Będąc dzieckiem widział piłkarskie pojedynki rozgrywane w czasie okupacji przez zawodników między innymi Dębca, Wildy, Górczyna . Kiedy dorósł marzył o tym, aby stać się sportowcem. Kopał piłkę w poznańskiej Admirze. W pływackiej sekcji Warty pod okiem wybitnego szkoleniowca Floriana Klemczyńskiego w kraulu na dystansach 100 i 200 metrów sięgając po rekordy okręgu nie miał sobie równych wśród wczesno juniorskich rówieśników. Postawił jednak na futbol.
Jan Kaczmarek przez kolegów z drużyny nazywany najzwyczajniej Jachem, przez kibiców podobnie, albo też Kaką trafił do Kolejorza w 1953 roku. Był napastnikiem. Szybkość, skoczność, znakomity przegląd sytuacji sprawiły, że wystawienie Jasia na jakiejkolwiek pozycji nie czyniło jemu w grze najmniejszych kłopotów. Miał najzwyczajniej piłkarskie papiery.
Pod okiem szkoleniowca, wcześniej znakomitego piłkarza Mieczysława Tarki we wrześniu 1955 roku zadebiutował w ekstraklasowym pojedynku Kolejorza przeciwko bydgoskiej Polonii u boku m.in. Janusza Gogolewskiego, Henryka Pietrzaka, Teodora Anioły, Floriana Wojciechowskiego, Zygfryda Słomy.
Podczas służby wojskowej przypadającej na lata 1957-59, a pełnionej w WKS Śląsk Wrocław, będąc reprezentantem polskiej młodzieżówki prowadzonej przez Kazimierza Górskiego powierzono Jankowi rolę kapitana drużyny. Po remisowym pojedynku zakończonym rezultatem 2:2 naszych „orląt” przeciwko Francji, którego areną było boisko w Valenciennes trener Górski zaproponował Jasiowi rozważenie przejścia do warszawskiej Legii. Trener nie naciskał. Jachu wrócił do swego domu, do Lecha.
Kaka wybrał Lecha na lata. Na ponad siedemnaście lat! Zaznał gorycz degradacji do drugiej, a nawet trzeciej ligi. Kiedy lechici w sezonie 1968/69 spadli z drugiej ligi zespół znalazł się w rozsypce. Dwóch ludzi Lecha o płowych włosach; niezapomniany legendarny piłkarz wtedy już w roli trenera Edmund Białas i Jan Kaczmarek zebrali piłkarskie towarzystwo i zmobilizowali do walki o powrót do wyższych klas rozgrywkowych.
Pierwszy rok gier na trzecioligowym froncie nie przyniósł awansu. Lokalny rywal – piłkarze Warty okazali się lepsi. W następnym sezonie 1970/71 drużyna trenera Edmunda Białasa toczyła zażarty bój o przodownictwo w tabeli z Lechią Gdańsk. W przedostatniej kolejce rozgrywek 20 czerwca 1971 roku Kolejorz podejmował na własnym terenie gdańszczan. Dębiecki stadion na godzinę przed meczem pękał w szwach. Ponad 25 tysięcy poznańskich kibiców cieszyło się z wygranej 1:0 nad rywalem, który nie rezygnował ze zdobycia choćby punktu do ostatnich minut tego niesamowicie emocjonującego meczu. Złoty gol Zbigniewa Franiaka otwierał szanse piłkarzom na grę o jeden szczebel rozgrywek wyżej. Wygrana 2:0 tydzień później w Bydgoszczy nad miejscowymi Budowlanymi przypieczętowała końcowy sukces.
Blok defensywny kierowany przez Jana Kaczmarka pokazał na lata znak jakości trudny do powtórzenia. Pierwszego gola podopieczni Edmunda Białasa w rozgrywkach drugiego frontu stracili w zremisowanym 1:1 wyjazdowym pojedynku przeciwko zespołowi R.O.W Rybnik. Była to dwunasta kolejka pojedynków! W 61 ligowych spotkaniach, a biorąc pod uwagę mecze w europejskich pucharach federacji Kolejarz , Pucharze Polski „niebiesko-biali” w sumie, w 67 meczach pod rząd nie zaznali porażki! Bramkarze: Jerzy Karasiński, Paweł Kotorowski – ojciec Krzysztofa, Kazimierz Adamski, Andrzej Turek śrubowali rekordy gier z czysto zachowanym kontem bramkowym. Popisy tego ostatniego na długo zapadły w pamięci fanów Lecha. Formację obronną obok Kaki, tworzyli najczęściej: Adam Giel, Aleksander Bilewicz, Tadeusz Płotka, Lech Lesiewicz.
Lech grał, Lech wygrywał. Stadion w Dębcu był za mały, aby pomieścić wszystkich chętnych oglądania pojedynków z najwyższym znakiem jakości. Od wiosny 1972 roku Lech trenował na Dębcu, a grał na stadionie przy Dolnej Wildzie. Pierwszy wiosenny mecz sezonu 1971/72 przeciwko Uranii Ruda Śląska wygrany przez lechitów 1:0, po golu Włodzimierza Wojciechowskiego obejrzało z trybun 45 tysięcy kibiców.
W decydującym o awansie do ekstraklasy zwycięskim boju 4:2 przeciwko bydgoskiemu Zawiszy rozegranym 25 czerwca 1972 roku , na półtorej godziny przed pierwszym gwizdkiem sędziego Zygmunta Stachury na stadionie zasiadło 60 tysięcy fanów futbolu!!! Jan Pieńczak długoletni pracownik kolei, wiceprezes KKS Lech, mówił po latach: - Stadion już pełen, a tu jeszcze setki, ba tysiące przed bramami stadionu. Podjąłem decyzję: - wpuszczamy wszystkich, ale etapami, ostrożnie. I weszli wszyscy. Jak liczyliśmy wspólnie z przedstawicielami służb zabezpieczających obiekt, na stadionie mogło zasiąść 65 tysięcy kibiców!
Na inaugurację ekstraklasy, odzyskanej dla Poznania, dla Lecha po trzech sezonach, Kolejorz podejmował warszawską Legię. Jachu Kaka wespół z kolegami z obrony i bramkarzem Andrzejem Fischerem zagrał na zero z tyłu. Ataki kierowane przez znakomitego Kazimierza Deynę nie przebiły poznańskiej formacji obrony. W 72 minucie padł zwycięski gol dla Kolejorza. Rzut wolny dla Lecha, na bramkę po piekielnie silnym i precyzyjnym uderzeniu z 30 metrów zamienił Roman Jakóbczak.
Siódmy mecz Lecha na poziomie ekstraklasy sezonu 1972/73 przeciwko Gwardii Warszawa zakończony remisem 0:0 był ostatnim w karierze wybitnego, wspaniałego piłkarza Jana Kaczmarka w barwach jego ukochanego klubu. Siedemnaście seniorskich lat gier ! Od połowy marca 1953 roku jeszcze na etapie juniora – reprezentanta Polski, do 30 września 1972 roku, to łącznie ponad dziewiętnaście lat występów, które radowały nie tylko kibicowskie, ale i koleżeńskie piłkarskie oko.
- Do Lecha ściągnął mnie pan Franciszek Bródka. To był człowiek od wszystkiego. Trener, kierownik. Ktoś bardzo ważny i oddany klubowi. Podobnie jak Edmund Białas. Trener Białas to był naprawdę ktoś! Byliśmy w relacjach koleżeńskich. Łączyła mnie z nim największa część sportowej przygody. Zawsze szanowałem kibiców. To dla nich przecież wychodziłem na boisko. Chciałem pokazać jak najwięcej udanych zagrań. Pomagałem moim kolegom podpowiedziami, bo przecież graliśmy nie na nasze prywatne konto, a na konto naszego Lecha. Nie ukrywam, że bardzo lubiłem pokazać w czasie meczu jakąś sztuczkę. Kibice za tym przepadali. Nigdy natomiast nie robiłem niczego, co w czasie spotkania ośmieszyłoby przeciwnika. Jeśli już to w sportowym znaczeniu pragnąłem okazać się być od rywala lepszym. Tak powinno przecież być - mówił mi Jan Kaczmarek podczas ostatniej przeprowadzonej z nim rozmowy, którą mieliśmy przyjemność zamienić 28 czerwca 2011 roku.
Warto przy każdej okazji, a szczególnie przy okazji Święta Zmarłych wspomnieć Tych, których dał nam los, Tych którzy już odeszli. Takich, jak Jan Kaczmarek, popularny: Jachu, Kaka, albo Caruso. Ten pseudonim pojawiał się wśród fanów Lecha, kiedy ich idol pokazał piłkarską sztuczkę radującą ich oczy i serca.
Jan Kaczmarek (7 marca 1937 - 19 lipca 2011)
Lech Poznań: 1953-1972.
Odznaczony Złotą Odznaką KKS Lech Poznań na 85-lecie klubu, wybrany do Złotej 90-tki KKS Lech Poznań.
* na zdjęciu Jan Kaczmarek w trakcie swojego ostatniego występu w barwach Lecha Poznań.
Next matches
Friday
31.01 godz.20:30Saturday
08.02 godz.00:00Recommended
Subscribe