Lech Poznań tylko raz w swojej historii występów w europejskich pucharach roztrwonił na wyjeździe dwubramkową zaliczkę z pierwszego spotkania rozgrywanego na stadionie przy Bułgarskiej. Łącznie 19 razy Kolejorz w Europie drugą odsłonę dwumeczu rozgrywał na boisku przeciwnika. Jak mu wtedy szło.
Krótka statystyka - 14 razy lechici wygrywali przed własnymi kibicami i zabierali zaliczkę na rewanż. Odpadli w takiej sytuacji cztery razy, w dziewięciu przypadkach obronili się, a ten czternasty przypadek to walka z F91 Dudelange z Luksemburga. W ubiegłym tygodniu przy Bułgarskiej było 2:0 dla Kolejorza po bramkach Kristoffera Velde oraz Mikaela Ishaka. Został krok do postawienia, żeby awansować do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy.
Łącznie 19 razy ekipa ze stolicy Wielkopolski pierwszą odsłonę dwumeczu rozgrywała u siebie. Nie bierzemy jednak pod uwagę przy powyższym bilansie pięciu gier, kiedy w Poznaniu padał remis lub gospodarze przegrywali, nigdy w takiej sytuacji nie odrobili strat na wyjeździe. Dlatego skupmy się na bojach zwycięskich. Jedyny raz dwubramkową zaliczkę niebiesko-biali zmarnowali, kiedy pierwszy raz wywalczyli mistrzostwo Polski (1983) i przystąpili do udziału w Pucharze Europy Mistrzów Krajowych. Trafili wówczas na mistrza Hiszpanii, Athletic Bilbao, czyli w dzisiejszych realiach przeciwnika niezwykle trudnego i wymagającego. A jednak 14 września rozegrali fenomenalną partię - do dziś wygrana 2:0 jest uznawana za najlepszy występ lechitów w historii. Sytuacji było bowiem tyle, że Baskowie mogli wyjechać z Bułgarskiej z bagażem kilku kolejnych goli.
Rewanż? Przegrana 0:4, z nią związane jest kilka historii. Po pierwsze, rzeźnik z Bilbao, czyli Andoni Goikoetxea, który nieco wcześniej tak ostro zaatakował Diego Maradonę, że doprowadził do kontuzji słynnego Argentyńczyka. To sprawiło, że blady strach padł na Mirosława Okońskiego, który uciekał z nogami i nie mógł pokazać pełni umiejętności. Po drugie, to wtedy niezbyt łagodnie trener Wojciech Łazarek obszedł się z Józefem Szewczykiem, czyli ostoją defensywy, który popełniał błędy, nie wybijał należycie piłek. Tłumaczył się że oślepiało go światło jupiterów. Wkrótce okazało się jednak, że ma nowotwór oka, co skończyło się dla niego niestety tragicznie. I po trzecie, po rozgrzewce, kiedy lechici zeszli do szatni, murawa została polana wodą i buty, jakie wybrali poznaniacy, nie spełniały zadania, bo zamieniło się to w jazdę figurową na lodzie a nie grze w piłkę. I to wszystko złożyło się na wysoką porażkę i pożegnanie z rozgrywkami.
Pozostałe przypadku dotyczą rywalizacji zakończonych jednobramkowym triumfem w Poznaniu - w 1990 roku przeciwko Olympique Marsylia (3:2 i 1:6), choć tutaj w kontekście rewanżu jest wiele tajemnic oraz znaków zapytania, w 2009 z Club Brugge (1:0 i 0:1, przegrane karne), kiedy to malutki kroczek dzielił od Ligi Europy, a także w 2022 z Karabachem Agdam (1:0 i 1:5), czyli historia najnowsza.
Jeśli chodzi o pieczętowanie awansu na wyjeździe, to największy komfort Lech miał w 2008 roku, kiedy poleciał do St. Gallen na rewanż z Grasshoppers Zurich po rekordowej wygranej u siebie aż 6:0. W nudnym drugim starciu ze Szwajcarami padł wówczas bezbramkowy remis. Spokojnie było też w rywalizacjach ze Skonto Ryga (2:0 i 0:0), Beitarem Jerozolima (3:0, 4:2), Żetysu Tałdykorgan (2:0, 1:1), Videotonem Szekesfehervar (3:0, 1:0), Pelisterem Bitola (4:0, 3:0), a także niedawno z Dinamo Batumi (5:0, 1:1).
Najbliżej problemów było w 2018 w Armenii, kiedy to lechici bronili rezultatu 2:0 z Gandżasarem Kapan. Gospodarze odrobili straty i szykowali się do dogrywki, ale w doliczonym czasie gry Kolejorza uratował Łukasz Trałka. Nerwowo przez chwilę było też w 1990 roku z Panathinaikosem Ateny. Przy Bułgarskiej ówcześni mistrzowie kraju efektownie triumfowali 3:0 i mogli być niemal pewni awansu. Grecy nie zamierzali jednak ułatwiać zadania i pojawiały się różne przeszkody ze strony gospodarzy. A na murawie było też prowadzenie PAO 1:0, ale niebiesko-biali świetnie zareagowali i Bogusław Pachelski oraz Kazimierz Moskal wybili z głowy marzenia o odrobieniu strat.
Next matches
Friday
06.12 godz.20:30Saturday
01.02 godz.00:00Recommended
Subscribe