Już w ten weekend w Hali Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza na Morasku odbędą się dwie flagowe imprezy Lecha Poznań. W piątek będzie ona gościć ponad 750 trenerów z kraju i zza granicy na kolejnej edycji Lech Conference, a w sobotę oraz niedzielę osiem czołowych europejskich akademii będzie rywalizować w ramach Enea Lech Cup. Z tej okazji zapraszamy na rozmowę z koordynatorem obu wydarzeń, Hubertem Nowackim.
Jak przebiegają przygotowania do obu imprez, czy wszystko już jest dopinane na ostatni guzik?
- Jesteśmy w pełni przygotowani zarówno do Lech Conference, jak i do Enea Lech Cup. Jeżeli nie wydarzy się nic niespodziewanego, tak jak rok temu kiedy przenosiliśmy obie imprezy praktycznie w przeddzień z Areny do Hali UAM na Morasku. Tym razem od początku wiedzieliśmy, że wydarzenia odbędą się właśnie w tym miejscu, więc mamy przygotowaną całą komunikację z tym związaną czy „branding”, więc unikniemy wielu problemów, które towarzyszły nam przed rokiem.
Co zdecydowało o przeniesieniu imprezy do Hali Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza na Morasku po raz drugi z rzędu?
- Hala na Morasku jest nowoczesnym obiektem, pod wieloma względami skrojonym na nasze wymogi i potrzeby w związku z organizacją obu imprez. Dobre oświetlenie, nagłośnienie, wyposażenie w wiele detali, na które patrzymy bardzo uważnie, nawet takie jak defibrylatory na ścianach. Wydaje się to prozaiczne, a z perspektywy organizatora ma to duże znaczenie. Do tego dochodzi parking dla naszych gości, większa liczba szatni, widać więc, że mówimy o szeregu zalet tej lokalizacji.
Goście zeszłorocznej konferencji i Lech Cup byli zadowoleni z tego miejsca?
- Pozytywny wydźwięk ze strony trenerów obecnych na Lech Conference i drużyn startujących w turnieju dwanaście miesięcy temu dał nam wiele do myślenia. To tutaj mamy komfort, który pozwala nam przeprowadzać chociażby uroczystości otwarcia czy zamknięcia zawodów w sprawniejszy sposób, dla zagranicznych delegacji też ma to znaczenie. Wspomniany wcześniej parking to też prozaiczna sprawa, ale przy Arenie go brakowało, teraz problem znikł.
Jedną z głównych atutów piątkowego wydarzenia będzie różnorodność kolejnych wykładów?
- Wsłuchaliśmy się w głosy uczestników zeszłorocznej konferencji i zdecydowaliśmy się zmniejszyć liczbę prelekcji, żeby nie przeładowywać programu wystąpień. Przed nami mniej wykładów, ale bardzo zróżnicowanych, dotykających różne aspekty w piłce. O to w założeniu nam chodziło, konferencja nie jest dedykowana do określonej grupy trenerów, więc powinna być wielowątkowa. Każdy powinien coś wartościowego na niej znaleźć i inspirować się tym w swojej codziennej pracy.
Zwróciłbym uwagę też na markę akademii, z których wywodzą się nasi prelegenci, jak RB Lipsk czy Genk. Obie z nich wydały na świat wielu wspaniałych piłkarzy, a dochodzi nam Chelsea, która jest niezaprzeczalnie najbardziej produktywną szkołą piłkarską wśród klubów Premier League. To uwiarygadnia osoby wykładowców w oczach uczestników Lech Conference, wzbudza ich zainteresowanie.
Przechodząc do Enea Lech Cup, kiedy pojawił się pomysł zaproszenia debiutantów nadchodzącego Enea Lech Cup, KRC Genk i FC Southampton?
- Już przed czterema laty, kiedy zająłem się organizacją tego turnieju, miałem wizję, żeby zapraszać na niego kluby znane bardziej ze swoich akademii, niż pierwszych zespołów. Chodziło nam o to, żeby to drużyna przyjeżdżająca do Poznania była gwarantem jakości. W kontekście podniesienia poziomu sportowego rozgrywek to ważniejsze od marki i rozpoznawalności całego klubu. Marzyła mi się edycja, w której odwiedzą nas głównie silne szkoły piłkarskie. Dlatego wiążemy z tą edycją największe oczekiwania na przestrzeni ostatnich lat.
Czego z kolei możemy spodziewać po – można już ich tak określać – stałych bywalcach tego turnieju, Slavii Praga, Sportingu CP czy Chelsea?
- Slavia to ubiegłoroczny mistrz turnieju, ponadto w jej akademii również wykonuje się fantastyczną pracę, co pokazują chociażby rozgrywki Ligi Młodzieżowej UEFA. Współpracujemy z nią od dłuższego czasu, nasze drużyny juniorskie regularnie mierzą się ze swoimi rówieśnikami z Czech w ramach gier kontrolnych. Mamy z nimi kapitalny kontakt i chcemy go utrzymywać. Sporting występował u nas regularnie, ale wraca do nas po dłuższe przerwie z ciekawej przyczyny. Trener, który w zeszłym roku był prelegentem na Lech Conference, Diogo Teixeira, przeniósł się w ostatnich miesiącach z Benfiki do właśnie Sportingu i sam poprosił o zaproszenie dla swojego nowego klubu. W tej edycji musieliśmy z kolei podziękować za zainteresowanie m.in. Hercie Berlin, Arsenalowi czy Austrii Wiedeń, którym spodobał się w poprzednich latach udział w tych zawodach.
W jaki sposób da się jeszcze bardziej podnieść poziom obu imprez, które w ostatnich latach zyskały już sporą renomę?
- Już teraz widzę kwestie, które możemy poprawić na przykład za rok. Cały czas będę starał się o prelegentów z Hiszpanii, bo oni cieszą się sporym uznaniem w środowisku trenerskim w naszym kraju. Chcemy usprawnić proces rejestracji na Lech Conference, uczynić go jeszcze bardziej skomputeryzowanym i tym samym prostszym, widać w tym względzie rezerwy. Jeśli chodzi o Enea Lech Cup, wyzwanie dla nas stanowi głównie utrzymanie poziomu, na który już wskoczyliśmy. Formuła rozgrywek jest odpowiednia, każdy z każdym może się zmierzyć pierwszego dnia, drugiego dnia zaczynają się już większe emocje. Działania związane z wolontariuszami czy podwykonawcami są już nam dobrze znane, wypracowaliśmy pewne schematy i wiemy, czego się spodziewać. Zdajemy sobie również sprawę z tego, na jakie punkty należy być szczególnie wyczulonym, to kwestia doświadczenia całego zespołu, który organizuje oba wydarzenia nie pierwszy, a któryś już z rzędu raz.
Rozmawiał Adrian Gałuszka
Next matches
Friday
29.11 godz.20:30Friday
06.12 godz.20:30Recommended
Subscribe