- Podczas okresu przygotowawczego osiągnęliśmy określony poziom i teraz będziemy potrzebować kolejnych meczów, by stawać się coraz lepszymi. Nie mogę się już doczekać niedzieli - mówi trener Lecha Poznań, Niels Frederiksen, który w ten weekend poprowadzi Niebiesko-Białych po raz pierwszy w PKO BP Ekstraklasie. W wywiadzie udzielonym mediom klubowym szkoleniowiec opowiedział o kończących się przygotowaniach, niezbędnych zmianach oraz swoim pomyśle na grę Kolejorza.
Od chwili objęcia przez pana Lecha Poznań czekał trenera wyścig z czasem, by jak najszybciej wprowadzić w nowej drużynie swoją wizję gry. Na jakim etapie znajduje się ona na kilka dni przed startem rozgrywek PKO BP Ekstraklasy, jak dużego wpływu Nielsa Frederiksena możemy się spodziewać w pierwszych kolejkach?
- Mam nadzieję, że jak największego. Chciałbym, żebyśmy kontrolowali mecze przez posiadanie piłki, ale również grali w sposób intensywny. Musimy dążyć do tego, by jak najczęściej atakować bramkę przeciwnika, szukać miejsca za plecami jego obrońców, wskakiwać na najwyższe obroty również w momentach nie mając piłki. Pod kątem fizycznym moi piłkarze poczynili znaczący progres, pokazują to twarde dane i przeprowadzone testy, ale wciąż mamy jeszcze w tym obszarze rezerwy. Jestem świadom, że przy trzydziestu stopniach ciężko stosować wysoki pressing przez 90 minut, żadna drużyna by tego nie dokonała. Liczę, że zaobserwujemy w naszej grze pewne nowe elementy już od startu, pozostaję przy tym realistą i wiem, że nie wszystko będzie jeszcze przebiegało perfekcyjnie. Jestem jednak pewny, że zespół będzie rozwijać się z każdym kolejnym spotkaniem.
"Intensywny" to słowo najczęściej używane przez trenera w trakcie okresu przygotowawczego w kontekście sposobu, w jaki ma grać Lech Poznań. Mógłby pan to nieco rozwinąć?
- W chwilach, gdy posiadamy piłkę chodzi o to, co z nią robimy, ile razy staramy się ją transportować do przodu. Kiedy z kolei znajdziemy się z nią na połowie przeciwnika, jak często będziemy szukać zagrania za linię jego obrony zamiast grać po obwodzie. Chcemy, żeby nasi zawodnicy wcinali się głęboko w defensywę przeciwnika. Do tego dochodzą kwestie związane z nastawieniem mentalnym we fragmentach, kiedy piłkę stracimy. Reakcja po stracie jest również ściśle związana właśnie z intensywnością, mówimy tu chociażby o błyskawicznym poruszaniu się zawodników w odpowiednich kierunkach w celu odzyskania posiadania. Dla mnie intensywność bierze się nie tylko z odpowiedniego przygotowania fizycznego, ale także właśnie mentalnego. Przykładowo, jeśli będziemy mieli wyrzut z autu czy inny stały fragment, czy na jego wykonanie będziemy potrzebować dużo czasu, czy będziemy w stanie uczynić to szybko i zaskoczyć przeciwnika. To też jest intensywność.
Jak wielu zmian wymagał zespół, który trener objął po zakończeniu ubiegłego sezonu?
- Powiedziałbym, że całkiem sporo, szczególnie pod kątem mentalności i intensywności, tutaj drużynę czekała duża odmiana. Struktura naszej gry nie będzie diametralnie różnić się od tego, co zespół już zna. Więcej uwagi więc przywiązywaliśmy w okresie przygotowawczym do wysiłku fizycznego oraz tego, co powinno nas charakteryzować jako drużynę i jak powinna ona wyglądać na boisku.
Miał pan okazję przyjrzeć się swoim piłkarzom w dłuższym wymiarze czasowym tylko w ostatnich, sobotnich sparingach. Taki był plan czy te założenia ulegały pewnym modyfikacjom podczas przygotowań?
- Było to zgodne z naszymi założeniami, chciałem zobaczyć zawodników tydzień przed startem ligi w wymiarze 90 minut. To ważne dla mnie, ale i samych piłkarzy. Za nami cztery tygodnie ciężkiej pracy, widzę po drużynie, że nie może się doczekać już regularnego grania, to budzi mój optymizm.
To samo chyba powie trener o sytuacji zdrowotnej w swoim zespole, bo przez ostatni miesiąc urazy omijały pana zespół.
- Praktycznie przez cały ten czas dysponowaliśmy wszystkimi dostępnymi zawodnikami, pod kątem realizacji naszych zadań odegrało to znaczącą rolę. Powiedziałbym, że to rzadka sytuacja, że praktycznie każdy z piłkarzy mógł odbyć komplet jednostek treningowych, ale dla mnie to tylko i wyłącznie powód do radości.
Za czasów pracy w Danii podkreślał pan w jednym z wywiadów, że jeden z ulubionych elementów zawodu trenera stanowi dla pana zarządzanie grupą ludzi. Jaką więc grupę ludzi zastał pan w swoim zespole tutaj, w Lechu?
- Piłkarze nie boją się wymagającej pracy w pozytywnym tego słowa znaczeniu, również jako drużyna wykonują ją dobrze. Myślę, że ten kolektyw lubi ze sobą funkcjonować na boisku i poza nim. To cieszy, bo jeśli któryś z zawodników będzie miał na murawie kłopoty, to reszta przyjdzie mu z pomocą. Jeśli chodzi o sztab, cieszy mnie to, że jego członkowie posiadają określony obszar, za który pozostają odpowiedzialni. Odbywamy wiele spotkań poświęconych na planowanie, analizę i dyskusję, a w ich trakcie każdy z nich może zabrać głos i wyrazić swoją opinię. To pomaga mi jako osobie podejmującej ostateczną decyzję uczynić to w odpowiedni sposób, lubię przy tym rozmawiać, konfrontować swoją wizję i pomysły z innymi. Widzę siebie jako osobę zarządzającą tymi dwiema grupami, natomiast moim zadaniem jest wyciągnięcie maksimum potencjału z każdej z nich.
Pytamy o grupę, bo nie ulega wątpliwości, że po ostatnim sezonie i ona potrzebowała pewnych korekt personalnych. Głównym priorytetem latem było jej odmłodzenie?
- Tak, pożegnaliśmy się z kilkoma bardziej doświadczonymi piłkarzami i były to zaplanowane ruchy. Z kolei Alex, Bryan i zawodnicy powracający do nas z wypożyczeń obniżają średnią wieku względem ubiegłego sezonu. Odmłodzenie składu przebiega więc jak na razie odpowiednio, potrzebowaliśmy tej nowej energii, także w celu zwiększenia poczucia głodu. Szukaliśmy i szukamy jednak również szybkości oraz dynamiki, by grać w określony sposób. Wiemy przy tym, że nie możemy wystawić na mecz jedenastu graczy bazujących na swojej motoryce, balans jest niezbędny. Jeśli jednak spojrzymy na kadrę jako całość, przy transferach przychodzących celowaliśmy w młodość i szybkość. Oczywiście, nie zakończyliśmy jeszcze naszych działań w tym kontekście, cały czas nad nimi pracujemy.
W takim razie na koniec zahaczymy jeszcze o zawodnika, którego cechują mobilność oraz młodość. Czym do siebie podczas codziennej pracy przekonuje pana Antoni Kozubal, który wydaje się być blisko wyjściowej jedenastki?
- Muszę przyznać, że ten zawodnik nieco mi zaimponował przez ostatni miesiąc. To młody piłkarz, który posiada pewne doświadczenie poparte regularną grą na wypożyczeniu. Bierze na siebie sporą odpowiedzialność, widać, że dobrze czuje się w takiej roli. Myślę, że w dalszej, kilkuletniej perspektywie może zostać kapitanem zespołu. Mimo młodego wieku jest liderem na boisku, charakteryzuje go przy tym wysoka umiejętność rozumienia gry. Posiada także odpowiednią mentalność, podczas treningów wiele od siebie wymaga, każdego dnia chce stawać się lepszym, co jest niezbędne dla jego dalszego rozwoju.
W niedzielę czeka trenera debiut w PKO BP Ekstraklasie, ile na ten moment wie pan już o tej lidze, najbliższym rywalu oraz jego poszczególnych zawodnikach?
- Podczas okresu przygotowawczego osiągnęliśmy pewien poziom i teraz będziemy potrzebować kolejnych meczów, by stawać się coraz lepszymi. Obejrzałem już wiele spotkań polskiej ekstraklasy, pod tym kątem wykonałem sporo pracy. Ważne przy tym pozostaje dla mnie to, że w sztabie dysponuję kompetentnymi ludźmi, posiadającymi ogrom wiedzy o każdej z drużyn. Mam przy tym swoje przemyślenia i wnioski, rozumienie ligi, ale oczywiście z każdym tygodniem będzie ich przybywać. Na teraz posiadam wszelkie niezbędne informację, by odpowiednio przygotować zespół do niedzieli, nie mogę się już tego doczekać.
Rozmawiali Adrian Gałuszka i Maciej Henszel
Next matches
Friday
31.01 godz.20:30Saturday
08.02 godz.00:00Recommended
Subscribe