2024-04-25 15:51 Adrian Gałuszka , PC Adam Jastrzębowski, Przemysław Szyszka

- Musisz pozostawać nienasycony - wywiad z Ishakiem

W ubiegłych tygodniach Mikael Ishak przeszedł do historii Lecha Poznań, stając się najskuteczniejszym zagranicznym piłkarzem w dziejach klubu. Najpierw pokazaliśmy więc kapitanowi Kolejorza 67 goli, które strzelił dla Niebiesko-Białych, a następnie porozmawialiśmy z nim o najbardziej udanym rozdziale w jego dotychczasowej karierze. 
 

Za nami niezły, blisko dziesięciominutowy seans ze wszystkimi bramkami zdobytymi przez Mikaela Ishaka dla Lecha. Jest z czego wybierać, ale które z nich przywołują u ciebie najmilsze wspomnienia albo były najbardziej wyjątkowe z innych przyczyn?

- Ten strzelony Jagiellonii podczas meczu rocznicowego był piękny pod względem tego, w jaki sposób wtedy graliśmy. Dobrze pamiętam to spotkanie, bo rywal ustawił się bardzo nisko, starając się blokować dostęp do swojej bramki, a mimo to po przerwie zdołaliśmy przeprowadzić kilka świetnych akcji. Jak przy golu na 1:0, kiedy atakowaliśmy prawą stroną. Amaral zbiegł do boku pola karnego, jego przestrzeń wypełnił Jesper, mój obrońca zbiegł do niego, pozostawiając mi nieco miejsca, a po jego przedłużeniu głową mogłem wszystko wykończyć uderzeniem z powietrza. Lubię to trafienie, bo padło po kapitalnej kombinacji.

Bardzo miło wspominam również gole strzelone Villareal na wyjeździe na 3:3 i w mistrzowskim sezonie na wyjeździe z Legią, pamiętam, jakie szaleństwo u naszych kibiców wywołał drugi z nich. W Hiszpanii z kolei to była strasznie trudna sytuacja, wymagała idealnej precyzji, a ja starałem się po prostu ominąć bramkarza. Z mojej perspektywy nie pozostawił mi on praktycznie żadnej wolnej przestrzeni, ale udało się trafić perfekcyjnie w jedyne miejsce, które odsłonił.

Cofnijmy się do pierwszego gola, którego strzeliłeś w swoim debiucie w PKO BP Ekstraklasie w sierpniu 2020 roku. Od tamtej chwili nabrałeś sporego dystansu czasowego, jakie uczucia ci towarzyszą, gdy sięgasz pamięcią do tamtego okresu świeżo po przeprowadzce do Polski? Kim był wtedy Mikael Ishak?

- Przychodziłem tu posiadając ogromną wiarę w dyrektora sportowego, trenera oraz całego Lecha. W drugą stronę czułem to samo od pierwszego dnia w Poznaniu. Miałem jednak świadomość, że w tak dużym klubie znalazłem się po to, by spełniać oczekiwania. Jeśli to się nie uda, zniknę szybko albo stanę się piłkarzem drugoplanownym. Patrząc na moją wcześniejszą karierę, posiadałem doświadczenie chociażby z Bundesligi, która jest jedną z pięciu najlepszych europejskich lig. Wiedziałem więc, z czym to się je. Ten mecz z Zagłębiem miał dla mnie duże znaczenie, bo jako napastnik zaliczyłem udany start, nabrałem rozpędu. Osobiście chciałem przede wszystkim regularnie grać, bo byłem pewny, że w takiej sytuacji będę w stanie szybko pokazać swoje umiejętności.

Na pozycji numer "9" zastępowałeś Christiana Gytkjaera, który odszedł Lecha z mianem najskuteczniejszego obcokrajowca w historii. Pomyślałbyś wtedy, że nie tylko wejdziesz tak sprawnie w jego buty, ale i sam go wyprzedzisz w tej klasyfikacji?

- W tamtym momencie byłem świadom tego, że Lech posiadał przede mną skutecznego napastnika, w którego miejsce zostałem sprowadzony. To oczywiście wiązało się z trudnym wyzwaniem, ale... mnie było z tym dobrze, taka presja zawsze mi tylko i wyłącznie pomagała. To zresztą potwierdziły te najbardziej wymagające mecze w Poznaniu, to w nich spisywałem się najlepiej, kocham takie środowisko. Teraz już łatwo się o tym mówi, jednak ja naprawdę nie czułem w związku z tym żadnego ciężaru

W swojej karierze żyłeś wcześniej w takich miastach jak Kolonia, Sankt Gallen, Crotone, Randers czy Norymberga - czas pokazał, że to jednak właśnie w Poznaniu zyskałeś największą stabilizację, a niedługo zakończysz czwarty pełny sezon w Lechu. Co sprawiło, że udało ci się zadomowić tutaj tak mocno?

- Zadomowić to odpowiednie słowo, bo to jest nasz dom w pełnym jego znaczeniu. Każdy członek mojej rodziny uwielbia to miasto, po prostu cieszy nas życie tutaj. To jeden z głównych powodów, dla których podpisałem z Lechem nową umowę w listopadzie 2022 roku. Tamta "przedłużka" była moją pierwszą w karierze, to mówi samo za siebie.

W filmie dokumentalnym stacji Viaplay o Mikaelu Ishaku twoi bliscy podkreślali, że ważniejsze od sławy czy pieniędzy zawsze były dla ciebie takie wartości jak czerpanie radości z życia i przekonanie o znalezieniu się w odpowiednim miejscu oraz odpowiednim czasie. Kiedy po raz pierwszy poczułeś to w Poznaniu?

- Nigdy nie wiesz tego od początku. Możesz pojawić się w nowym klubie i spotkać w nim kolegów, których nie polubisz, nie odnaleźć się w sposobie grania czy nie poczuć więzi z kibicami. Często wszystko zapowiada się dobrze, ale tutaj rzeczywistość okazała się spójna z moimi oczekiwaniami. Miałem od pierwszych tygodni świetny kontakt z trenerem Żurawiem i to samo mogę powiedzieć o dyrektorze Tomaszu Rząsie, co odegrało dużą rolę w tamtym czasie. Z upływem czasu moje znaczenie dla drużyny rosło, znalazłem swoje miejsce w szatni, chętnie brałem na siebie odpowiedzialność za zespół, a mój starszy syn zaczął chodzić tu do przedszkola i sprawiało mu to dużo radości. Jako rodzina złapaliśmy rutynę życia, po około pół roku każdy z nas miał poczucie, że wszystkie puzzle wskoczyły na swoje miejsce.

W Lechu bardzo szybko zbudowałeś swoją pozycję golami i dobrymi występami, a miana jego najskuteczniejszego napastnika nie oddałeś aż do dziś. Jak sprawiłeś, że bycie pierwszym wyborem na tak długim odcinku czasowym nie poskutkowało u ciebie nadmierną wygodą, która jest jednym z największych nieprzyjaciół piłkarza?

- Uważam, że ma to duże podłoże w mojej wierze, to ona nie pozwala mi nie dawać z siebie wszystkiego. Często czytam Biblię, jestem wyznawcą Chrystusa i wiem, że za każdym razem wychodząc na boisko rywalizuję w pierwszej kolejności dla Niego. Mając taką świadomość, nie umiesz funkcjonować inaczej. Nie wyobrażam sobie, że grałbym na 50 procent, w takiej sytuacji nie wchodzi to w grę.

Powiedziałbyś w związku z tym, że pokora to jedna z nadrzędnych wartości, które wyznajesz?

- Zdecydowanie, to właśnie ona pozwala mi utrzymywać stabilną formę w dłuższej perspektywie. W dzisiejszej piłce obserwujemy mnóstwo piłkarzy, którzy przez 5-6 meczów grają na wysokim poziomie, a po nich pojawia się duże zainteresowanie mediów i dołek, bo myślą, że stali się Cristiano Ronaldo. Musisz pozostawać pełny pokory, nienasycony. Odpowiadając więc na pytanie: tak, określa mnie pokora biorąca się z wiary.

Przez rok mieszkałeś we Włoszech, słyszałeś kiedyś może określenie "Bello di Notte"?

- Brzmi ładnie, ale nie spotkałem się z nim.

Tak nazywano słynnego polskiego piłkarza, Zbigniewa Bońka, którego gwiazda świeciła najmocniej podczas meczów rozgrywanych wieczorem, przy sztucznym świetle. Twój pierwszy i trzeci sezon w Poznaniu zostały okraszone tytułami króla strzelców Ligi Europy oraz lidera klasyfikacji kanadyjskiej Ligi Konferencji Europy. Chyba spokojnie można powiedzieć, że i do ciebie taki przydomek by jak najbardziej pasował.

- (śmiech) Kapitalne, podoba mi się to. Lubię wychodzić na murawę po zmroku przy światłach, nie będę ukrywał. Znasz z pewnością sformułowanie o wyjątkowych europejskich nocach, one naprawdę takie właśnie są. Te mecze mają z reguły dużą rangę, kibice tworzą świetną atmosferę, boisko jest idealnie zroszone, słuchasz hymnu rozgrywek. Pod kątem ekscytacji nie ma lepszego uczucia.

Zaczęliśmy od pytania o tego gola najmilej wspominanego, to teraz ciekawi mnie ten najważniejszy. Będzie to właśnie trafienie z europejskich pucharów, na wagę awansu do 1/8 finału Ligi Konferencji Europy z Bodø/Glimt czy jednak to otwierająca drogę do mistrzostwa przeciwko Piastowi Gliwice z 2022 roku?

- To musi być bramka z Piastem. Oczywiście, gol z Bodø zaprowadził nas do kolejnej rundy w Europie, miał duże znaczenie dla całego klubu, nigdy nie będę podważał jego wagi. Jednak wtedy w Gliwicach, hmm... byliśmy po roku walki z fantastycznym przeciwnikiem, bo tak trzeba określać Raków z tamtego sezonu. Wymienialiśmy się na pozycji lidera, próbowaliśmy mu uciekać, w innych tygodniach to my goniliśmy. Oni potknęli się kilkadziesiąt minut przed tamtym meczem, oglądaliśmy to spotkanie w ukryciu w szatni, mimo że trener Skorża nam na to nie pozwalał. Cracovia nam pomogła, rywal stracił punkty, a my odpowiadamy na to zwycięstwem w samej końcówce. To musi być ten mecz, to musi być ten gol.

Gole strzelane przez ciebie w Lechu były bardzo różnorodne. Oczywiście dominowały te, w których pokazywałeś się jako lis pola karnego, ale również padały one po strzałach z dystansu czy efektownych wolejach bądź strzałach głową jak wtedy w Gliwicach. Widzisz w swoim arsenale coś, co na przykład wychodzi na treningach, a w meczach nie udało się jeszcze tego sprzedać w stu procentach? Szykujesz dla nas jakieś kolejne niespodzianki?

- Nie jestem typem napastnika, który tylko czeka w polu karnym na dobry serwis, lubię schodzić niżej i tworzyć przestrzeń dla kolegów z drużyny. W "szesnastce" jestem lisem, to mój główny atut, ale dostosowuję swój styl gry do danego przeciwnika i formacji przez niego preferowanej, muszę się zaadaptować do określonych warunków. Często zaczynam mecze od znalezienia miejsca dla siebie, czasami jest to bliżej bramki przeciwnika, a czasami muszę nieco obniżyć swoją pozycję. Mam jednak przy tym duże zaufanie do partnerów z zespołu, że dostarczą mi w kluczowym momencie piłkę tam, gdzie będę jej oczekiwał, pozostaję na to gotowy.

Pytam, bo mam dla ciebie jeszcze jedno zestawienie, czyli listę najlepszych strzelców w historii klubu, na której znajdujesz się obecnie (ex aequo z Włodzimierzem Jakubowskim) na szóstym miejscu. Znasz Teodora Aniołę, Piotra Reissa albo Mirosława Okońskiego?

- Z Piotrem Reissem widuję się od czasu do czasu w moim ulubionym miejscu na śniadanie, czasami rozmawiamy. Wiedziałem, że Anioła grał w Lechu dawno temu i strzelił mnóstwo goli, każdy z wymienionych przez ciebie piłkarzy ma tutaj status legendy.

Do wyniku pierwszej dwójki będzie już ciężko dobić, ale podium przy pełni zdrowia wydaje się chyba bardzo realne, prawda?

- To piękny cel, czemu nie? Widzę, że Okoński trafił 90 razy, ta granica wydaje się możliwa do przekroczenia, będę w to celował. Na co dzień nie myślę o takich rzeczach, bo wiem, że jeśli drużyna będzie grała w odpowiedni sposób, to i ja nie przestanę strzelać. Wszystko sprowadza się więc do zespołu, tak jak w meczu z Jagiellonią, od którego zaczęliśmy rozmowę. Czterech kolegów wykonało świetną pracę, a mi na koniec pozostało uderzyć z pierwszej piłki. Bez nich nie zdobędę ani jednego bramki.

Rozmawiał Adrian Gałuszka

Next matches

Friday

31.01 godz.20:30
Lech Poznań
vs |
Widzew Łódź

Saturday

08.02 godz.00:00
Lechia Gdańsk
vs |
Lech Poznań

Recommended

Newsletter

Subscribe

More

KKS LECH POZNAŃ S.A.
Enea Stadion
ul. Bułgarska 17
60-320 Poznań

Infolinia biletowa:
tel.  61 886 30 30   (10:00-17:00)

Infolinia klubowa: Tel: 61 886 30 00
mail: lech@lechpoznan.pl
Biuro Obsługi Kibica

We use cookie files

We use cookies that are necessary for visitors to our website to take advantage of the services and features available. We also use cookies from third parties, including analytics and advertising cookies. Detailed information is available in "Cookie Policy". In order to change your settings, please use the CHANGE SETTINGS option.

Accept optional cookies

Reject optional cookies

Privacy settings

Required

Necessary cookies enable the correct display of the site and the use of basic functions and services available on the site. Their use does not require the users' consent and they cannot be disabled within the privacy settings.

Advertising

Advertising cookies (including social media files) allow us to present information tailored to users' preferences (based on browsing history and actions taken,advertisements are displayed on the site and on third-party sites). They also allow us to measure the effectiveness of advertising campaigns of KKS Lech Poznań S.A. and our partners.

You can change or withdraw your consent at any time using the settings available in privacy settings.

Analitical

Advertising cookies (including social media files) allow us to present information tailored to users' preferences (based on browsing history and actions taken,advertisements are displayed on the site and on third-party sites). They also allow us to measure the effectiveness of advertising campaigns of KKS Lech Poznań S.A. and our partners.

You can change or withdraw your consent at any time using the settings available in privacy settings.

Save my choices