Swojego ósmego gola w PKO Ekstraklasie, a ogółem szesnastego dla Lecha Poznań strzelił w sobotę w meczu przeciwko Jagielloni Białystok (2:3) napastnik Kolejorza, Mikael Ishak. Dla Szweda było to premierowe trafienie w tym roku oraz pierwsze od dokładnie 104 dni.
Kilka minut przed przerwą sobotniego starcia z zespołem z Podlasia sprowadzony latem do stolicy Wielkopolski piłkarz wykorzystał dokładne dośrodkowanie z rzutu wolnego Daniego Ramireza. 27-latek przymierzył bardzo precyzyjnie prawą nogą w kierunku dalszego słupka i po chwili mógł wraz z kolegami zaprezentować cieszynkę z okazji narodzin dziecka asystenta przy tym trafieniu. W drugiej połowie lechici nie powiększyli jednak rozmiarów prowadzenia i za to zapłacili najwyższą cenę. Mimo gry w przewadze Kolejorz dał sobie wydrzeć nie tylko zwycięstwo, a nawet jeden punkt po bramce zdobytej przez gości w samej końcówce. To sprawia, że satysfakcja Ishaka z powodu sobotniego gola nie jest za duża.
- Kąt uderzenia był ciężki, więc starałem się poszukać dalszego słupka. Miałem nadzieję, że nawet jeśli nie uda się trafić w bramkę, któryś z kolegów dobije ten strzał z bliska. Dani posłał świetne dośrodkowanie, zawsze trenujemy stałe fragmenty przed meczem i tym razem miałem czekać na podanie w nowym miejscu. Jesteśmy jednak przede wszystkim rozczarowani, bo grając jedenastu na dziesięciu powinniśmy stworzyć zdecydowanie więcej sytuacji do strzelenia kolejnych goli - nie może odżałować zawodnik.
Po zmianie stron szwedzki atakujący mógł trafić ponownie w 68. minucie, ale nie dane było mu skierować piłki do siatki Jagiellonii. W doskonałej sytuacji piłką nie podzielił się z nim Jakub Kamiński i zdaniem wielu obserwatorów była to akcja, która zadecydowała o końcowym rezultacie starcia z "Jagą". Zdaniem Szweda to zdecydowanie za proste wytłumaczenie. - Oczywiście, Kuba powinien mi podać, bo kryjący mnie zawodnik wbiegał już do bramki i byłem sam. Po spotkaniu powiedziałem mu, że stało się, ale to już za nami. Mogliśmy "zabić" to spotkanie w pierwszej połowie, mogliśmy też po przerwie, ale dobrych okazji ku temu nam nieco zabrakło - zaznacza.
Sam napastnik notuje w tej kampanii najlepsze rozgrywki w karierze pod względem zaliczonych trafień. Drogę do bramki przeciwnika znalazł już szesnaście razy na wszystkich frontach, a na ten dorobek złożyły się po połowie gole w PKO Ekstraklasie oraz na europejskiej arenie. Analizując jego strzeleckie dokonania można dojść do wniosku, że Ishak to snajper, który pokonuje bramkarzy rywali seriami. Siedem razy wpisywał się na listę strzelców w przeciągu pierwszych ośmiu występów, później - w listopadzie i na początku grudnia - uczynił to sześciokrotnie w pięciu spotkaniach.
Lechita jest już w pełni sił od blisko dwóch tygodni, a po urazie, przez który opuścił wiosną siedem meczów nie ma już śladu. Pora więc na kolejną niezłą passę najskuteczniejszego piłkarza trenera Dariusza Żurawia w postaci kilku bramek w krótkim okresie? - Liczę na to, czuję teraz dużą radość, że mogę trenować bez jakiegokolwiek bólu. Długo mnie nie było, a dla napastnika ta pewność, którą nabywa się grą jest bardzo ważna. Teraz ją odzyskuję i to o tyle istotne, że taka pozytywna seria w moim wykonaniu pomogłaby druzynie - wyraża nadzieję napastnik, który w sobotę zanotował trafienie w niebiesko-białych barwach po 104 dniach (ostatni gol w wygranym meczu 4:0 z Podbeskidziem).
21.08 vs. Zagłębie Lubin
27.08 vs. FK Valmiera x2
30.08 vs. Wisła Płock
12.09 vs. Śląsk Wrocław x2
23.09 vs. Apollon Limassol
22.10 vs. SL Benfica x2
5.11 vs. Standard Liege x2
22.11 vs. Raków Częstochowa
26.11 vs. Standard Liege
30.11 vs. Lechia Gdańsk
6.12 vs. Podbeskidzie Bielsko-Biała
20.03 vs. Jagiellonia Białystok
Next matches
Friday
31.01 godz.20:30Sunday
09.02 godz.17:30Recommended
Subscribe