Dlaczego Akademia Lecha Poznań jest silnym wsparciem dla pierwszej drużyny Kolejorza? Jak poradziła sobie z nieuniknionymi zmianami, które zaszły w jej strukturach latem tego roku? Dlaczego praca jej szefa szkolenia to zajęcie na całą dobę siedem dni w tygodniu? O tych oraz wielu innych kwestiach opowiada dyrektor szkolenia Akademii Lecha Poznań, Rafał Ulatowski, w rozmowie podsumowującej jej ostatnie kilka miesięcy.
Krąży w środowisku pewna teza: "Wymierne efekty szkolenia Akademii Lecha Poznań zakończą się na roczniku 2002". Tymczasem zespół juniorów młodszych Kolejorza złożony w większości z graczy urodzonych w 2003 roku wygrywa jesienią swoją grupę w Centralnej Lidze Juniorów U-17, a lechici z rocznika 2004 są najliczniejszą grupą jeśli chodzi o przynależność klubową w reprezentacji Polski do lat 16. To jest najlepsza odpowiedź na tę teorię?
Dzisiaj mamy demokrację i każdy może mówić to, co chce. Dzięki takim wygłaszanym opiniom ludzie przypominają o swoim istnieniu, bo brzmią one mocno. To jest mój trzeci sezon pracy w Akademii Lecha Poznań i w grudniu miałem okazję być w Żilinie na turnieju wygranym przez wspomnianą przez ciebie drużynę juniorów młodszych. Zagrała ona tam cztery doskonałe mecze z mocnymi przeciwnikami, pozostawiając po sobie świetne wrażenie. Pokazała przy tym wysokie umiejętności indywidualne, charakter, chęć do odważnej gry, to był prawdziwy zespół. Jestem pewien, że ta wspomniana teza jest wobec nich zwyczajnie krzywdząca, podobnie rzecz ma się chociażby z rocznikiem 2004, w którym także nie brakuje utalentowanych zawodników.
Zostając na chwilę przy tych ostatnich, w minionym roku także im nie brakowało sukcesów. Wystarczy wspomnieć o wywalczonym przez Wielkopolski Związek Piłki Nożnej Mistrzostwie Polski Kadr Wojewódzkich, którego skład był w dużej części złożony z lechitów.
Między innymi właśnie dlatego nie widzę powodów do niepokoju, bo to nie są opinie, które płyną od nas i przede wszystkim nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości. Naborowi do rocznika 2003 towarzyszyły pewne problemy 2,5 roku temu, ale przezwyciężyliśmy je w najlepszy z możliwych sposobów. Postawiliśmy mocno na skauting oraz poniekąd innowacyjne szkolenie, czego efektów nie musimy się wstydzić. Wyniki sportowe świadczą o słuszności kierunku przez nas obranego. Oczywiście należą się słowa uznania dla szkoleniowców pracujących z tymi chłopakami, Huberta Wędzonki i Kuby Leosza, którzy wespół z trenerami Grzęda oraz Michałem Przybyłem dbają o prawidłowy rozwój zespołu.
Czytałem wypowiedź trenera Kloppa po meczu dającym jego Liverpoolowi awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów, w której nie mógł się nachwalić absolutnie wszystkich swoich zawodników. To samo uczucie towarzyszy mi po wspomnianym wcześniej turnieju w Żilinie. Każda minuta była warta tego, żeby tam pojechać i spędzić cały weekend z tą drużyną.
Czy w takim razie to jest zespół, który w ostatnich miesiącach poczynił największy progres jako całość?
Nie tylko jako zespół, ale także jego poszczególni piłkarze. Uważam, że mamy kilku wartościowych zawodników na przyszłość i ta drużyna czyniąc dalszy progres da nam wielu graczy, którzy za dwa-trzy lata będą bardzo blisko rezerw czy pierwszego zespołu Lecha Poznań. Wystarczy wymienić, jak wielu z nich znajduje się w kręgu zainteresowania selekcjonera kadry Polski do lat 16, Marcina Dorny. W jego reprezentacji już w przeszłości funkcjonowali Krzysztof Bąkowski, Patryk Gogół, Jerzy Tomal czy Jędrzej Strózik, a tej jesieni doszedł chociażby Filip Wilak, a na konsultację pojechali Filip Borowski, swego czasu był na niej także Kuba Barański. Poczucie, że mamy silnych piłkarzy, jest silne.
Ile dla dyrektora znaczy fakt, że juniorzy młodsi zwyciężyli w swojej grupie występując w zdecydowanie najmłodszym składzie w swojej stawce?
Dla nas to jest chleb powszedni i oczywistość, absolutnie nie wyobrażam sobie innej drogi. To może było dla mnie zaskoczeniem w pierwszym tygodniu pracy w Akademii. Fakty pokazują, że ten wybrany przez klub model, żeby rywalizować od najmłodszych lat ze starszymi i podwyższać przez to pułap trudności, przynosi efekty.
W ubiegłym roku jesienią Lech Poznań również zwyciężał w swojej grupie w Centralnej Lidze Juniorów U-17, ale na wiosnę nie udało mu się powtórzyć tego osiągnięcia.
Pięciu zawodników tamtego zespołu trafiło wiosną do juniorów starszych, wiosną część z nich odbywała także treningi z rezerwami, co miało ogromny wpływ na finalne rozstrzygnięcia w tej lidze na wiosnę.
Lepsze dla rozwoju zawodników jest przesunięcie ich do starszego zespołu czy pozostawienie ich w tej samej drużynie i umożliwienie im walki o końcowy triumf w stałym składzie?
Nie zapominajmy o tym, że Akademia wraz z drużyną rezerw i pierwszym zespołem stanowią pewien zestaw naczyń połączonych. Wiele zależy od trenera Adama Nawałki, to on zdecyduje, z których młodych zawodników będzie chciał skorzystać już od stycznia. W grudniu trenowało u niego sześciu piłkarzy, jeśli więc część z nich zostanie w pierwszej drużynie, szkoleniowiec Dariusz Żuraw będzie potrzebował świeżej krwi z juniorów starszych. Wtedy trener Bochiński sięgnie po graczy z juniorów młodszych i to spowoduje konieczność następnych ruchów. Na dniach będziemy konstruować kadry na rundę wiosenną i dyskutować nad jakością poszczególnych zawodników, chociaż najważniejsze decyzje będą zależeć od trenera Nawałki. Mamy z nim bardzo dobre relacje i jego opinie na temat naszych wychowanków należą do pochlebnych, więc to tylko nas cieszy.
A w tym konkretnym przypadku, zespołu juniorów młodszych, gdyby do dyrektora należała ostateczna decyzja, pozostawiłby go pan w tym samym kształcie i pozwolił tym samym tym zawodników na sięgnięcie po kolejny sukces wiosną?
W sytuacji tego typu mamy pewną wagę. Po jednej stronie jej szali znajduje się sukces drużynowy, a po drugiej sukces indywidualny tych chłopaków w starszej drużynie. Naturalnie najlepiej byłoby połączyć jedno z drugim, ale jeśli mamy wybrać, w Akademii wybieramy podnoszenie jakości poszczególnych zawodników. Z reguły dzieje się tak, gdy rywalizuje on ze starszymi. Pamiętajmy jednak, że przynależność do kadry danego zespołu nie oznacza, że nie może on występować w młodszej drużynie. To widać świetnie na przykładzie pierwszego zespołu, z którego na mecze rezerw schodzi Wiktor Pleśnierowicz, Hubert Sobol czy nawet czasem Paweł Tomczyk. To samo może zajść w analogicznej sytuacji, której tyczyło się pytanie.
Cofnijmy się na chwilę do lata tego roku, kiedy Akademia przeszła gruntowne zmiany. O ile przesunięcia między poszczególnymi drużynami są rzeczą naturalną, o tyle pierwszy raz aż tylu zawodników spoza samych struktur Akademii zasiliło jej zespoły. Ponadto nowego kształtu nabrały wszystkie sztaby szkoleniowe we Wronkach, włącznie z rezerwami Lecha. Sześć miesięcy to krótki okres, ale nie chce mi się wierzyć, że dyrektor nie ma swoich przemyśleń odnośnie tych ruchów.
Pewnych roszad nie mogliśmy uniknąć. Było to wiadome od czasów awansu trenera Djurdjevicia wraz z całym jego sztabem do pierwszego zespołu. Do tych zmian dodałbym jeszcze przyłączenie drużyny rezerw do Akademii, znajduje się ona bliżej nas, niż kiedykolwiek wcześniej. Wcześniejsze dwa lata pracy w tych samych sztabach też były dla nas pewnym sygnałem. Chcieliśmy, żeby nasi trenerzy nie pracowali cały czas w tych samych zespołach, żeby wyszli poza strefę swojego komfortu. Oni też muszą mierzyć się z nowymi doświadczeniami, trenerzy Bochiński oraz Wędzonka nigdy nie prowadzili wcześniej drużyn w tych kategoriach wiekowych, co obecnie. Trampkarze są pod opieką bodaj pierwszego w historii Akademii duetu trenerskiego, Marcina Kardeli i Jędrzeja Łągiewki. Jestem zbudowany pracą tej dwójki, także w kontekście wychowawczym ich zawodników. Na dziś nie mam żadnych wątpliwości, że te wszystkie zmiany były dla nas dobre.
Czy te ostatnie sześć miesięcy były dla dyrektora najbardziej intensywnymi za czasów pracy w Akademii? Ta w pewnym stopniu letnia rewolucja to jedno, ale jesienią doszły do niej kolejne okoliczności, jak chociażby listopadowe przesunięcie do pierwszego zespołu bardzo dobrze punktującego trenera Żurawia wraz z całym sztabem. Sam dyrektor wcielił się wtedy także w rolę szkoleniowca rezerw.
Na pewno nie nazywałbym tego trudnym okresem dla żadnego z trenerów czy zawodników Akademii, słowo "intensywny" pasuje do niego najbardziej. Ponieważ mam doświadczenie jako trener i jako szef szkolenia Akademii, mam swoje spostrzeżenia odnośnie obu tych ról. Praca szkoleniowa należy do tych mniej objętościowych, ale zdecydowanie bardziej stresujących, z kolei ta funkcja dyrektorska ma odwrotną charakterystykę, więc to się wszystko jakoś zrównoważyło. Liczba decyzji, które trzeba podejmować, liczba miejsc, które trzeba odwiedzić, odbytych rozmów, nawiązania nowych kontaktów – ta druga to zajęcie na całą dobę, a nawet na dwadzieścia pięć godzin dziennie. Żyję tym cały czas, ale to nasi trenerzy wykonują ten jeden z najbardziej stresogennych zawodów na świecie.
Ostatnie pół roku pokazały, że Akademia jest bardzo ważną częścią klubu i można na nią liczyć w każdym momencie. Prosty przykład: szkoleniowiec Żuraw zrobił bardzo dobry wynik w pierwszym zespole, a i podczas jego codziennej nieobecności spadku w jakości nie zanotowały rezerwy. Naszą przydatność potwierdziliśmy więc nie tylko poprzez nasz najważniejszy cel, jakim jest dostarczanie zawodników do pierwszej drużyny, ale i poprzez ten aspekt szkoleniowy. Dość powiedzieć, że trener Bartkowiak cały czas jest potrzebny w zespole Lecha, nawet gdy ten objął już szkoleniowiec Nawałka.
Skąd czerpał pan pewność, że trenerzy Żuraw oraz Bartkowiak są w stanie pomóc pierwszej drużynie w tym bardzo trudnym dla niej momencie?
Trener Żuraw może pochwalić się swoim niemałym już doświadczeniem w seniorskiej piłce, ponadto obserwowałem przecież codzienną pracę tych dwóch szkoleniowców tutaj, we Wronkach. W szerokim gronie rozważaliśmy ich kandydaturę, wszelkie plusy oraz minusy z nią związane. Uważam, że cztery punkty zdobyte przez nich w dwóch ligowych meczach potwierdziły, że na tamten moment było to słuszne rozwiązanie. Ten czas wlał nadzieję w nasze wszystkie serca, że jeszcze w tym sezonie czeka nas dobry okres.
Jeszcze w maju szkoleniowiec Bartkowiak zajmował się najstarszą drużyną poznańskiej części Akademii, a od kilku tygodni funkcjonuje z powodzeniem już w pierwszym zespole Lecha Poznań. To rodzi pytanie: dlaczego tak późno otrzymał on szansę pracy we Wronkach?
Pamiętam rozmowy na wysokim szczeblu oraz pytanie, dlaczego zabieramy jednego z najlepszych trenerów z Poznania do Wronek. Nie ma łatwych odpowiedzi w tej kwestii, bo Karol wykonywał świetną pracę w najstarszej grupie wiekowej w Poznaniu. To osoba z lechowym DNA, z najstarszym stażem w Kolejorzu. Jego tata to też fantastyczny trener-wychowawca, który dba nie tylko o to, żeby mieć w zespole dobrych piłkarzy, ale przede wszystkim dobrych ludzi. To samo zaszczepił u Karola, który przekazuje te wartości młodym zawodnikom. Kiedy wiedzieliśmy, że drugi zespół obejmie szkoleniowiec Żuraw, spojrzeliśmy w jego kierunku bez wahania. Mamy niepisaną zasadę, żeby awansować trenerów funkcjonujących w poznańskiej części do tej wronieckiej. Karol trochę na to czekał, ale znaliśmy jego wartość, wiedzieliśmy, ile serca i zaangażowania wkłada w codzienną pracę. Perspektywa czasu pokazała, że ta decyzja o samym kształcie sztabu szkoleniowego rezerw była jak najbardziej słuszna.
Najlepiej pokazał to sam wynik sportowy, w końcu zimę drugi zespół spędza na fotelu lidera swojej grupy.
Odnośnie trenera Żurawia trzeba powiedzieć sobie dwie rzeczy. Przy obsadzaniu roli szkoleniowca rezerw kierujemy się tym, że musi być to osoba o bogatej karierze piłkarskiej, taki wzór do naśladowania dla graczy wchodzących w seniorski futbol. Ma służyć im wsparciem, podpowiedzią i wskazówką, jak z perspektywy piłkarza o sporym doświadczeniu wygląda dana sytuacja. 150 meczów w Bundeslidze w Hannoverze 96 mówi w tym względzie wszystko. Druga kwestia: trener Żuraw pracował wcześniej w Lechu Poznań, był w sztabie u Macieja Skorży, sięgał z Kolejorzem po mistrzostwo Polski. Filozofię pracy w klubie znał, nie potrzebował wprowadzenia, wiedział, czym dla niego jest Akademia. Już po pierwszym spotkaniu z Darkiem wiedziałem, że ciężko będzie przebić tę kandydaturę.
Jest trochę tak, że obaj wymienieni trenerzy, Dariusz Żuraw i Karol Bartkowiak, rozwijają się także dzięki wzajemnej współpracy?
Ten duet dobrał się fantastycznie pod wieloma względami. Darek to człowiek spokojny i wyważony, nie rzucający słów na wiatr, Karola z kolei charakteryzuje wielki entuzjazm, żar, pasja. Oni się bardzo dobrze przenikają i uzupełniają i to było widoczne w obu drużynach, w których razem pracowali w tym sezonie.
Zostając na chwilę przy drugim zespole, sam dyrektor miał okazję przez trzy tygodnie w nim funkcjonować. Ten czas pomógł panu jako trenerowi określić potencjał tej drużyny i jej realne możliwości na awans do drugiej ligi?
Świetne pytanie, bo sam po którymś treningu powiedziałem tym chłopakom, że codzienna praca z nimi to prawdziwa przyjemność. Ich zaangażowanie, umiejętności, chęć bycia lepszym z dnia na dzień mają przełożenie na wyniki osiągane w weekendy w meczach ligowych. Kiedy przychodzi się na zajęcia jako szef szkolenia, obserwuje je z boku, rozmawia z zawodnikami czy trenerami, odbiera się je w inny sposób. Kiedy jesteś zaangażowany w trening jako trener, odbierasz znacznie więcej bodźców, dostrzegasz lepsze momenty piłkarzy, ich słabości, próby charakteru po niepowodzeniach. Tych niuansów nie widać zza linii bocznej, ale da się to wyczuć ze środka boiska. Z tego powodu mogłem się tylko cieszyć, że miałem okazję przez te trzy tygodnie z nimi pracować.
Porównując z ostatnimi latami, jesienią rezerwy nigdy nie punktowały z taką regularnością. W jaki sposób podtrzymać to wiosną, żeby Lech mógł jako jedyny klub w Polsce pochwalić się drugą drużyną na szczeblu centralnym?
Chcemy to zrobić, widzimy w tym same plusy. Zniknie potrzeba przynajmniej części wypożyczeń zawodników do klubów grających wyżej, niż trzecia liga, będziemy mieli ich u siebie. W drugiej lidze nie brakuje solidnych, dobrze poukładanych klubów, są to w pełni poważne rozgrywki. Dlatego nie ukrywam, że w tym względzie liczymy na dalszą współpracę z pierwszym zespołem. Jesteśmy na razie pierwsi pod koniec listopada, ale celem jest wygranie ligi w momencie jej zakończenia.
Next matches
Friday
31.01 godz.20:30Saturday
08.02 godz.00:00Recommended
Subscribe