Dyskobolia Grodzisk Wlkp. lepsza od Lecha Poznań w Pucharze Ekstraklasy
Wygrana 2:1 oznacza, że Groclin zagra w kolejnej rundzie z Zagłębiem Lubin, a Lech - z Wisłą Kraków
Trenerzy obu drużyn wystawili lepsze składy niż można się było spodziewać po ich przedmeczowych wypowiedziach. Piłkarze z doświadczeniem ligowym byli w zdecydowanej przewadze i to w obu ekipach. Piękna wiosenna pogoda i niezła - jak na Grodzisk - frekwencja (głównie za sprawą kolorowych i głośnych sympatyków Lecha) sprawiły, że mecz miał swoją atmosferę. Zawodnicy też dostosowali się do wydarzenia, walczyli jak trzeba, choć mecz miał raczej towarzyski charakter i decydował tylko o miejscu w grupie. Bułgar Kristian Dobrew będzie miał z tego pamiątkę w postaci rany na kolanie po ataku Piotra Piechniaka.
Lechitom animuszu starczyło im jednak na niewiele ponad 20 min. Wtedy rozkręciła się Dyskobolia i z wyrównanego spotkania zrobiło się dość jednostronne. Grodziszczanie atakowali lewą stroną boiska, gdzie ciężkie chwile przeżywał prawy obrońca Lecha Marcin Kikut. Gola strzelili jednak po akcji drugim skrzydłem. Piechniak świetnie dośrodkował na głowę Takesure Chinyamy, ten trafił piłką w poprzeczkę. Zanim bramkarz Robert Binkowski zdążył się pozbierać, Filip Ivanovski strzelił do pustej bramki. Macedończyk, który dotychczas tylko odbijał się od Marcina Drzymonta jak od ściany, pokazał, że w polu karnym ma dobry refleks.
Piłkarze Dyskobolii podbiegli po golu pod trybunę honorową i zainscenizowali krótki mecz tenisowy. To druga, obok piłki nożnej, pasja ich prezesa Zbigniewa Drzymały, któremu piłkarze nie dają ostatnio wielu powodów do radości. Ten niecodzienny pokaz oglądali też m.in. trener Lecha Franciszek Smuda (był na trybunach, a zespół prowadził jego asystent Marek Bajor) oraz siedzący kilka miejsc obok Czesław Michniewicz. Szkoleniowiec Zagłębia Lubin przyjechał obejrzeć Dyskobolię, swojego najbliższego rywala ligowego. Do przerwy zobaczył tylko jedną groźną akcję lechitów, gdy Iljan Micanski zagrał do Dobrewa, a ten silnie uderzył w krótki róg, jednak nie zaskoczył Sebastiana Przyrowskiego.
W drugiej części na boisko zaczęli wchodzić kolejni zawodnicy, dla których PE jest szansą pokazania się. Tempo meczu więc nie spadało i mógł się on podobać. Nadal częściej atakowała Dyskobolia i była bliżej strzelenia gola niż Lech. W 69. min Piotr Rocki łatwo minął Dobrewa, wbiegł w pole karne i huknął pod poprzeczkę. Binkowski nie miał żadnych szans. Gdy wydawało się, że ataki podopiecznych Macieja Skorży muszą dać im kolejne bramki, padł gol dla Lecha. Przyrowskiego pokonał samobójczym strzałem Łukasz Tupalski, od którego piłkę odbił szarżujący lewą stroną Arkadiusz Bąk.
W końcówce gospodarze nie tylko mogli, ale wręcz powinni zapewnić sobie wyższą wygraną, jednak razili nieskutecznością w polu karnym poznaniaków.
W kolejnej fazie Dyskobolia zagra z Zagłębiem Lubin, a Lech - z Wisłą Kraków.
Dyskobolia Grodzisk - Lech Poznań 2:1 (1:0)
Bramki: 1:0 Ivanovski (31., dobitka strzału Chinyamy), 2:0 Rocki (69., bez asysty), 2:1 Tupalski (77., sam., po zagraniu Bąka).
Dyskobolia: Przyrowski - Sokołowski, Mynar (46. Świerczewski Ż), Tupalski, Telichowski - Piechniak (64. Kłodawski), Majewski, Jodłowiec, Rocki - Chinyama, Ivanovski.
Lech: Binkowski - Kikut (46. Kwiatkowski), Matusewicz (69. Sarkowicz), Drzymont, Wojtkowiak - Bąk, Scherfchen - Micanski, Dembiński, Dobrew - Sobczak (46. Mazurek).
Sędzia: Tomasz Witkowski z Warszawy
Widzów 3,5 tys.