Pomocnik Lecha Poznań Nika Kvekveskiri perfekcyjnym uderzeniem z rzutu wolnego ustalił wynik niedzielnego meczu z Lechią Gdańsk na 2:0. To drugi gol Kolejorza strzelony bezpośrednio ze stałego fragmentu gry w drugim spotkaniu z rzędu, bo w taki sam sposób piłkę do siatki tydzień temu posłał Barry Douglas w starciu z Bruk-Betem Termalica Nieciecza (3:1).
Była 63. minuta meczu przy Bułgarskiej, Mikael Ishak został sfualowany przez Mario Malocę około 20 metrów od bramki Lechii i było jasne, że za chwilę Kolejorz stanie przed szasną na podwyższenie wyniku, bo w pierwszej połowie szwedzki napastnik otworzył już wynik spotkania potężnym uderzeniem prawą nogą. Przy piłce ustawionej przed polem karnym gdańszczan natychmiast zameldował się Douglas, bo to on jest specjalistą od uderzeń z rzutów wolnych w zespole niebiesko-białych, co potwierdził kilka dni wcześniej w Niecieczy, zaskakując strzałem prosto w okienko bramkarza Bruk-Betu Tomasza Loskę. Tym razem piłka była ustawiona jednak po drugiej stronie pola karnego – tam, gdzie raczej częściej uderza się prawą nogą, dlatego do futbolówki ruszył także Kvekveskiri i to on ostatecznie kopnął piłkę mocno tuż przy słupku, pokonując Dusana Kuciaka.
Jak doszło do tego, że to Gruzin, a nie Szkot uderzył z rzutu wolnego, skoro to Douglas jest etatowym wykonawcą stałych fragmentów gry? Tutaj wersja zdarzeń obu zawodników trochę się rozbiega. - Widziałem, że Kuciak szykuje się na mój strzał lewą nogą. Wyraźnie się takiego rozwiązania spodziewał, bo był ustawiony bardziej w tę stronę, w którą ja bym prawdopodobnie uderzył. Dlatego trzeba było go zaskoczyć strzałem prawą nogą w przeciwnym kierunku - wyjaśnia Douglas.
Trochę inaczej przebieg tej sytuacji referuje sam Kvekveskiri. - To proste, Barry na początku oczywiście chciał strzelać, ale odbyliśmy krótką pogawędkę i powiedziałem mu, że jeżeli chce wygrać ten mecz, to ja muszę strzelić, bo trafię - uśmiecha się szeroko gruziński pomocnik. - A ja zachęcam wszystkich, żeby obejrzeli sobie powtórkę tego meczu w telewizji, bo zanim Kvekve uderzył, to ja najpierw dotknąłem jeszcze stojącą piłkę nogą, także śmiało możecie zapisać mi asystę przy tym golu - puszcza oko Douglas.
- A już tak bardziej serio, często ćwiczymy uderzenia z rzutów wolnych podczas treningów i cieszy nas to, że od początku sezonu ta praca włożona na zajęciach się spłaca. Fantastycznym uczuciem było dla mnie strzelenie pierwszego gola dla Lecha przy Bułgarskiej, posłuchanie, jak kibice skandują moje nazwisko. To było dla mnie coś wyjątkowego - zaznacza Kvekveskiri, który wcale nie jest gorszym specjalistą od uderzeń z rzutów wolnych niż Douglas. - Nie zdobyłem może bardzo wielu bramek w ten sposób w moich poprzednich klubach, ale kilka się zdarzyło. Myślę więc, że nie jestem w tym elemencie taki zły, ale muszę to jeszcze udowodnić przy kolejnych próbach. Na razie strzeliłem tylko jednego gola w Poznaniu w ten sposób, jeżeli strzelę jeszcze drugiego, wtedy może powiem, że jestem w tym dobry - uśmiecha się Gruzin.
Ostatnią kwestią do rozstrzygnięcia jest "cieszynka", jaką po swoim golu zaprezentował pomocnik Kolejorza. - To była celebracja zaczerpnięta z NBA, w ten sposób cieszy się po swoich akcjach James Harden, imitując na parkiecie "gotowanie". Nie jestem takim typem osoby jak on, nie jestem "showmanem" i chyba trochę mnie poniosło, ale buzowało we mnie tyle emocji, że nie dałem rady się powstrzymać. Na przyszłość chyba lepiej jednak, żebym celebrował gola trochę bardziej skromnie - kończy z uśmiechem Kvekveskiri.
Next matches
Friday
29.11 godz.20:30Friday
06.12 godz.20:30Recommended
Subscribe