Za trzy dni piłkarze Lecha rozpoczną drugie w tym roku zgrupowanie. Poznaniacy udadzą się do Hiszpanii, gdzie spędzą 9 dni. Pierwszy obóz zawodnicy Kolejorza mieli we Wronkach. W jego trakcie rozegrali trzy mecze sparingowe. Czwarte spotkanie kontrolne lechici rozegrali przedwczoraj z Miedzią Legnica.
Mecz zakończył się skromnym zwycięstwem pierwszoligowca, ale gra poznańskiego Lecha napawała optymizmem. Kolejorz stworzył sobie bardzo dużo dogodnych sytuacji do wyrównania i brakowało tylko wykończenia. - Rzeczywiście przegraliśmy na własne życzenie. Okazji bramkowych było mnóstwo, ale zabrakło skuteczności. Jesteśmy jednak po ciężkim etapie. Teraz przejdziemy na zielone boiska w Hiszpanii i mam nadzieję, że na pierwszą kolejkę wiosenną będziemy optymalnie przygotowani - mówi napastnik Lecha Poznań Piotr Reiss.
Najbardziej doświadczony zawodnik Kolejorza sam miał aż trzy stuprocentowe sytuacje, ale nie potrafił wykorzystać żadnej z nich. - Kiedy trafiłem w słupek powiedziałem sobie, że dziś chyba bramki nie strzelę. Tak to jest jak się bardzo chce, to nie wychodzi. Nie strzeliłem jeszcze gola po powrocie do Lecha, ale mam nadzieję, że jeśli nie uda mi się ta sztuka w sparingach to wpiszę się na listę strzelców w meczu o punkty - dodaje Reiss.
Zdecydowanie skuteczniejsi byli zawodnicy z Legnicy. Miedź nie stworzyła sobie tylu sytuacji co Lech, ale jedną z nich potrafiła wykorzystać. Dzięki temu podopieczni Bogusława Baniaka mogli się cieszyć ze zwycięstwa nad wiceliderem T-Mobile Ekstraklasy. Popularny "Bebeto" to nie jedyna osoba w ekipie z Legnicy, która wcześniej pracowała w Kolejorzu. Barw Miedzi bronią obecnie Mariusz Mowlik, Artur Marciniak oraz Zbigniew Zakrzewski. - W Poznaniu nadal mam wielu kolegów i takie mecze zawsze są sentymentalne. Szkoda, że gram już przeciwko Lechowi, a nie w jego barwach. Niemniej zwycięstwo z kolejnym już rywalem z Ekstraklasy bardzo nas cieszy i napawa optymizmem - mówi napastnik Miedzi Legnica Zbigniew Zakrzewski.
W starciu z legniczanami w większym wymiarze czasowym niż do tej pory zagrał Marcin Kamiński. Środkowy obrońca Lecha Poznań zmagał się z urazem stawu skokowego i na pełnych obciążeniach zaczął pracować później niż reszta zawodników. W meczu z Flotą "Kamyk" wszedł na ostatni kwadrans, a w spotkaniu z Miedzią na placu gry spędził już 45 minut. - Na razie brakuje mu jeszcze czucia piłki, ale to nic dziwnego przy tak długiej przerwie w grze. Nieźle natomiast prezentował się przy stałych fragmentach gry, gdzie potrafił znaleźć się w odpowiednim miejscu i wygrywać pojedynki główkowe - uważa II trener Lecha Poznań Jerzy Cyrak.
Next matches
Sunday
09.02 godz.17:30Friday
14.02 godz.20:30Recommended
Subscribe