds. organizacji. – Naszym celem jest sprawić, żeby młodzi zawodnicy i ich opiekunowie mogli się skupić jedynie na szkoleniu - tłumaczy.
Wychowany w Poznaniu Kokotek to od dziecka lechita z krwi i kości i jak sam twierdzi, w pracy lubi otaczać się ludźmi szczerze zainteresowanymi sprawami klubu. – W dziale, za który jestem odpowiedzialny, pracują osoby czujące piłkę nożną. Jest to też związane z pewnym przywiązaniem do Lecha. Każdy z nas pod koniec weekendu sprawdza wyniki zespołów Akademii, śledzi poczynania pierwszej drużyny i na bieżąco obserwuje działalność klubu. Takie zainteresowania ułatwiają komunikację i współpracę na co dzień – mówi z przekonaniem wychowanek niebiesko-białych.
Szefami swoich pionów są także Tomasz Rząsa oraz Marcin Wróbel odpowiadający za wspomniany talent management, a także dyrektor szkolenia, Rafał Ulatowski. Cała trójka w przeszłości znajdowała się w sztabach szkoleniowych Kolejorza, ten ostatni stawiał w Poznaniu pierwsze kroki w swojej pracy szkoleniowej, asystując trenerowi Czesławowi Michniewiczowi w latach 2004-2006. – Od tego okresu w Lechu zmieniło się wszystko. Wtedy nie było akademii ani żadnego konkretnego planu na wprowadzanie młodych zawodników. Nie mieliśmy dla tych chłopaków przygotowanych ścieżek rozwoju – komentuje z perspektywy czasu Ulatowski. – Sam teraz trafiłem w zupełnie nowe miejsce, kiedyś wszystkie grupy młodzieżowe trenowały na Bułgarskiej, mając do dyspozycji jedno boisko. Nie ma to porównania z bazą, jaka jest we Wronkach – zaznacza.
Oprócz bogatej kariery piłkarskiej, Rząsa może z kolei pochwalić się także tytułem mistrzowskim zdobytym z Lechem w roku 2015. Przy drużynie szkoleniowca Macieja Skorży współpracował wraz z Marcinem Wróblem, z którym obecnie zajmuje się zarządzaniem ścieżkami rozwoju młodych lechitów. – Został stworzony profil osoby, która powinna zajmować takie stanowisko. Ludzie pracujący w klubie za czasów, gdy z Marcinem funkcjonowaliśmy przy pierwszym zespole, do takiego profilu mnie dopasowali. Oprócz tego cieszę się z możliwości treningów indywidualnych z niektórymi zawodnikami zespołów akademii. Teoretycznie moje miejsce jest za biurkiem, ale znajduję zawsze czas, żeby przebrać się w dres i także w zajęciach z nimi wziąć udział – nie ukrywa 36-krotny reprezentant Polski.
Next matches
Friday
31.01 godz.20:30Saturday
08.02 godz.00:00Recommended
Subscribe