Lech Poznań w niedzielę (godz. 15) walczyć będzie na Enea Stadionie z Pogonią Szczecin. Warto w tym momencie cofnąć się o dwie dekady do wiosny 2003, kiedy Kolejorz rozgromił na boisku przy Bułgarskiej Portowców aż 6:0, a aż pięć goli wbił Krzysztof Gajtkowski. Wspominamy to wydarzenie dziś w cyklu 1klub1000 historii.
Na zdobycie przez piłkarza Lecha pięciu bramek w jednym spotkaniu kibice z Poznania czekali wówczas ponad 13 lat. 28 kwietnia 1990 takim wyczynem popisał się Andrzej Juskowiak, a kroczący po mistrzostwo Kolejorz rozgromił Stal Mielec 6:1. Wcześniej oczywiście takie historie były udziałem legendarnego Teodora Anioły, trzykrotnego króla strzelców Ekstraklasy na przełomie lat 40. i 50. Łącznie sześć razy w historii lechita trafiał w ligowym starciu cztery razy lub więcej.
Bez wątpienia 24 maja 2003 należał do Krzysztofa Gajtkowskiego. Wówczas do Poznania przyjechała Pogoń Szczecin, która była już zdegradowana z najwyższej klasy rozgrywkowej. Przeżywała spore kłopoty organizacyjne. Co ciekawe, przy Bułgarskiej także nie było wówczas kolorowo pod względem finansowym. Dziennikarze informowali o trzymiesięcznych zaległościach wobec piłkarzy, niektórzy z nich szykowali się po sezonie do odejścia.
Tego popołudnia wykonali jednak perfekcyjnie swoje zadanie. Mniej perfekcyjna była za to legendarna tablica świetlna, która zepsuła się po raz pierwszy od kilku lat, i to akurat w meczu, w którym gospodarze zdobyli tyle bramek. Pokazywała różne wyniki, ale ani razu takiego, który akurat był w tym momencie na boisku. - Dobrze, że skończyło się tylko na sześciu golach - wzdychał po spotkaniu na konferencji prasowej trener Portowców Jerzy Wyrobek. - Cieszą mnie trzy punkty, ale jeszcze bardziej wyczyn Gajtkowskiego. Może wreszcie się odblokuje - skomentował z kolei szkoleniowiec Lecha Bohumil Panik.
Krzysztof Gajtkowski to napastnik, który zimą przyszedł do Poznania z GKS Katowice. W dwóch pierwszych spotkaniach rundy wiosennej zdobył dwie bramki. Ale w dziesięciu następnych nie trafił ani razu. Przeciwko Pogoni się przełamał. Już w pierwszej połowie w ciągu kwadransa ustrzelił klasycznego hat-tricka. - Miałem blokadę psychiczną i problemy z aklimatyzacją w Poznaniu. Teraz już wszystko powinno być dobrze - mówił po meczu.
Przy trzech golach asystował kapitan Kolejorza Piotr Reiss. - Poprzednie bramki Krzysiek strzelił również wtedy, gdy byłem jego partnerem w ataku. Może to jest optymalne ustawienie przedniej formacji? - zastanawiał się piłkarz, który pod koszulką miał duży napis "Dla Adriana". - Chciałem zdobyć w tym meczu bramkę i zadedykować go mojemu synkowi, który w sobotę kończył sześć lat. Nie udało się, ale i z asyst jestem zadowolony - wyjaśnił.
Next matches
Friday
31.01 godz.20:30Saturday
08.02 godz.00:00Recommended
Subscribe