Piotr Tomasik w ostatnim meczu Lecha otrzymał szansę debiutu w wyjściowym składzie Kolejorza. Od pierwszej minuty w spotkaniu ligowym zagrał po raz pierwszy od ponad pół roku.
29-letni piłkarz zimą trafił do Lecha, w którym zagrał jedenaście minut w spotkaniu z Arką. W kolejnych trzech zabrakło go w kadrze meczowej. Później wrócił do osiemnastki, ale musiał poczekać na swoją szansę. Po sześciu meczach przerwy ponownie wybiegł na boisko. I od razu w wyjściowym składzie. Tomasik znalazł się w jedenastce na mecz z Wisłą Kraków.
Dla niego poniedziałkowe spotkanie było niezwykle ważne. Przede wszystkim ze względu na długą przerwę od grania. - Mało kto pewnie wiedział o tym, że ostatnie 90 minut zagrałem w barwach Jagiellonii pod koniec października. Ten kto się zna na piłce wie o tym, że ciężko jest wrócić do gry po tak długim czasie. Rytm meczowy jest niezwykle ważny. Cieszę się z powrotu na boisko. Zobaczymy, co będzie dalej - podkreśla lewy obrońca Kolejorza.
W meczu z Wisłą zagrał na pozycji lewego wahadłowego, która jest niemal skrojona dla Tomasika. Ten swoją piłkarską karierę rozpoczynał jako pomocnik, a po kilku latach został przesunięty na pozycje defensora. Jego największym atutem jest gra ofensywna, czemu dał pokaz jeszcze w barwach Jagiellonii. Wtedy popisał się dziewięcioma asystami i mocno pomógł swojej drużynie w zdobyciu wicemistrzostwa.
- Jeśli chodzi o tę pozycję, to faktycznie mi bardzo odpowiada. Czy sobie poradziłem? Ocenę zostawiam ekspertom. Jeśli chodzi o mnie, to po pół roku bez gry ciężko jest wejść na boisko. Gdy uda mi się złapać serię meczów, to złapię formę. Liczę, że tak się stanie. Mam nadzieję, że wykorzystałem szansę. Decyzja dotycząca tego, czy zagram należy do trenera - przyznaje Tomasik.
Szkoleniowiec Kolejorza pozytywnie ocenia grę Tomasika, który po raz pierwszy pod jego wodzą zagrał od pierwszej minuty. - To był jego bardzo dobry mecz. Bardzo trudno jest czekać na szansę gry i dostać ją w tak trudnym meczu. Wisła jest bardzo wymagającym rywalem, a Piotr przez 94 minuty pracował na bardzo wysokim poziomie - oceniał postawę swojego podopiecznego Nenad Bjelica.
Chorwat nie mógł nie zauważyć wpływu Tomasika na zdobycie pierwszej bramki. To właśnie lewy wahadłowy dośrodkował piłkę w pole karne, gdy Velez zagrał ją ręką, a sędzia podyktował rzut karny. Tomasik po podyktowaniu jedenastki zacisnął mocno pięść. - Na boisku jestem impulsywny. To dlatego, że moje reakcje są naturalne. Wychodzę na boisko i bardzo mi zależy na zwycięstwach - komentuje piłkarz.
Next matches
Friday
31.01 godz.20:30Sunday
09.02 godz.17:30Recommended
Subscribe