2017-08-30 15:02 Mateusz Szymandera , PC Marcin Rajczak

- Musimy być razem - wywiad z Bjelicą

- Chcemy walczyć o pierwsze miejsce. Chcemy zrobić wszystko, by tam być. Jesteśmy jednym z czołowych zespołów w lidze. Mamy bardzo dużą konkurencję. Mamy wszystko, by być najlepszymi w kraju. Mamy dobrą drużynę, dobrze zorganizowany klub i dobrą atmosferę. To czego potrzebujemy to cierpliwości - mówi w rozmowie z oficjalną stroną klubu trener Nenad Bjelica.

Gdy przychodził pan na Bułgarską mówił, że Lech powinien być na szczycie. Na jakim etapie jest obecnie zespół?

- Cały czas pracujemy. Początek sezonu był dla nas ciężki. Do zespołu trafiło wielu nowych zawodników. Nie mieliśmy wiele czasu, by mogli oni się zaadaptować w drużynie. Przygotowania do sezonu były krótkie i tak naprawdę trudno je nazwać przygotowaniami. Mieliśmy od samego początku do rozegrania wiele meczów. Nie było okazji do korekty popełnianych przez nas błędów i regeneracji po meczach. Wiem, że ta drużyna, jeśli będzie ciężko pracować, może być na dobrym poziomie.

Dużo brakuje do jego osiągnięcia?

- Mam nadzieję, że z każdym kolejnym spotkaniem zespół będzie grał lepiej. My w naszej pracy koncentrujemy się na najbliższych meczach. Teraz mamy przerwę reprezentacyjną. Zawodnicy mogą się zregenerować, odpocząć i poćwiczyć te elementy gry, na które nie było czasu w ostatnich tygodniach.

Lech jest gotowy do tego, by być na szczycie?

- Chcemy walczyć o pierwsze miejsce. Chcemy zrobić wszystko, by tam być. Jesteśmy jednym z czołowych zespołów w lidze. Mamy bardzo dużą konkurencję. Mamy wszystko, by być najlepszymi w kraju. Mamy dobrą drużynę, dobrze zorganizowany klub i dobrą atmosferę. To czego potrzebujemy to cierpliwości. Nowi zawodnicy akceptują wszystkie nasze założenia taktyczne. Potrzebują jednak czasu. Gdy przestaliśmy grać co trzy dni i mieliśmy czas na regenerację, to już w Niecieczy zobaczyliśmy drużynę trochę agresywniejszą. Strzeliliśmy w tym spotkaniu gole, które są efektem naszej pracy nad automatyzmami. Będziemy mieli też kilka słabszych meczów, ale w każdym musimy próbować grać na maksymalnym poziomie i próbować wygrać. Rywale wiedzą, jaki mamy styl i że nie jest łatwo z nami wygrać.

Czy pana zdaniem przez rok pracy udało się podnieść jakość gry tej drużyny?

- Chcemy, by tak było. Musimy jednak pamiętać, że mamy kilku nowych zawodników, którzy muszą się zaadaptować w zespole. Oni muszą nauczyć się tego, jak my chcemy grać i w defensywie i ofensywie. Jak mają się zachować w fazie przejścia i jak wychodzić do pressingu. To wszystko to, co robiliśmy w poprzednim sezonie.

Zmiany kadrowe, które zaszły latem w drużynie to efekt pana obserwacji, jak ten zespół funkcjonuje. Wyciągnął pan wnioski i wprowadził nowych zawodników?

- Musieliśmy zrobić te zmiany. Musieliśmy kilku piłkarzy sprzedać, kilku chciało odejść i szanowaliśmy ich decyzję. Dla trenera najlepiej, gdy tych zmian nie ma wiele. Te jednak mogą być pozytywne. Nowi zawodnicy, to nowa motywacja i energia dla całej drużyny. Oni potrzebują czasu, żeby się zaaklimatyzować. Najtrudniejszy moment jednak za nami. Myślę, że teraz Lech jest na dobrym poziomie.

Nie udało się jednak pozostać w pucharach. Lech odpadł z Pucharu Polski i eliminacji Ligi Europy.

- Porażka w Szczecinie była zasłużona, nie zasłużyliśmy na awans. W tym meczu nie mieliśmy żadnej okazji, by zdobyć bramkę. Fizycznie i mentalnie nie byliśmy widoczni na boisku. Być może drużyna była zmęczona dużą liczbą meczów. Graliśmy z Pogonią, która gra dobrze w piłkę, w poprzednim sezonie była półfinalistą Pucharu Polski. Nie odpadliśmy z trzecioligowcem. Przegraliśmy, bo zagraliśmy słabszy mecz.

A europejskie puchary?

- Prezentowaliśmy się bardzo dobrze. Mieliśmy jeden słabszy mecz z FK Haugesund. Trzeba jednak pamiętać, że na pozycji środkowych obrońców zagrał w nim duet Trałka - Dilaver, a żaden z nich nominalnie nie jest stoperem. Ten mecz przegraliśmy, ale w rewanżu zagraliśmy dobrze i awansowaliśmy. Dobre mecze zagraliśmy też z FC Utrecht. Słyszałem, że powinniśmy z Holendrami wygrać 3:0, a ci ostatnio dopiero po dogrywce odpadli z Zenitem, w którym trenerem jest Mancini, a budżet Rosjan jest 10 razy większy, niż nasz. FC Utrecht wygrał dwa z trzech meczów na początku ligi. Oni zagrali z Lechem słabszy mecz, ale dlatego, że my zagraliśmy dobrze. To samo dotyczy meczu z Termaliką. Oni zagrali dobrze z Legią, Jagiellonią i Zagłębiem. To, że słabiej wyglądali w meczu z nami, wynika z tego, że my zagraliśmy bardzo dobrze. To samo dotyczy Holendrów. To co zagrali z nami nie powinno wystarczyć do awansu. Ale oni awansowali, choć wszystkie statystyki były po naszej stronie.

Krytyka na początku sezonu pana zabolała?

- Każdą krytykę popartą argumentami szanuję i akceptuję. Nie szukam alibi po słabym meczu. Jestem pierwszą osobą, która mówi, że gramy słabo. Teraz już odnosząc się do początku sezonu - ludzie nie mogą zapominać o tym, że latem wymieniliśmy dziesięciu zawodników, a przygotowania były improwizacją ze względu na bardzo krótki okres pomiędzy zakończeniem starego i rozpoczęciem nowego sezonu. Zdarzyły nam się słabsze mecze. Problem, jaki mieliśmy na początku sezonu wynikał przede wszystkim z tego i pewnie stąd co roku w Polsce w klubach walczących w eliminacjach do europejskich pucharów pojawiają się takie wahania formy. To, co w tym okresie nam najbardziej nie wyszło, to niestety mecz z Pogonią. A krytyka mnie nie boli, szanuję ją i akceptuję. Jestem skoncentrowany na pracy i drużynie. Energię wykorzystuję przy współpracy z zespołem, nie tracę jej na niepopartą argumentami krytykę.

Z jednej strony przygody z pucharami nie udało się kontynuować, z drugiej w Lotto Ekstraklasie Lech jest na pierwszym miejscu. Dawno nie wystartował tak dobrze w lidze.

- Widziałem to w jednej z gazet, ale wcześniej o tym nie słyszałem. Wszystko szybko się zmienia. Przed meczem z Termaliką była katastrofa, a teraz pisze się o jednym z najlepszych startów. Nie ma w tym wszystkim balansu. Jest albo tylko dobrze, albo tylko źle. Nie ma nic pośrodku. A Lech w roku 2017 jest najlepszym statystycznie zespołem. Ci, którzy analizują naszą grę mogą to zobaczyć. Od czasu gdy przyszedłem do Lecha, to tylko Legia zdobyła więcej punktów w lidze. Dokładniej mówiąc - dwa punkty więcej. Do tego nie zapominajmy o tym, że ostatnim sezonie sprzedaliśmy wyróżniających się wychowanków za rekordowe w skali kraju pieniądze i należy to rozpatrywać również jako sukces klubu. To inna analiza, niż ta, którą czytam w prasie. Niektórzy dziennikarze mówią: Bjelica przegrał wszystko. To jednak prosta analiza, niepogłębiona. Akceptuję ten argument, że przegraliśmy finał Pucharu Polski, nie zdobyliśmy mistrzostwa i odpadliśmy z pucharów, jednak efekty naszej pracy jeszcze nadejdą. Musimy pracować cierpliwie, by historia się już nie powtórzyła. Ja w to wierzę.

Kibice oczekują trofeów.

- To prawda, dla nich stabilność pracy w klubie nie ma takiego znaczenia. Dla nich ważne jest to, jak gra drużyna. Jak ona walczy. Ważne są tytuły. Ja do swojej pracy podchodzę nieco inaczej, choć laury muszą być i są naszym celem. Nasi kibice będą zadowoleni, jak będziemy grali dobrze. W tym roku żaden polski zespół nie strzelił więcej goli, niż Lech. Straciliśmy najmniej w ekstraklasie. To też chcą widzieć kibice. Trofea? Są bardzo ważne dla nas wszystkich. Zawsze chcemy wygrywać mecze i tytuły. Nie udało się póki co, ale wierzę, że to jest nasz rok i wygramy ligę.

Dlatego po odpadnięciu z pucharów powiedział pan: chcemy i musimy być mistrzem?

- Chcemy i zrobimy wszystko, żeby tak się stało.

I tu pojawia się presja.

- Każdy kto przychodzi do Lecha wie, że tutaj jest duża presja. Kto nie jest wstanie sobie z nią poradzić, nie może tutaj grać. Media też tworzą na nas presję i musimy sobie z nią radzić. Jednej rzeczy nie mogę, a także nie chcę zrozumieć i zaakceptować. Atmosfery wokół klubu związanej z pojedynczymi wynikami. Po zwycięstwie popadamy w euforię, a po porażce jest atmosfera katastrofy. W obu przypadkach bardzo potrzebne jest wzajemne wsparcie, takie jak choćby po meczu z Utrechtem. Przecież my musimy zawsze dalej pracować. Im więcej pracy, poświęcenia, walki, wylanego potu, tym większa szansa na takie wyniki, jakich wszyscy oczekujemy.

Ta atmosfera jest rzeczą, która przez ostatni rok pana najbardziej zaskoczyła?

- Dużo drużyn ma taką presję, ale uważam że ona nie jest zdrowa i dlatego zwracam na to uwagę. Jesteśmy klubem, który ma np. o kilkadziesiąt milionów złotych mniejszy budżet niż Legia. Ona zdobyła mistrzostwo, a miała tylko dwa punkty więcej niż Jagiellonia. I podkreślę to bardzo wyraźnie - my mamy motywację i ambicję, żeby jak najczęściej być przed Legią. I to będzie się nam udawało, ale nie zawsze. Legia z wielu względów ma większe możliwości finansowe, dzięki którym może choćby sprowadzać takich zawodników jak Odidja-Ofoe. W Poznaniu po porażkach niemal zawsze jest atmosfera katastrofy, a ja nie chcę jej zrozumieć. Bo nie potrafię. Po porażkach wszystko jest źle. To też wina niektórych poznańskich mediów, które wyniki interpretują właśnie w ten sposób. Bezrefleksyjnie. Może niektórzy chcą, żebyśmy mieli problem? My musimy budować z kibicami pozytywną atmosferę, która będzie prowadziła do mistrzostwa. Jestem przekonany, że gdy otoczka wokół klubu będzie negatywna, to znacznie trudniej będzie o zdobycie tytułu mistrzowskiego. Musimy być razem.

Można to zmienić?

- My robimy naszą pracę. Kibice są z nami i pokazali to po meczu z Utrechtem, ale też po spotkaniu w Szczecinie, gdy przyszli na stadion na mecz z Zagłębiem. Było ich ponad 15 tysięcy, a na meczu z Arką ponad 20 tysięcy i do końca byli z nami. Może to tylko wrażenie, że lokalne media nie do końca chcą być z nami, ale ich wsparcie jest bardzo ważne. Krytyka jest ważna, ale podparta pogłębioną analizą. Nie uchylam się przed nią. Przy tym wszystkim wiemy, że musimy zrobić więcej, że oczekiwania są ogromne i że wszyscy wokół Lecha czekają na spełnienie ich marzeń. Wiemy i chcemy to zrobić, dlatego pracujemy. Musimy ciężko pracować, żeby pokonać taką Legię. W teorii ona ma znacznie większe możliwości niż my, ale na szczęście w sporcie zaplecze finansowe to nie wszystko. Fakt, z takim budżetem można zrobić bardzo dużo. Gdybyśmy mieli takie pieniądze, to wygranie polskiej ligi byłoby dla nas pewnie znacznie łatwiejsze.

rozmawiał Mateusz Szymandera

Next matches

Sunday

29.09 godz.14:45
Korona Kielce
vs |
Lech Poznań

Saturday

05.10 godz.20:15
Lech Poznań
vs |
Motor Lublin

Recommended

Newsletter

Subscribe

More

KKS LECH POZNAŃ S.A.
Enea Stadion
ul. Bułgarska 17
60-320 Poznań

Infolinia biletowa:
tel.  61 886 30 30   (10:00-17:00)

Infolinia klubowa: Tel: 61 886 30 00
mail: lech@lechpoznan.pl
Biuro Obsługi Kibica

We use cookie files

We use cookies that are necessary for visitors to our website to take advantage of the services and features available. We also use cookies from third parties, including analytics and advertising cookies. Detailed information is available in "Cookie Policy". In order to change your settings, please use the CHANGE SETTINGS option.

Accept optional cookies

Reject optional cookies

Privacy settings

Required

Necessary cookies enable the correct display of the site and the use of basic functions and services available on the site. Their use does not require the users' consent and they cannot be disabled within the privacy settings.

Advertising

Advertising cookies (including social media files) allow us to present information tailored to users' preferences (based on browsing history and actions taken,advertisements are displayed on the site and on third-party sites). They also allow us to measure the effectiveness of advertising campaigns of KKS Lech Poznań S.A. and our partners.

You can change or withdraw your consent at any time using the settings available in privacy settings.

Analitical

Advertising cookies (including social media files) allow us to present information tailored to users' preferences (based on browsing history and actions taken,advertisements are displayed on the site and on third-party sites). They also allow us to measure the effectiveness of advertising campaigns of KKS Lech Poznań S.A. and our partners.

You can change or withdraw your consent at any time using the settings available in privacy settings.

Save my choices