Lech Poznań wygrał z Pogonią w Pucharze Polski
Jeszcze na kwadrans przed końcem meczu Lecha z Pogonią Szczecin "Kolejorz" przegrywał. Dwa gole w ostatnich minutach dały mu jednak zwycięstwo i awans do ćwierćfinału Pucharu Polski.
Trener Franciszek Smuda mocno pomieszał w składzie. Do zatrzymania na trybunach Peruwiańczyka Henry`ego Quinterosa zmusiła go kontuzja zawodnika (skręcił nogę i szkoleniowiec postanowił go oszczędzać przed kolejnym meczem ligowym). Na ławce usiedli dotychczasowi defensywni pomocnicy "Kolejorza" - Arkadiusz Bąk i Rafał Murawski. W pierwszym składzie znaleźli się za to Marcin Kikut i Przemysław Pitry, co należy traktować jako nagrodę za ożywienie, które wnieśli podczas meczu w Łodzi. Pitry - talent sporego kalibru - miał zatem okazję pograć dłużej i poćwiczyć zachowanie zimnej krwi w sytuacjach podbramkowych. Tych nie miał jednak za wiele. Po pierwsze - Lech w ogóle mało ich stwarzał, a po drugie - Pitry grał w pomocy.
Można zaryzykować tezę, że przed przerwą obejrzeliśmy najnudniejsze 45 minut sezonu. W pierwszej połowie gracze obu ekip biegali mniej niż w spotkaniach ligowych, a najlepszym przykładem na to jest gol, którym Pogoń zaskoczyła gospodarzy w 34. min. Anderson Pedro pobiegł lewą stroną. Obrońcy Lecha - za nim. Brazylijczyk stanął na linii pola karnego. Obrońcy - też. Tymczasem podbiegł sobie w rejon akcji Piotr Celeban. No to Anderson wrzucił mu właściwie piłkę, bo był to techniczny lob. Obrońcy - nic. Celeban zdobył zatem gola.
Lech sporo grał piłką, ale raczej w miejscu. Nie działały skrzydła, umiejętnie podcięte przez Pogoń. Poszczególni lechici woleli zakręcić kółko czy poszukać partnera, niż uderzyć na bramkę Borisa Peskovicia. Potężny Słowak zastąpił w niej "pupila" poznańskiej widowni - Radosława Majdana, kandydata w wyborach samorządowych.
Kibice Pogoni widzieli wydarzenia na Bułgarskiej w odcinkach. Najpierw pierwsza ich grupa zażądała wpuszczenia reszty fanów, odpaliła race, po czym zniknęła z sektora. Potem pojawiła się kolejna, mniejsza grupa szczecinian. W każdym razie mecz nie przystawał do reszty sezonu także frekwencją, bowiem nie przekroczyła ona 10 tys. widzów, co na Bułgarskiej jest rzadkim wypadkiem. Zwłaszcza na meczach z Pogonią.
- My chcemy gola! Słyszycie? My chcemy gola! - i tak zdołali głośno wykrzyczeć ci, którzy przyszli. Bezbarwna gra Lecha nie przypadła im do gustu. Ten, gdy usłyszał te uwagi, ruszył do nieco poważniejszego szturmu. Publiczność zerwała się i śpiewała coraz głośniej, bo oto po kolejnym ataku i rzucie rożnym piłka uderzona przez Zbigniewa Zakrzewskiego trafiła w słupek. Po kolejnym wprowadzony po przerwie do gry Marcin Zając wykorzystał swą szybkość, doszedł do dobrego podania Bartosza Bosackiego i łupnął w boczną siatkę. No to już mogło się podobać!
Spotkanie zaczęło przypominać niedawne wydarzenia w Łodzi, gdzie w meczu z Widzewem lechici też rozkręcili się po godzinie gry. Znając możliwości Lecha, można było wierzyć w sukces. Kilka naprawdę ładnych akcji z udziałem m.in. Piotra Reissa, Jakuba Wilka, Zakrzewskiego czy aktywnego Bosackiego upoważniło widzów do zawołania: - Jesteście lepsi, Kolejorz, jesteście lepsi!
Ostatnie 20 minut, po zmianach dokonanych przez Smudę, "Kolejorz" grał już we właściwym ustawieniu, do którego przywykliśmy w poprzednich meczach. I dało to efekt w postaci bramki równie ładnej, jak te w lidze - piłkę szczupakiem wbił do bramki Zakrzewski, a akcja porażała swą dynamiką. Drugi gol też padł, gdy Pesković odbił uderzoną przez Zakrzewskiego piłkę niefortunnie, wprost pod nogi Reissa. - Wygląda na to, że my musimy grać ofensywnie, bo to umiemy najlepiej - mówił po meczu kapitan Lecha.
Lech Poznań - Pogoń Szczecin 2:1 (0:1)
Bramki: 0:1 Celeban (34. po podaniu Andersona Pedro), 1:1 Zakrzewski (75. po podaniu Zająca), 2:1 Reiss (87. dobitka strzału Zakrzewskiego)
Lech: Kotorowski - Wasilewski, Bosacki, Drzymont, Wojtkowiak - Kikut Ż (46. Zając), Scherfchen (59. Murawski), Pitry (71. Bąk Ż), Wilk - Reiss, Zakrzewski Ż
Pogoń: Pesković Ż - Tavares Ż, Julcimar, Anderson da Silva Ż, Łabędzki - Trałka (89. Batata), Amaral - Celeban, Anderson Pedro (79. Elton), Cruz (49. Lilo) - Edi Andradina Ż
Sędzia: Grzegorz Gilewski (Radom)
Widzów: 9 tys.