Mija pół roku od powrotu Dominika Kubiaka do Lecha Poznań. Jakie są jego refleksje po tym czasie? Dlaczego czuje się przy Bułgarskiej niczym w rodzinie? Co doradził kiedyś Bartoszowi Mrozkowi? I co robił jesienią na meczach pierwszoligowych? Odpowiedzi na te i inne pytania poniżej, bo w okresie przedświątecznym mieliśmy okazję porozmawiać z trenerem bramkarzy w pierwszej drużynie Kolejorza.
Przede wszystkim latem wchodził do doskonale sobie znanej szatni. - Pamiętajmy, że byłem wcześniej w klubie przez dwanaście lat, trenowałem golkiperów, byłem też koordynatorem tego szkolenia w Akademii Lecha. Kiedy przekroczyłem próg pokoju sztabu szkoleniowego to zobaczyłem niemal same znajome twarze. Jasne, nie miałem szans poznać wcześniej trenerów Nielsa Frederiksena i Sindre Tjelmelanda, nie miałem też okazji współpracować z Antonim Čepkiem, ale z resztą już tak. Dlatego poczułem się znów, jak w rodzinie. Zresztą ja nawet jak nie byłem w Kolejorzu, to trzymałem za niego kciuki, to jest mój klub. Zresztą byłem w kontakcie z niektórymi osobami, zawodnikami również, tutaj przede wszystkim z Bartkiem Mrozkiem i Krzyśkiem Bąkowskim - tłumaczy Dominik Kubiak.
Co ciekawe, 44-letni szkoleniowiec też doskonałe znał piłkarzy, których miał trenować. - Bartka Mrozka pamiętam od momentu, jak przychodził do Akademii Lecha. Mieliśmy okazję pracować, kiedy byłem w rezerwach, a wcześniej zdobywaliśmy złoto mistrzostw Polski juniorów starszych z drużyną trenera Krzysztofa Kołodzieja. Ale też mało kto wie, że również z Filipem Bednarkiem znamy się wiele lat. Szkoliłem go jeszcze w Amice Wronki, potem stykaliśmy się w kadrze Wielkopolskiego Związku Piłki Nożnej, on wyjechał do Holandii, ale potem trafialiśmy na siebie przez kilka lat na zgrupowaniach juniorskich reprezentacji Polski, bo miałem przyjemność pracować w sztabie. To był zresztą fajny rocznik 1992, kilku fajnych graczy się przewinęło. Także tutaj można powiedzieć, że odnowiliśmy znajomość - uśmiecha się szkoleniowiec.
Ma też ciekawą historię i anegdotę związaną z Mrozkiem, z którym spotkał się na kawie w końcówce mistrzowskiego dla Lecha sezonu 2021/2022. Relacjonuje: - I Bartek był wtedy przybity, bo nie dostawał szans. Powiedział do mnie wtedy: "Trenerze, jestem trzecim bramkarzem w Kolejorzu, pewnie trzeba będzie odejść, nie ma innego wyjścia" Ja mu doradziłem, żeby nie podejmował pochopnych decyzji, bo w piłce wszystko dzieje się błyskawicznie i pół roku to jest wieczność. I tydzień później dostałem od niego wiadomość, że idzie do Stali Mielec. A to pozwoliło mu znaleźć się w tym miejscu, w którym jest dziś. Czyli broniąc bramki lidera PKO BP Ekstraklasy i będąc powoływanym na zgrupowania pierwszej reprezentacji.
Sam dodaje, że wtedy sporą rolę odegrał Maciej Palczewski, który był opiekunem bramkarzy w pierwszej drużynie i mocno namawiał trenera Macieja Skorżę, który początkowo za nic w świecie nie chciał zgodzić się na wypożyczenie. W końcu jednak Palczewski dopiął swego. A Mrozek został nie tylko na chwilę w Mielcu, ale na ponad sezon. I zbierał kapitalne recenzje za swoją postawę. A to pozwoliło mu wrócić na Bułgarską. - Dla Bartka droga do bramki Lecha nie była usłana różami. Kiedyś poszedł na wypożyczenie do Elany Toruń i tam nie pograł, to było dla niego zderzenie z seniorską piłką. Ale potem w Katowicach czy Stali pokazał swoje umiejętności. Natomiast Lech i bronienie w nim to jest jednak zupełnie inna bajka. Tutaj presja jest ogromna i dobrze, że miał ten poprzedni sezon, bo to pozwoliło mu się oswoić z tym wszystkim. Tutaj nie decyduje tylko to, jakim jesteś bramkarzem, ale duże znaczenie ma też głowa. Musisz umieć się wyłączyć i nie odbierać bodźców zewnętrznych, tego wszystkiego, co się dzieje dookoła. I Bartek z tym także sobie świetnie poradził. Ale też chciałbym podkreślić tutaj rolę Filipa, bo obaj toczą bardzo zaciętą rywalizację, wzajemnie się napędzają. Filip jest mocnym wsparciem dla Bartka, to także ważne - opowiada Kubiak.
Czy styl gry Mrozka zmienił się w ostatnim czasie? - Nie chcę tutaj mówić o poszczególnych elementach bramkarskich, bo zawodnik na każdej pozycji nie może osiadać na laurach i musi starać się wciąż rozwijać i poprawiać. Natomiast mogę zwrócić uwagę na to, że po przyjściu trenera Nielsa Frederiksena Bartek został trochę przesunięty i jest ustawiony nieco wyżej na boisku. To wynika oczywiście z naszej taktyki i tego, że mocno skracamy pole gry. Ale też dobrze się w tym odnajduje i umie wyczuć moment, w którym powinien ruszyć, żeby przeciąć akcję - mówi trener.
Jeden ze szkoleniowców powiedział kiedyś, że golkiper powinien w sezonie wybronić drużynie co najmniej kilka punktów. To ma być wartość, którą daje od siebie do wyniku drużyny. - Ja bym jesienią tutaj wskazał dwa mecze, w których na pewno Bartek się wyróżnił i uratował nam skórę. Po pierwsze, w Częstochowie przeciwko Rakowowi, a po drugie, w Lubinie z Zagłębiem. Tam na pewno wyniki mogły być inne, gdyby nie jego fantastyczne interwencje. Ogólnie jednak nasz obecny bramkarz numer 1 był naszą podporą i jako trener jestem zadowolony z jego postawy. I oby to ratowanie punktów wciąż było przed nim, bo to by oznaczało, że praca w defensywie całej drużyny jest perfekcyjna - uśmiecha się trener.
W pierwszym zespole trenuje też Mateusz Mędrala, ale trener bramkarzy już także rozgląda się za kolejnymi graczami, którzy mogliby wskoczyć na stałe do seniorskiej drużyny. Dlatego jesienią był na pierwszoligowych meczach Pogoni Siedlce oraz Stali Rzeszów. Do tych klubów są bowiem wypożyczeni utalentowani Mateusz Pruchniewski oraz Krzysztof Bąkowski. - Wykonują tam świetną pracę i pewni możemy być, że o narybek z Akademii nie powinniśmy się martwić - twierdzi.
Zresztą jesienią na treningi lidera PKO BP Ekstraklasy byli zapraszani młodzi gracze. To Maksymilian Kluj, Wiktor Obremski, Dawid Krysa oraz Wojciech Zborek. - Ten ostatni to rocznik 2007, a pozostała trójka 2008. Zdolni chłopcy, wciąż bardzo młodzi, którzy byli na pewno stremowani, kiedy pojawiali się u nas po raz pierwszy. Ale właśnie dlatego dostają kolejne zaproszenia, bo obserwujemy ich także pod kątem tego, jak się przełamują, jak oswajają się z tym, że pracują z ekstraklasowym Lechem. Konkurencja jest naprawdę ogromna i na pewno o przyszłość możemy być spokojni - podsumowuje Dominik Kubiak.
Zapisz się do newslettera