2025-01-10 10:29 Adrian Gałuszka , fot. Przemysław Szyszka

"Rozumiałem krytykę, ale czułem, że mój dobry czas nadejdzie"

- Jakbym miał szczerze ocenić ten zeszły rok, to w skali 1-10 dałbym pewnie sobie coś między 2 i 3. Teraz widać podczas meczów, że zmieniło się sporo, ja sam czuję się kompletnie inaczej i to samo powiem o zespole – mówi irański skrzydłowy Lecha Poznań, Ali Gholizadeh. Zapraszamy na rozmowę z 28-latkiem, który w obecnym sezonie PKO BP Ekstraklasy zanotował trzy trafienia i dołożył taką samą liczbę asyst.

Trochę przyszło nam poczekać na najlepszą wersję Aliego Gholizadeha w Lechu Poznań. Od tego zacznijmy: czy to się już wydarzyło? Czujesz, że jesienią zobaczyliśmy na nieco dłuższym odcinku czasowym pełnię twoich możliwości?

- Nie, na pewno całościowo patrząc to nie. Mogę być znacznie lepszy, nie mogę się doczekać momentu, kiedy wskoczę na ten swój najwyższy poziom. Mam nadzieję dokonać tego jak najszybciej, ale bez dwóch zdań - stać mnie na więcej, znam siebie i swoje możliwości. Według mnie najbliżej szczytu formy byłem w Charleroi, w jednym sezonie strzeliłem osiem goli i zaliczyłem niewiele mniej asyst, to były niezłe liczby.

Ile więc brakuje twoim zdaniem do takiej dyspozycji?

- Weźmy pod uwagę, że od tego czasu odniosłem dwie poważne kontuzje, po których musiałem dojść do siebie. Czuję się już znacznie lepiej i bardzo się z tego powodu cieszę, ciężko na to pracowałem. Cały czas posiadam rezerwy i robię wszystko, by uwolnić je jak najprędzej.

Latem przepracowałeś pierwszy okres przygotowawczy przed startem sezonu od dwóch lat, do tego każdy z was otrzymał czystą kartkę od nowego trenera. Miałeś wrażenie, że to dla ciebie prawdziwe nowe rozdanie?

- Właściwie to nawet od czterech lat, bo we wcześniejszych latach przebywałem na zgrupowaniach kadry, docierałem do swoich drużyn nieco później i nie byłem w stanie z nią przepracować chociaż tych dwóch tygodni. Dla mnie to, co działo się teraz latem stanowiło pewnego rodzaju odrodzenie. To niesamowicie ważne dla piłkarza, by móc uczestniczyć w przygotowaniach w pełni, a po tak długim czasie bez tej możliwości miałem poczucie, że przede mną coś wyjątkowego.

Co oznaczało dla ciebie przyjście trenera Nielsa Frederiksena? Nie sposób nie odnieść wrażenia, że niektórych swoich piłkarzy wynalazł on na nowo albo przynajmniej nadał im odpowiedni kierunek rozwoju, zaliczyłbyś siebie do tego grona?

- Patrząc szczególnie na to, gdzie byłem w poprzednim sezonie, to definitywnie. Jakbym miał szczerze ocenić ten zeszły rok, to w skali 1-10 dałbym pewnie sobie coś między 2 i 3. Oczywiście, jako cała drużyna nie zbliżyliśmy się do pełni swojego potencjału, ale dla mnie osobiście to była katastrofa. Teraz widać podczas meczów, że zmieniło się sporo, ja sam czuję się kompletnie inaczej i to samo powiem o zespole. Trzeba to podtrzymać, jako indywidualności i jako całość, ale jestem optymistycznie nastawiony. Każdy z nas musi jednak dołożyć tę kolejną cegiełkę, by wskoczyć szczebel wyżej, nie wystarczy tylko podtrzymać tego, co już zostało wypracowane.

Mówisz o zeszłym sezonie i dość niepochlebnej nocie wystawionej sobie za niego, to dopytajmy: kto wtedy pomógł ci najmocniej? To o tyle ważne, że bez odbicia się wtedy z niskiego pułapu nie wsiadłbyś do windy jadącej mocno w górę.

- Czasem rozmawialiśmy o tym z rodziną i przyjaciółmi i powtórzę ci to samo, co mówię im. Od pierwszego, ale to pierwszego dnia w Lechu mogłem liczyć na każdego piłkarza, którego tu spotkałem. Z zawodników szczególnie zapadł mi w pamięć "Muri", mocno podtrzymywał mnie na duchu i pomagał. Niemniej wspierali mnie wszyscy: piłkarze, sztab, pracownicy klubu. Oczywiście, dużo siły dawała rodzina i najbliższym również muszę podziękować. Chemia, która panowała od początku w drużynie była jednak bezcenna.

W pierwszej części tej jesieni mijały kolejne tygodnie, zaliczałeś z ławki liczby, dawałeś nieraz pozytywny impuls drużynie, a mimo to - jak sam wspomniałeś - na drugi występ od pierwszej minuty przyszło ci poczekać aż do połowy października. Jak radzić sobie w takim dość niełatwym okresie?

- Jeśli chcesz znaleźć się w wyjściowym składzie musisz wyciągać "maksa” z każdej mniejszej szansy z ławki. Wyciskać jak cytrynę te pięć-dziesięć minut, pokazać w tym krótkim czasie, na co cię stać i pomagać drużynie. Moje nastawienie było jednak takie, że drużyna jest na pierwszym miejscu. Wszyscy chcą grać od początku, ale trzeba pamiętać, żeby ten sam cel przyświecał każdemu, a naszym pozostaje mistrzostwo Polski. Dla mnie to się nie zmieniało, niezależnie o tego, czy zaczynałem na ławce, czy tak jak później w "jedenastce".

Spotkałeś się w którymś z poprzednich klubów z sytuacją, że na twojej stronie było dwóch jakościowych zawodników do rywalizacji i w efekcie była ona tak równorzędna?

- Patrik i Dino to piłkarze o dużej jakości i przyznam, że to najbardziej zacięta rywalizacja o miejsce w składzie, jaką toczyłem w życiu. Mam świetne relacje z Dino, a na treningach jesteśmy gotowi walczyć na śmierć i życie. Na koniec dnia traktujemy się jak bracia, ale to równocześnie oznacza, że musimy naciskać na siebie nawzajem. Tylko tak zrealizujemy to, na czym tak mocno nam obu zależy.

Nawiązując do pierwszego pytania, twoja forma stopniowo rosła, a najlepszy dowód tego dałeś w meczu z Legią Warszawa. To był właśnie ten Ali Gholizadeh, który przyszedł do Polski zostać gwiazdą ligi? Tak się złożyło, że rywal tego dnia również był szczególny. Myślisz, że postrzeganie twojej osoby na zewnątrz po tym spotkaniu uległo pewnej zmianie, że stanowiło ono taki kamień milowy podczas twojego pobytu w Lechu?

- Trzeba zacząć od tego, że z moim przyjściem do Lecha wszyscy wiązaliśmy duże oczekiwania. Kibice, klub, ja sam. Przez długi czas nie dałem drużynie za wiele, ale pamiętałem cały czas, że trzeba zachować cierpliwość. Rozumiałem przy tym ludzi, którzy mówili: hej, na razie nic nie pokazałeś, a miałeś być świetny. Czułem, że czas spłaty nadejdzie, zresztą w tym celu muszę zrobić jeszcze dużo.

Tak czy inaczej, ten mecz z Legią… był dla mnie wymarzony, poważnie, zgrało się wszystko. Ja zagrałem dobrze, drużyna tak samo, na trybunach mieliśmy komplet kibiców. W ogóle spójrzmy na przebieg tych 90 minut: strzelam po trzech minutach, do przerwy jest 2:2, przez stadion przetacza się każda możliwa emocja, a później dzieje się to, co dzieje. Szczerze, to jedno z moich ulubionych spotkań w całym życiu.

Mieszkasz w Poznaniu od ponad półtora roku, zdążyłeś się więc już dorobić tu ulubionych miejsc, do których się udajesz czy nabrać pewnej pozytywnej rutyny?

- Właściwie to często wracam do domu i to w nim lubię przebywać najbardziej. Oczywiście, z rodziną wychodzimy też czasem w różne miejsca i najważniejsze pozostaje to, by być razem. Kiedy jednak zdarza się, że jestem sam, to spędzam zbyt dużo czasu na grze w Call of Duty, przyznaję się (śmiech). Gram z przyjaciółmi z reprezentacji mojego kraju, to są fajne, odprężające momenty, bawimy się przednio.

A jak idzie z zawiązywaniem nowych przyjaźni? Wspomniałeś już Dino, ale drużynie chyba nie ma ani jednego zawodnika, który by się o tobie nie wypowiedział dobrze jako koledze. Otwarte, pozytywne uosobienie to klucz do odnalezienia się w każdej piłkarskiej szatni, w której byłeś?

- Nie no, nie mogliby się o mnie źle wypowiadać, to by było nie na miejscu (śmiech). Mówiąc serio, staram się być dobry dla każdego z mojego otoczenia, nie tylko żartować, zarażać pozytywną energią czy wspierać, ale jednocześnie okazywać szacunek. Z Afonso, Joelem, "Murim" czy Dino śmiejemy się najwięcej, niemniej faktycznie - również bym powiedział, że z każdym z klubu mam dobre relacje.

Rozmawiał Adrian Gałuszka

Następne mecze

Piątek 31.01 godz.20:30
Lech Poznań
vs |
Widzew Łódź
Niedziela 09.02 godz.17:30
Lechia Gdańsk
vs |
Lech Poznań

Polecamy

Newsletter

Zapisz się do newslettera

Więcej

KKS LECH POZNAŃ S.A.
Enea Stadion
ul. Bułgarska 17
60-320 Poznań

Infolinia biletowa:
tel.  61 886 30 30   (10:00-17:00)

Infolinia klubowa: Tel: 61 886 30 00
mail: lech@lechpoznan.pl
Biuro Obsługi Kibica

Korzystamy z plików cookies

Stosujemy pliki cookies, które są niezbędne do tego, aby osoby odwiedzające nasz serwis mogły korzystać z dostępnych usług i funkcjonalności. Używamy również plików cookies podmiotów trzecich, w tym plików analitycznych i reklamowych. Szczegołowe informacje dostępne są w "Polityce cookies". W celu zmiany ustawień należy skorzystać z opcji ZMIENIAM USTAWIENIA.

Akceptuję opcjonalne pliki cookies

Odrzucam opcjonalne pliki
cookies

Ustawienia prywatności

Niezbędne

Niezbędne pliki cookies umożliwiają prawidłowe wyświetlanie strony oraz korzystanie z podstawowych funkcji i usług dostępnych w serwisie. Ich stosowanie nie wymaga zgody użytkowników i nie można ich wyłączyć w ramach zarządzania ustawieniami cookies.

Reklamowe

Reklamowe pliki cookies (w tym pliki mediów społecznościowych) umożliwiają prezentowanie informacji dostosowanych do preferencji użytkowników (na podstawie historii przeglądania oraz podejmowanych działań,w serwisie oraz w witrynach stron trzecich wyświetlane są reklamy). Dzięki nim możemy także mierzyć skuteczność kampanii reklamowych KKS Lech Poznań S.A. i naszych partnerów.

W każdej chwili możesz zmienić lub wycofać swoją zgodę za pomocą ustawień dostępnych w ustawieniach prywatności.

Analityczne

Reklamowe pliki cookies (w tym pliki mediów społecznościowych) umożliwiają prezentowanie informacji dostosowanych do preferencji użytkowników (na podstawie historii przeglądania oraz podejmowanych działań,w serwisie oraz w witrynach stron trzecich wyświetlane są reklamy). Dzięki nim możemy także mierzyć skuteczność kampanii reklamowych KKS Lech Poznań S.A. i naszych partnerów.

W każdej chwili możesz zmienić lub wycofać swoją zgodę za pomocą ustawień dostępnych w ustawieniach prywatności.

Zapisz moje wybory